poniedziałek, 30 września 2013

Wataha

Moi drodzy!
Ostatnio nie mam czasu by prowadzić watahę, ale bardzo ją lubię. Straciłam też początkowy entuzjazm. Nie wiem czy znów odwieszę watahę...
Widzę, że jest wiele aktywnych osób, którym to się podoba. Jednak nie mogę siedzieć tylko na blogu (co prawda na razie nie mam czasu). Dlatego proszę o to byście Wy członkowie napisali w komentarzach czy chcecie by wataha dalej istniała. a osoby przeciw usunięte ( o ile się zgodzą).
Jeżeli większość będzie chciała nie zamknę watahy, ale opowiadania będę dodawał rzadko, gdyż trzeba mieć na to czas.
Jednak jeżeli głosów przeciwnych będzie więcej lub tyle samo co głosów za (czyli pół na pół) wataha zostanie na zawsze zamknięta, ale nie usunięta.

Proszę o wypowiedzenie się
Alpha
Kazan
[Przykład komentarza]
[Jestem za tym by wataha istniała.
Powód: (dlaczego tak chcesz?)
Podpis (imię wilka)]

LUB

[Jestem przeciwny/na by wataha istniała
Powód: (dlaczego tak chcesz?)
Podpis (imię wilka)]

!!!KOMENTARZ TAK MA WŁAŚNIE  WYGLĄDAĆ!!!

wtorek, 24 września 2013

Zawieszenie

Wataha zostaje tymczasowo zawieszona! proszę o nie wysyłanie opowiadań, formularzy itp

Od Moro i Moona - CD Nadzieja

...Nagle...
-Tęsknię za naszymi zmarłymi dziećmi...- powiedziałam.
-Ja też... Ale czasu nie cofniemy...- powiedziałem.
-Wiem...- westchnęłam.- Chodź do Jaskini Kryształów. Poszukamy dla nich czegoś ładnego.
Poszliśmy. Znaleźliśmy po 3 kryształy dla każdego z naszych dzieci. Były niebieskie, zielone i fioletowe. Następnie poszliśmy do jaskini, w której pochowaliśmy naszą 2 dzieci. Wtedy zobaczyliśmy, że w miejscu ich grobów leżą tylko małe szczeniaki i śpią!
*Kazan?*

Od Moro - CD Uczucie? Pierwsza miłość?

Kicze zdziwiła mnie tym pytaniem.
-Yyy... Oczywiście, ale najpierw spytam Shiry czy kocha Białego Kła.
-Dobrze. Tak będzie najlepiej.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Odrazu poszłam do jaskini. Tam zastałam małą w naszym kącie. Leżała. Była zamyślona. Uśmiechała się. Podeszłam do niej.
-Kochanie?
-Tak mamo?
-Jesteś już duża i mam do ciebie bardzo ważne pytanie...
-Tak?
-Kieł chciałby być w przyszłości twoim partnerem. Zostalibyście teraz zaślubieni. Ale musisz tego naprawdę chcieć.- małej rozszerzyły się źrenice.
-Och mamo!- westchnęła.- Oczywiście, że chcę! Nie miałam odwagi cię spytać! Tak ci dziękuję! Jestem teraz najszczęśliwsza na świecie!
-A może nie...?
-Czemu?
-Czy chciałabyś mieć rodzeństwo...?
-Aaaa!!!! Jak to?! Będę miała siostrę?! I brata?!
-Tak. Za 2 dni urodzą się dwa szczeniaki. To będzie on i ona.
-Ach mamo! Ty naprawdę jesteś moją najukochańszą mamą na Ziemi! Jak się będą nazywać?
-A może pomożesz mi w wymyślaniu imion?
-O tak! Super! To może dziewczynka będzie miała na imię.. Vasally, a chłopiec.... Vasco. Dobrze?
-Bardzo ładne imiona. Spytajmy tatę co o nich myśli. Chodź.
Poszłyśmy do wodospadu Mchu.
-Moon, Shira wymyśliła imiona dla swojego rodzeństwa.
-Vasally i Vasco.
-Ale ładne.
-I pozatym Shira ma być zaręczona z Białym Kłem. Zgadzasz się?
-O-oczywiście, że-że t-tak.- zdziwił się tą informacją.
-To wspaniale! Jutro ich zaręczymy.
Wróciliśmy wszyscy razem do jaskini. Powiedziałam Kicze o naszej decyzji. Potem poszliśmy spać. Shira była szczęśliwa do granic możliwości.

poniedziałek, 23 września 2013

Od Moro - CD Do Kazana

-Acha....- powiedziałam przeciągle.- Bo widzisz, tylko nikomu nie mów,- zniżyłam głos- ja mam wrażenie, że Shira jest w nim... Wiesz.... Zakochana....
*Kazan?*

Od Merlina - Rzeka Przyszłości CD

-To źle. Po pierwsze w kolejnym miocie przeżyje tylko jedno szczenie. Po drugie twoje oko stracisz je ale duchy Ci je przywrócą jeśli zrobisz coś nie dla siebie i coś z czego nie będziesz miała pożytku. A po trzecie wkrótce będzie kolejna wojna.
Avirija dokończ.

Od Białego Kła - Uczucie? Pierwsza miłość?



Nie wiem ale chyba zakochałem się w Shirze wiec zapytałem mamy co o tym sądzi. Powiedziała że ja dorosnę to będę mógł zostać jej partnerem jeśli ona będzie chciała. Jednak słyszałem że Artur też ją lubi tak jak ja. Więc zapytałem czy nie moglibyśmy zostać zaślubieni tak jak jedna królowa w kołysce. Mama powiedziała że można by zapytać się Moro co ona o tym myśli. Poszliśmy do niej i mama zapytała:
-Moro mój syn chciałby aby on i Schira zostali zaślubieni teraz ale para na prawdę zostali dopiero gdy dorosną ale żeby nikt nie mógł do tego czasu zostać partnerem lub partnerką ani Kła ani Shiry. Co ty na to.
*Moro?*

Ankieta

Dodałem ankietę! Proszę wziąc w niej udział ^^

Od Kicze - W czasie walki - CD

-Ok pewnie Chętnie to zrobi.
Moro?

Od Syriusza - CD Starzy przyjaciele - nowi sojusznicy

-Co dacie to będzie ale terytorium Czarnych Wilków może być.-Powiedział Kumal.
*Kazan?*


*Kazan kończy*
- Dobrze - dostaniecie tamto terytorium jeżeli nam pomożecie

Od Aviriji - Rzeka Przyszłości

Widziałam coś złego w Rzece Przyszłości i musiałam pójść do Merlina.
- Merlinie, kochanie widziałam coś złego w Rzece Przyszłości i muszę cię zapytać czy to prawda. Widziałam... Siebie i ciebie z 20 szczeniakami co jedno powoli znikało. Później widziałam samą siebie i coś dziwnego było z moim okiem. Później widziałam jeszcze... wojnę... Czy to znaczy...?

Merlinie, dokończ proszę.

Od Moro - W czasie walki CD

Uśmiechnęłam się.
-A może niech Kieł trochę pokaże Shirze co umie?
*Kicze?*

Od Kazana - CD Nowe miejsce

- Hmm ciekawe - powiedziałem. - Może się przydać. Idź lepiej odpocznij...

Od Moro - Nowe miejsce


Po rozmowie z Kazanem udałam się w Góry Kubi. Chodziłam sobie po skrajach terytorium gdy zachciało mi się pić. Zobaczyłam wodospad. Potruchtałam do niego. Napiłam się. Minęła chwila. Zabolał mnie brzuch. Napiłam się znowu. Myślałam, że przejdzie. Zabolał mocniej. Chciałam napić się jeszcze kiedy usłyszałam sowę.
-Ile razy napiłaś się wody z tego wodospadu?
-Dwa.
-Więcej nie pij. To wodospad, którego woda przyśpiesza ciążę o 2 dni za każdym razem gdy się napijesz. Ale można napić się tylko 2 razy w ciągu jednej ciąży, bo może to zaszkodzić szczeniętom.
-Czyli jestem teraz w 5 dniu ciąży?
-Tak.- powiedziała sowa i odleciała.
Wróciłam do jaskini i powiedzialam o tym wszystkim Kazanowi.
*Kazan?*

Od Kazana - CD Atak

Dobiegły do nas lwy. Szybko pokonaliśmy wrogów. Chyba nikomu nic się nie stało i wróciliśmy do jaskini czekając na kolejne ataki

Od Syriusza - CD Atak

- Już lecimy Kazanie! - Krzyknąłem w biegu.
*Kazan?*

Od Kazana - CD Starzy przyjaciele - nowi sojusznicy

- A czego chcecie w zamian? - spytałem. - Też chcecie terytorium jak lwy?

Od Syriusza - Starzy przyjaciele, nowi sojusznicy

Spacerowałem z Neyą gdy w krzakach coś zaszeleściło. Obnażyłem kły gotowy zaatakować w obronie mojej partnerki. Nagle z krzaków wyszła para tygrysów z trójka młodych za nimi dwie pary białych tygrysów a na końcu wielki, czarny samiec. Wyszczerzyłem zęby jeszcze bardziej. Ten czarny objął prowadzenie a gdy nas zauważył powiedział:
-Syriusz! To ty! Nie pamiętasz mnie? To ja Kumal!
-Kumal!- Wykrzyknąłem i schowałem kły.- Co tu robicie?- Zapytałem.
-Mieszkamy w starej jaskini lwów. Czy my też możemy zostać waszymi przyjaciółmi?- Powiedział a później zapytał Kumal.
-Nie wiem. Ale nie przedstawiłem wam mojej partnerki. To jest Neya!- Powiedziałem.
-Bardzo mi miło.-Powiedział Kumal.
-No to chodźmy do mojego szwagra Kazana!- Zaproponowałem.
-To chodźmy!- Wykrzyknął Kumal.
-Tylko moja partnerka nie może biegać!- Wykrzyknąłem.
-No dobrze ja wezmę ja na plecy. Mi to szybciej pójdzie niż tobie Syriuszu!- Powiedział Kumal.
-Dobrze no to chodźmy!- Powiedziała Neya. Podsadziłem ją i zaraz znalazła się na grzbiecie Kumala. Ruszyliśmy szybko i zaraz znaleźliśmy się przed Kazanem i Kicze. Kumal zaczął:
-Czy moglibyśmy zostać waszymi sojusznikami tak jak lwy?
Kazan dokończ proszę.

Od Aviriji - ,,Czasami"

Czasami z Kicze robimy coś szalenie - śmiesznego a jak nam się to uda to idziemy do Groty Kryształów.
- Kicze! Widziała dziś bizona w lesie! Idziesz spróbować go upolować? - Spytałam.

*Kicze?*

Od Aviriji - Kolejna ciąża

Podeszłam do Merlina powiedzień mu kolejną niezpodziankę.
- Merlinie! Już kolejny raz! Kolejna ciąża! Tak się cieszę! - Powiedziałam szybko z radości - cieszysz się!? Masz już imiona?

Merlinie, dokończ proszę.

Od Aviriji - Moro - nadzieja

Po tym jak sowa mi pokazało Rzekę Przyszłości i Wodospad Nadzieji od razu udałam się w te miejsca.
Podeszłam do Wodospadu Nadziei i powiedziałam:
- O Wodospadzie Nadziei... proszę cię o to... żeby szczeniaki Moro... ożyły! - I nagle rozległ się huk.
Woda drygała i nagle pojawiło się w wodzie jakieś odbicie. To była Moro z Moonem, którzy leżeli przy Wodospadzie Mchu. Nagle...

Moro lub Moon, dokończcie proszę.

Od Naomi - Pierwszy dzień nauki

Razem z Shawodem, Tsume, Nellom i Arturem posziliśmy do ' szkoły '. Najpierw z mamą, Mery i Kicze poszliśmy popływać. Było cudownie! Wszystkim oprócz Arturowi to się podobało. Później poszyliśmy na historię watahy. Też mi się bardzo podobało! Wyszstkim! Później było NUDNĄ... etykietę. Jezu... tam było tak nudnooooo... Następnie moje ulubione... polowanie! Cudowne! Później była sztuka wojenna, podejmowanie mądrych decyzji i zajęcia dodatkowe. Wszystko oprócz zajęć dodatkowych było nie fajne... Po prostu nuda! Tylko bla, bla, bla... Ja osobiście chcę być opiekunką- jak moja mama i było na zajęciach d. bardzo fajnie. Przyroda była z Shiną i Dejanirą - kolejna nuda... Reszta zajęć - nauka leczenia, wycia i negocjacji przebiegła bardzo dobrze. Leczenie i wycie było super bo z moim tatusiem! Pierwszy dzień zajęć był bardzo wyczerpujący, ale też fajny.

Od Aviriji - Sowa - Nadzieja

Leżałam sobie przy Wodospadzie Mchu i nagle podleciała do mnie sowa i powiedziała:
- Dzień dobry, Avirijo - Powiedziała.
- Dzień dobry, sowo! Miło Cię znowu widzieć! - Odpowiedziałam.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - Spytała sowa.
- Nad... nad Moro. Shira jest mniejsza i słabsza a pozostałe szczeniaki... - Przerwałam.
- Tak... wiem... Ale muszę Ci coś pokazać... A konkretnie ' Rzekę Przyszłości ' i ' Wodospad Nadzieji '.
- Tak? A gdzie i co to są za miejsca? - Spytałam zdziwiona z ' nutką nadzieji ' dla...
- Chodź za mną. - Odpowiedziała sowa.
Sowa leciała dość długo, tak długo, że mnie aż bolały łapy.
- Zobacz. To jest Rzeka Przyszłości. W niej zobaczysz przyszłość. Niekoniecznie swoją...
- Moge do niej spojrzeć?
- Proszę.
Zobaczyłam siebie z Merlinem i gromadką dzieci. Moje oko... Była wojna... Jedno szczenię... znikło. Z 20 zostało 19... Czy to znaczyło...
- Co widzisz? - Spytała sowa.
- Eeee... nic szczególnego... - Skłamałam.
Chodź dalej.
- Wowwww... - Zachwyciłam się pięknym wodospadem.
- To jest Wodospad Nadzieji. Spełnia JEDNO i tylko JEDNO życzenie. - Wyjaśniła mi moja skrzydlata przyjaciółka.
- Czy to znaczy... - Zamyśliłam się na głos.
- Co znaczy? - Spytała zdziwiona sowa.
- Nic... Co nic... Aha... - Ocknęłam się z marzeń.
- No nic... Muszę już lecieć. Do zobaczenia! - Powiedziała sowa.
- Do widzenia - Odpowiedziałam.

Od Kazana - CD Atak

- Co?! - krzyknąłem.  - Szybko! Syriusz, Moon, Hamfrey, Merlin, Shina, Dejanira, Morgan, Owero idziemy! Kicze i reszta wilczyc niech zostanie w Jaskini Homu lub niech pójdą na Łąkę. My ruszamy!
*Moon, Syriusz?*

niedziela, 22 września 2013

Od Kicze - Atak

Spacerowałam ze szczeniakami gdy z krzaków wybiegły lwy. Simba szybko powiedział:
-Kicze szybko trzeba biec do Kazana! Wskakuj na mój grzbiet szczeniaki wezmą mój wuj i ojciec!
-Dobrze już.- Odpowiedziałam i z Białym Kłem wskoczyłam na plecy lwa. Ruszyliśmy bardzo szybko. Chwile potem znaleźliśmy się przed Kazanem. Simba krzyknął:
-Kazanie atakują! Trzeba szybko się gotować do walki!
Kazan dokończ proszę.

Od Kicze - W czasie walki C.D.

-Wiesz Moro mogę się zapytać o to szczeniaki. Ale w sekrecie Ci powiem że wczoraj w nocy obudził mnie Kieł i zapytał czy Shira nie potrzebowała pomocy powiedział mi też że on ją lubi.
*Moro?*

Od Moro - CD Do Kazana

-Czyli oni się nie lubią?- spytałam.-  Myślałam, że są przyjaciółmi...
*Kazan?*


*Kazan kończy*
- Moro, nic takiego nie powiedziałem - rzeklem do niej. - Po prostu nie mogę go do czegoś zmusić... - ugryzlem się w język. Teraz zrozumialem co powiedziałem nie tak.
- Mi chodziło o to, że nie wiem, co on o niej myśli.
*Moro?*

Od Kazana - Do Kazana

- Gratuluję - powiedziałem. - Shira na pewno będzie szczęśliwa.
- A druga sprawa? - spytała Moro.
- Jesteśmy watahą. Ale nie mogę decydować za mojego syna... No rozumiesz. Nie zmuszę go do czegoś, czego on nie chce.
*Moro?*

Od Moro - Do Kazana

-Kazanie?- podeszłam do niego i spytałam.
-Tak, Moro?
-Mam 2 sprawy. Chodzi o to, że mam pewien pomysł. Czy może być tak, że nasze dzieci będą się bawić razem i być przyjaciółmi, bo Shira bardzo lubi Kła? I druga sprawa - spodziewamy się kolejnych szczeniaków.
*Kazan?*

Od Kazana - CD Kolejny raz

- Widzieliście może gdzieś moje szczeniaki? - spytałem ich.
Pokręcili przecząco głowami.
- A czemu pytasz? - spytała Moro.
- Bawię się z nimi w chowanego.
- Wujku Kazanie! Pomogę ci szukać powiedziała Shira i zaczęła węszyć z noskiem przy ziemi. Usmiechnąłem się.
- Ty lepiej poproś rodziców by też się z tobą pobawili - powiedziałem.
I zniknąłem szukać szczeniaków

Od Moro - Kolejny raz

Siedziałam z Moonem przy Wodospadzie Mchu. Spytał:
-Moro, martwię się o Shirę. Jest taka mała i samotna. Myślisz, że gdyby miała rodzeństwo byłaby szczęśliwa?
-Tak. Śmiesznie, że pytasz, bo miałam powiedzieć to samo i... Że jestem w ciąży. Cieszysz się?
-Oczywiście! Zaskoczyłaś mnie! Kocham cię...
-Ja ciebie też.- pocałowałam go.
W tym momencie przybiegła Shira.
-Mamo, tato! Patrzcie czego nauczył mnie wujek Kazan!- krzyknęła rozradowana. Zjeżyła się, obnażyła kły i zawarczała.
-Straszna jestem?- spytała.
-Moon, uciekajmy, bo ta mała nas zje!- powiedziałam i podskoczyłam do Shiry. Przewróciłam ją i zaczęłam łaskotać.
-Przestań! Łaskocze!
Potem odpoczywaliśmy i kąpaliśmy się w wodospadzie. Było bardzo miło. Nagle ni z tąd, ni z owąd pojawił się Kazan.
*Kazan?*

Od Moro W czasie walki

Na bezpieczną łąkę szłam z Shirą piechotą. Podeszłyśmy do Kicze.
-Kicze? Mogę cię o coś poprosić?
-Oczywiście. Co się stało?
-Bo widzisz, Shira jest mniejsza i słabsza niż inne maluchy i... Ja boję się, że inne jej nie polubią.... Czy możesz poprosić swoje dzieci o... Taką jakby opiekę nad nią w czasie zabaw? W sensie żeby jakby co to żeby się za nią wstawiły, dobrze? I jeszcze jedno. Już teraz, gdy jest wojna, zawsze będę z małą nocować w Jaskini. Możesz je poprosić?
*Kicze?*

Od Kazana - CD Wspólny wieczór

Podczas wycia Kicze położyła mi swój piękny pysk na barku. Wszystkie szczenięta bawiły się naokoło biegając.
- Cieszę się, że zgodziłeś się na sojusz z lwami - powiedziała nagle Kicze.
- To dzięki tobie - powiedziałem i liznąłem ją.
Później wróciliśmy do jaskini i wszyscy poszli spać.

Od Kicze - Wspólny wieczór

Po zwycięstwie razem z lwami udaliśmy się na łąkę pośród gór i rozmawialiśmy. Potem my zawyliśmy a lwy zaryczały. Myślę że to my raczej będziemy musieli ich atakować.
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Pyatnie

Zacząłem opowiadać o walce. Gdy wszyscy mniej więcej zaspokoili swoją ciekawość odpowiedziałem na resztę pytań Kicze.
- Wszystko poszło dobrze. Chyba 3. Sojusz się opłacił. Chyba nikt nie został ranny.
Przytuliłem Kicze. Nagle podbiegły do mnie szczeniaki.
- Tata wrócił! - krzyczały przez siebie i zaczęły mnie obskakiwać. Szczęśliwy zacząłęm przed nimi uciekać a one, mnie gonić. Bawilismy się tak długo.

Od Kicze - Pytanie

Gdy Kazan wrócił byłam szczęśliwa. Szybko do niego podbiegłam i zapytałam:
-I co jak poszło? Ile watah zostało na jutrzejszą walkę? Czy przyjaźń z lwami nam się opłaciła? Czy ktoś został ranny? Opowiedz nam o przebiegu walki.
Kazan dokończ proszę.

sobota, 21 września 2013

Od Kazana - Walka

Lwy już czekały z nami na Moona, Merlina i Hamfreya. Powiedziałem lwom gdzie mają się ukryć i poszły w gąszcz. My poszliśmy w stronę Watahy Czarnych Smoków.

Wbiegliśmy na ich terytorium z głośnym wyciem. Trochę potrwało zanim przybiegli. W mroku krzaków zobaczyłem lśniące ślepia Simby i jego kompanów.
- Atak! - krzyknął przywódca Watahy Czarnych Smoków. I w tym momencie z gąszczu wyskoczyły lwy. Przestraszone wilki zaczęły uciekać, to w te i wew te. Kazałem moim wilkom też zaatakować. Szybko się z nimi rozprawiliśmy. Pod koniec walki zapytałem Simby:
- Czy pasuje wam to terytorium?
- Tak - powiedział Simba. - Bierzemy je.
- Dobrze, ale proszę o pomoc w jutrzejszych walkach.
- Dobrze Kazanie

Ostrzeżenie

Proszę Shinę o napisanie opowiadania

Od Kazana - Łąka

Wszyscy byli prawie gotowi. Podszedłem do Kicze.
- Uważaj na siebie  - powiedziałem.
- Nie masz o co się martwić.
Podszedłem jeszcze do Moona.
- Będziemy na was czekać przy południowej granicy Mrocznej Puszczy.
- Dobrze - powiedział Moon i po chwili krzyknął - Idziemy!
Po chwili zniknęli z oczu. Ja, Syriusz, Shina, Dejanira i Morgan ruszyliśmy kroczkiem do Puszczy. Po chwili zawyłem by dać znak lwom.

Od Kazana - CD Zaskoczenie

- To nie jest zła strategia - powiedziałem. - Poinformuję tylko wilki o tym planie. Gdy będziemy gotowi, zawyjemy. Teraz poproszę Merlina, Moona i Hamfreya o zaprowadzenie młodych i wilczyc na Łąkę.

Od Kicze - Zaskoczenie

- Kazanie mam pomysł. Może jedną watahę zaatakujemy już dzisiaj.-Zapytałam Kazana.
- Wiesz Kazanie podczas walki zrobimy tak: wy będziecie na nich czekać a my się ukryjemy, gdy oni zaatakują my wyskoczymy z kryjówek i ich zaatakujemy.- Zaproponował Simba.
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.

Zatrzymałem się postawiłem Onde na ziemię i powiedziałem.
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- My też ich nie lubimy.
- Jeżeli chcecie możecie zostawić młode na Bezpiecznej Łące. Będą tam też nasze szczeniaki oraz kilka wilczyc w tym Kicze.
- Być może skorzystamy z twojej propozycji - powiedział Simba.
Wziąłem szczeniaka i poszedłem do Jaskini.

Od Kicze - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.

-Czy nie walczycie z Biała, Czarną, Szarą i watahą czarnych smoków?-Zapytał Simba.

Od Kazana - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.

- Niedługo - powiedziałem. - Może nawet jutro. Biały Kieł, Karia gdzie rodzeństwo?
- Na lwach - powiedział Karia.
Podszedłem do pierwszego lepszego lwa i wziąłem Onde, a na grzbiet wskoczyła mi Ava. Zabrałem jeszcze Mirrę i Remusa na grzbiet i skierowałem się w stronę jaskini.

Od Kicze - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.

-To świetny pomysł.-Powiedziałam.
- Wiesz Kazanie my lwy potrafimy dużo wytrzymać obiecuje Ci że nasze młode nie zrobią krzywdy waszym już moja w tym głowa.- Powiedział Simba.- A propo kiedy będzie pierwsza wojna?- Zapytał.
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Wizja

Odetchnąłem.
- Dobra. Ty, Moon i Hamfrey odprowadzicie Mery, Aviriję, Moro i Kicze na Łąkę. Jeżeli będziecie chciała to też Neya. Ja i reszta poczynimy przygotowania.
Merlin kiwnął głową i odszedł.

Od Merlina - CD Wizja

- Nie martw się w tej walce wspomogą nas nie tylko duchy ale też przyjaciele Kicze- lwy. Wygramy tak jak przedtem ale teraz prawdopodobnie wszystkie watahy zaatakują na raz albo jedna po drugiej. Ale na wezwanie przybędą nasi sojusznicy.
Kazan?

Od Neyi - Ciąża


Byłam w ciąży i nie czułam się najlepiej; a to miałam zawroty głowy a to było mi nudno. Mimo wszystko chciałam mieć potomstwo- zawsze uważałam, że to rzecz niezwykła i ... po prostu fajnie jest nadać komuś życie, mam nadzieję, że ja i Syriusz będziemy dobrymi rodzicami.

Od Kazana - CD Starszy i za razem nowi przyjaciele

Nigdy nie przepadałem za kotami. Jednak rozum podpowiadał mi, że tacy silni sojusznicy mogą się przydać podczas wojny. Uniosłem dumnie głowę i powiedziałem:
- Czego chcecie wzamian za pomoc nam?
- Abyś nas nie wyrzucał z twojego terytorium.
Zastanowiłem się. Musiałem podjąć dobrą decyzję. Jeżeli im pozwolę tu mieszkać będzie co najmniej 2 razy mniej zwierzyny dla nas bo taki kot dużo je. Może to też być niebezpieczne, bo ich młode mogą zaatakować nasze... Ale sojusznicy to dobra rzecz...
- Hmm
- Więc? - zapytał z niecierpliwością Simba.
- Wasze zostanie tutaj wiąże się z ryzykiem, że zwierzyny będzie dużo mniej... Ale wiem! Pokonamy przynajmniej jedną watahę i karzemy im się wynieść z ich starego terytorium i damy je wam. Co ty na to?
*Kicze?*

Od Kicze - Starzy i zarazem nowi przyjaciele

Razem  z  Kazanem  i  szczeniakami  spacerowaliśmy  po  lesie  gdy  nagle  coś  zaszeleściło  w  krzakach.  Kazan  obnażył  kły.  Z  krzaków  wyszły:  samiec  i  samica  lwów  za  nimi  samiec  i  samica  białych  lwów  oraz  dwa  młode  lwy  a  na  końcu wielki  samiec  czarnego  lwa.






 Ten  czarny  wyszedł na  prowadzenie  a  gdy  nas  zauważył  usmiechnął  się  i  zapytał:-Kicze? To  na  prawdę  ty?  Nie pamiętasz  mnie?  To ja  Simba.
-Simba?-Zapytałam  zdziwiona  i  nagle  sobie  go  przypomniałam.
-Kazanie  schowaj  kły  to  moi  starzy  przyjaciele.-Powiedziałam  do  mojego  partnera.
-Co  wy  tutaj  robicie?- Zapytałam  się  ich.
- Osiedliliśmy się  w  górach.  Chyba  na  waszym  terytorium.- Powiedział Simba.
-Pamiętasz  mojego  ojca  Mufasę  i  wuja Norton?-Zapytał.
-Tak.  Twoją  matkę Sarabi  i  ciotkę Morgane  też.-Odpowiedziałam.
-Teraz  mam  też  dwójkę  kuzynów:  Kovu i Dżeka.-Powiedział mój  przyjaciel.
-Wiesz  moglibyśmy  ja  i  moja  rodzina  zostać  przyjaciółmi  waszej  watahy.  Pewnie  przydalibyśmy  wam  się  podczas  wojny. Szczególnie  samce.-Zaproponował  Simba.
- Ja  nie  mam  nic  przeciwko  ale  nie  wiem  czy Kazan się  zgodzi.-Powiedziałam.
- Wiec  trzeba  się  go  zapytać.- Powiedzieli  Norton  i  Mufasa.
-Więc  chodźmy.-zaproponowałam ( Kazan podczas  naszej  rozmowy poszedł  do  jaskini  bo  wiedział  że  z  lwami  nic  mi  się  nie  stanie)  Wyruszyliśmy  Mufasa, Norton i Simba  wzięli  moje  szczeniaki na  plecy  i  ruszyliśmy  biegiem.  Kazana  zobaczyliśmy  przy Wodospadzie Mchu  wiec  podeszliśmy do niego i ja zapytałam:
-Kazanie czy  moi  przyjaciele  lwy  mogły  by  zostać przyjaciółmi naszej  watahy?
Kazan dokończ proszę.



Od Kazana - CD Wizja

- Co?! - krzyknąłem. - Z kim?! przecież Avirija, Mery, Moro i Kicze nie będą mogły walczyć! Trzeba będzie szczeniaki i wymienione wilczyce zaprowadzić na Bezpieczną Łąkę...
*Merlin?*

Od Merlina - Wizja

-Kazanie! Miałem wizję! Idzie wojna! To już jutro!- Wykrzyczałem wpadając do jaskini.
Kazan dokończ proszę.

Od Morgana - CD Początek

Gdy zrównałem się z Dejanirą zobaczyłem dwa wilki z watahy nam wrogiej więc krzyknąłem do Dejaniry:
-Dejanira uciekaj!
Dejanira dokończ proszę.

Od Kazana - CD Poranek

- Dzień dobry - powiedziałem. - Nie wiem czy wiesz, ale swoim zniknięciem bardzo zaniepokoiłaś Moona. W nocy nie mógł spać i poszedłem z nim Cię szukać.
- Wiem, przepraszam.
Moro spuściła głowę.
- Mam nadzieję, że po południu będziecie już w Jaskini Homu.
*Moro?*

Od Moro - Poranek

Było mi tak dobrze... Leżałam z Shirą i Moonem w cieple i miłości. Poczułam, że muszę się napić cicho wstałam i wyszłam. Udało mi się ich nie zbudzić. Pobiegłam przez łąkę. Był lekki chłodek i mgła. Czułam, że pierwszy raz od dawna czuję się na prawdę szczęśliwa. Pobiegłam do leśnego strumyka i napiłam się. Wracając zobaczyłam motyla. Był szmaragdowo-zielony. Pobiegłam za nim. Chciałam go złapać. Poczułam się jak mały szczeniak. Było cudownie! Wtedy pojawił się Kazan. Zastygłam w bezruchu. Było ni troszkę głupio.
*Kazan?*

piątek, 20 września 2013

Od Dejaniry - CD Początek

Morgan zaprowadził mnie do pary Alpha. Była to czarna wadera i biały basior. Zdziwil się trochę na mój widok. Podszedł do mnie biały basior i zaczął mówić:
- Witam cię. Mam na imię Kazan i jestem samcem Alpha. Tam stoi moja partnerka - Kicze. - wskazał głową na czarną waderę. - Co cię sprowadza na tereny mojej watahy?
- Szukam domu. Odłączyłam się od mojej rodzinnej watahy.
- Witamy w nowej watasze. Morgan oprowadź...
- Dejanire...
- ...po terenach naszej watachy.
- Dejanira chodz. - powiedział Morgan i ruszły. Poszłam za nim. Podczas spaceru Morgan spytał mnie czy nie została bym jego partnerk. Trochę zszokowało mnie to pytanie.
- Tak zostanę twoją partnerką. - powiedziałam i Morgan mnie przytulił. Było to przyjemne uczucie. Przy Morganie czułam się bezpieczna. Po chwili wpadłam na fajny pomysł. Odskoczyłam od niego i zaczęłam biec przed siebie.
- Dogoń mnie! - krzyknęłam. Usłyszałam jak Morgan zaczyna mnie doganiać.

Morgan dokończysz??

Od Moona - Ciepło

Nareszcie je odnalazłem. Były całe i zdrowe. Podłożyłem się koło nich. Ogarnęło mnie przyjemne ciepło. Zasnąłem.

Wyzwanie

Nowe wyzwanie czeka! :)

Od Kazana - CD Niepewność i przestrach.

W pewnym momencie wyczułem świeży trop. Zawołałem Moona i razem nim poszliśmy. Doprowadził nas do podłużnego kamienia, pod którym była nora. Zajrzałem tam. W środku leżała tam Moro z Shirą.
- Moon. Wejdź tam. Jeżeli nie będzie dało się ich obudzić zostań z nimi do rana.
I aby im nie przeszkadzać udałem się do Jaskini...
*Moon?*

Od Moona - CD Niepewnośc i przestrach

Nie znalazłem nic. W końcu wpadłem na pewien pomysł. Może Moro była z Shirą nad tym NASZYM jeziorem? Pobiegłem tam. Moro nigdzie nie było. Pobiegłem po Kazana, bo czułem, że one tu są. Razem zaczęliśmy szukać.
*Kazan?*

Od Kazana - CD Niepewność i Przestrach.

Nagle w środku nocy obudził mnie cichy szelest. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wychodzącego z Jaskini Moona.
- Moon - zawołałem go wstając. - Gdzie się wybierasz?
- Idę szukać Moro i Shiry. Moro po porodzie jest słaba, tak samo Shira. Muszę je znaleźć.
- Pójdę z tobą, jako dobry przyjaciel Twój i Moro.
Rozdzieliliśmy się przy wyjściu. Ja poszedłem w stronę Mrocznej Puszczy a Moon w stronę Jeziora Jaikan.
*Moon?*

Od Moona - CD Niepewność i przestrach

Od razu pobiegłem za Kazanem. Szukaliśmy Moro do późnej nocy. Nie znaleźliśmy jej.
-Rano znów poszukamy. Chodź, już późno.- powiedział Kazan.
-Ale co z Moro?! I Shirą?!- bałem się o nie.
-Dziś już i tak nic nie wskuramy.- powiedział i poszliśmy do jaskini. Nie mogłem spać.
*Kazan?*

Od Kicze - Przedwczesny poród

Na  polanie  nie za dobrze się  czułam  wiec  wykopałam  dołek  i  naznosiłam  gałęzi.  Nagle  zaczął  się  poród.  Mery  zawyła  i  zjawiło  się  całe  stado. Najpierw  przyszli  na  świat  Romulus  i  Remus,  Po  chwili  Mirra i  Ava  a  na  końcu    Onde. Ukryłam  szczenięta.  Podeszłam  do  Kazana  i  zapytałam:
- Nasze kolejne  dzieci  są  śliczne  prawda?
Kazan dokończ proszę.

Od Moro - CD Od Hamfreya

-Wiesz myślę że będzie samiec i samica. Będą miały na imiona Ranujf i Zafira.-Odpowiedziałam.

(Proszę o zmienienie imienia samicy na Zafira)

Od Morgana - Para

Odkąd przyprowadziłem tu Dejanirę coś było inaczej w końcu zauważyłem, że to miłość. Więc podszedłem do niej i zapytałem:
- Dejanira wiesz ja Cie kocham i chciałbym zapytać Cię czy nie zechciała byś zostać moja partnerka?
Dejanira dokończ proszę.

Od Hamfreya

Razem z Mery się kochaliśmy i tak zostaliśmy parą . Poszedłem na wzgórze popatrzeć na gwiazdy . Niebo było czyste , bezchmurne . Można było dostrzec nawet te gwiazdy jeszcze dalej . Najbardziej się martwiłem Mery bo jutro miała urodzić . Musiałem jeszcze tylko wymyślić imiona dla małych . Może dla dwóch samców Roni i Ranulf a dla samiczek może ... Dani i Zafira , pomyślałem . Poszedłem do jaskini gdzie ją zastałem . Powiedziałem jej o tym i powiedziała

< Mery ? >

Od Kazana - CD Kolejny atak

Pobiegłem na ratunek gdy tylko usłyszałem wycie. Gdy dotarłem na miejsce, Hamfrey i Moon już tam byli, a po chwili dotarli Morgan i Merlin. Przegonilismy wrogów.
- Syriusz, żyjesz? - spytał Moon.
- Ledwie - powiedział wilk. - To drugi raz w ciągu 2 dni.
- Dlatego mówiłem, by nie chodzić samemu a co najmniej w dwójkach - powiedziałem.
- Wiem, wiem - powiedział Syriusz.
- Merlin, masz jeszcze w Jaskini Homu Wodę? - spytałem szamana.
- Nie za dużo. Jeżeli dacie mi czas napełnię naczynia.
- To biegnij - powiedział Moon.
Ja i Moon podnieśliśmy Syriusza. Hamfrey ubezpieczał tyły i razem jakoś dotarliśmy do jaskini.

Po kilku minutach zjawił się Merlin i uzdrowił Syriusza...

Od Syriusza - Kolejny atak

Robiłem obchód gdy nagle znowu zaatakowały mnie wilki tym razem nie z dwóch ale z wszystkich wrogich watah. Zanim jeden z nich złapał mnie za szyję zawyłem i próbowałem się bronić. Nagle jeden wilk złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Nagle poczułem ból nie do zniesienia i straciłem przytomność.
Kazan dokończ proszę.

Od Morgana - CD Początek

-Co tu robisz?- Zapytałem.
-Nic tylko szukam nowego domu.-Odpowiedziała.
-Dobrze czy nie chcesz dołączyć do naszej watahy?-Zapytałem.
- Chętnie.-Odpowiedziała i poszliśmy do jaskini.
Dejanira dokończ proszę.

Od Mery - Poród

Nie  czułam  się  z  dobrze.  Bolał  mnie  brzuch  i  miałam  mdłości.
Nagle  poczułam,  że  już  czas.  Niedaleko  byli  wszyscy  więc  zawyłam  i  wszyscy  się  zjawili.  Poród  nie  trwał  długo  po  chwili przyszły  na  świat  nasze  szczenięta  Ranulf i  Afrodyta.
Hamfrey  nie  mógł  opanować  wzruszenia  i  szczęścia.

Od Moro - Pierwszy dzień nauki

Obudziłam się wcześnie. Shira leżała koło mnie i spała. Nie chciałam jej budzić, więc zostałam na swoim miejscu. Po jakimś czasie Shira się obudziła. Nakarmiłam ją i powiedziałam:
-Kochanie, żeby być dobrym wilkiem trzeba bardzo wiele umieć, wiesz?
-A co trzeba umieć?- spytała zaciekawiona.
-No chociażby wyć, walczyć, pływać i polować. Dziś będziesz musiała być bardzo uważna. Chodź ze mną.- wstałam i wyszłam z jaskini. Poszłam prosto w góry Kubi. Po chwili mała powiedziała, że jest zmęczona. Wzięłam ją na plecy i szłam dalej. Doszłyśmy do samej granicy naszego terytorium. Była tam mała dolinka. Był w niej strumyk, zające, wysoka trawa i trochę lasy oraz nieduże jeziorko. To było odpowiednie miejsce na naukę. Zeszłyśmy w dolinkę. Tam powiedziałam:
-Czego najpierw chcesz się uczyć?
-Może... Polować?- odpowiedziała niepewnie.
-Dobrze. Patrz uważnie co robię.- powiedziałam.- Najpierw wybieram cel.- powiedziałam szeptem i wskazałam królika ze złamaną nogą.- Teraz się skradam aż będę bardzo blisko i...- rzuciłam się na królika. Po chwili był mój.- Teraz ty.- powiedziałam. Mała wszystko dobrze powtórzyła, króliki jednak wcale nie chciały być naszym obiadem. Po wielu próbach Shirze udało się złapać małego królika. Byłam z niej bardzo dumna. Potem uczyłam ją pływać. Na tych ćwiczeniach zszedł nam dzień. Posadziłam sobie małą na plecach i wróciłam z nią do naszej małej jaskini. Poszłyśmy spać.

Od Kazana - CD Niepewność i przestrach

- Gdzie Moro? - spytałem.
- Gdy powiedziałem jej, że będzie musiała zostawić małą na czas walki uciekła - powiedział Merlin.
- Co?! - krzyknąłem. - Ona nie będzie walczyć tuż po porodzie. Kontynuujcie przygotowania. Mery, Kicze i Avirija niech pójdą na Bezpieczną Łąkę. Ja poszukam Moro.
- Idę z tobą krzyknął Moon i razem pobiegliśmy.
*Moon?*

Od Moro - Niepewność i przestrach

Leżałam z Shirą w kącie jaskini. Mała spała. Ja i Neya byłyśmy dobrymi przyjaciółkami i... najmłodszymi matkami w watasze.... Spojrzałam na Shirę.... Była słaba i mniejsza niż inne szczenięta. Mam nadzieję, że nie będzie przez nie odtrącana... Aviriji prawie nie znam...  Mery też nie.... Jedyną nadzieję pokładałam w Kicze. Już drugi raz zostanie matką. Ona będzie na pewno dbać by jej dzieci były dobre dla wszystkich. Muszę jakoś nauczyć moją córkę, że nie zawsze życie jest różowe... Ale... Jak...?
Pomyślałam, że pójdę nad jezioro Jajkain. Wstałam. Mała lekko się poruszyła. Powiedziała:
-Mamo... Gdzie idziesz?- miała ledwo uchylone oczka i zaspany głos.
-Nic, nic.. Śpij dalej skarbie.- odpowiedziałam.
-Chcę iść z tobą, mamo.- powiedziała i wstała. Uniosła na mnie te swoje śliczne oczy.
-No dobrze. Chodź.- zgodziłam się.- Nie chcesz na barana?- spytałam. Bałam się, że to dla niej za daleko....
-Na razie dziękuję. Gdy się zmęczę na pewno powiem.- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
Szłyśmy koło lasu. Mała zatrzymała się i powiedziała:
-Mamo... Bolą mnie łapki....
-Chodź.- powiedziałam i usadowiłam ją na swoim grzbiecie.
Szłyśmy dalej. W końcu przed nami pokazało się jezioro Jajkain.
-Ale ładne  jezioro.- powiedziała Shira- Jak się nazywa?
-To jezioro Jajkain. Śliczne prawda?
-Tak. Ładnie wygląda w słońcu.
Potem leżałyśmy w ciszy nad brzegiem jeziora. Odpoczywałyśmy aż do pory obiadowej. Wtedy nakarmiłam małą. Następnie wróciłyśmy do jaskini.
-Czemu jest takie zamieszanie?- spytałam.
-Jak to czemu?! Wojna idzie!- krzyknął Merlin.
-Co?!- byłam przerażona.- Co będzie z dziećmi?!
-Mery się nimi zajmie na łące.
-Nie zostawię małej. Jest słabsza niż inne szczenięta. Poza tym Mery będzie miała wtedy własne dzieci. Nie możemy jej tak obarczać. Zostaję razem z nią.
-Nie możesz. Każdy wilk jest potrzebny. Mają wielką przewagę liczebną.
-Nie mogę walczyć! Nie chcę pozbawić się ostatniego dziecka, które mi zostało!- krzyknęłam i wybiegłam z jaskini. Shira dalej była na moich plecach. Skuliła się ze strachu. Biegłam najszybciej jak mogłam. Zatrzymałam się dopiero przy tym jeziorze ze skarpą.
 Wbiegłam pod skarpę do małej jaskini, którą znałam tylko ja. Tam zdjęłam Shirę z moich pleców.
-Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.- powiedziałam do niej.
-Wiem mamo.- odpowiedziała cicho.- Czy tu jesteśmy bezpieczne?
-Tak kochanie. Nikt nie wie o tym miejscu. Bądź
spokojna. Idź spać.- powiedziałam. Położyłam się tak, że mała mogła położyć się między mną a ścianą jaskini. Shira wtuliła się w moje futro i powiedziała:
-Kocham cię mamo...- i zasnęła.
-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie.- odpowiedziałam najciszej jak mogłam. Też poszłam spać. Byłam zmęczona, niepewna, przestraszona i pełna obaw.
*Kazan?*

czwartek, 19 września 2013

Od Dejaniry - Początek

Chodziłam po lesie i szukałam jekiegoś zwierzaka do zjedzenia. Od trzech dni nie miałam nieczego w pysku. Przez te trzy dni zbierałam się o tym co wyrządzili mi moi rodzice. Byłam jedyną córką pary Alpha. Miałam 12 braci. Kiedy moi braciszkowie w wieku 3 lat uganiali się za waderami ja polowałam samotnie, ganiałam się z wiatrem, uczyłam się zielarstwa. NIe ciekawiło mnie zostanie żoną jakiegoś wilka, wolałam być wolna. Przez kolejne 2 lata mojego życia zostałam ciocią prawie 20 szczeniąt. Pewnego pięknego słonecznego dnia kiedy miałam zamiar wybrać się na poranne polowanie rodzice kazali mi przyjść do siebie. Poszłam do Jaskini Koronowej. Matka z ojcem wyczekiwali mnie. Ojciec rozpoczął rozmowe. - Dejanira... posłuchaj nas teraz bardzo dokładnie. - wziął oddech. - Masz już 5 lat. Twoi bracia pozakładali rodziny, mają szczenięta... Czas przyszedł na ciebie. Powinnaś znaleźć sobie męża. Z matką postanowiliśmy, że na znak sojuszu z jedną watahą wyjdziesz za syna Alph tej watahy... - byłam nauczona, żeby nikomu nie przeszkadzać jak mówi ale w tym momenie coś we mnie wybuchoło.
- Niby co !?!??!?!?! - wykrzyczałam. - Chcecie, żeby wyszła za jakiegoś wilka, którego wogóle nie znam !?!?!?! Oszaleliście !?!?! - odwróciłam się w stronę wyjścia i zaczęłam biec. Krzeknęłąm jeszcze - Nigdy tego nie zrobie !! - wybiegłam z Jaskieni i pobiegłam w strone lasu i gór. Zaczął padać deszcz. Kiedy wbiegłam do lasu poszukałam schronienia. Przesiedziała tam noc i dzień. Drugiego dnia wyszlam z kryjówki i zaczęłam kierować się na północ. Próbowałam coś wytropić ale na marne. Kolejnął noc spędziłam poza domem. Trzeciego dnia obudził mnie snop jasnego światła przenikający przez koronę drzew. Podniosłam się i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. Po jakimś czasie natrafiłam na trop Karibu. Był on dość świeży. Chciałam poszukać świeższego tropu ale głód wygrał nad mną i ruszyłam w stronę swojej zdobyczy. Po paru minutach tropienia zobaczyłam małe stadko Karibu nad jeziorem. Zaczęłam się skradać do najbardziej wysuniętego osobnika. W krótkim czasie go złapałam. Zaczęłam wreście zapełniać mój pusty brzuch. Po skończonym posiłku została tylko skóra, rogi, kopyta i parę kości. Byłam wreście najedzona. Podeszłam do jeziora i zaczęłm pić a potem czyścić łapy i pysk z krwi. Pochłonęłam się tym tak, że nie usłyszałam, że ktoś się skrada. Po jakimś czasie leżałam w wodzie na plecach a nademną stał biały basior. Zkopałam go z siebie. Podniosłam i ustawiłam się do ataku. Basior zrobił to samo.
- Kim jesteś? - spytałm mnie.
- Dejanira. A ty? - spytałam. Wilk wyprostował się trochę. Postanwiłam też trochę się wyprostować.
- Jestem Morgan. - odpowiedział.

<Morgan??>



Od Moro - Przedwczesny Poród


Obudziłam się dość późno. Czułam się dziwnie.... Bolał mnie brzuch i miałam zawroty głowy. Wstałam wolno i wyszłam z jaskini. Powoli zeszłam na łaąkę, ale zaraz wróciłam do jaskini... Coś było nie tak... Zawołałam Moona... Kiwnęłam na niego głową on zrozumiał...
Chwilę później stał przy mnie Merlin i inni członkowie watahy.
-Oddychaj Moro. Staraj się być nad wyraz delikatna.- mówił Merlin. Byłam wycieńczona, czułam, że nie dam rady. W końcu się udało. Na świat przyszła moja córka. Dwa inne wilczki urodziły się już niestety martwe i nie było dla nich ratunku...
Shira była słaba. Merlin napoił ją magiczną wodą. Razem z Moonem położyliśmy się na posłaniu i przyglądaliśmy się naszej córce. Dwóch synów pochowaliśmy w tym miejscu, które wcześniej wybrałam. Podpisaliśmy groby wyłożone drogimi kamieniami z jaskini kryształów. Po tym wszystkim wróciłam z Moonem do naszej Shiry. Poszliśmy spać po męczącym przedpołudniu.

Od Kazana - CD Pytanie

Spojrzałem na wtuloną Kicze.
- Nie wiem, Kicze. Ale... boję się.
Spojrzała na mnie.
- Boisz się?
- Tak. O ciebie i o szczeniaki te które są tutaj i te które są w twoim brzuchu.
Uśmiechnąłem się.
- Liczę, że pokonasz każdego wroga.
- Kicze...
Pocałowałem ją.
- Nie martw się, nie pozwolę, by ktoś tu wszedł bez pozwolenia - powiedziałem. - Idź już spać.
Kicze położyła mi głowę na łapach. Po chwili sam zasnąłem...

Witamy

Witamy nową wilczycę - Dejanirę!

Od Moro - CD Do Kazana

-To dobrze. Dziękuję ci.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam położyć się spac do naszego (mojego i Moona) kąta spać.

Od Kicze - Pytanie

Czułam się dziwnie. Wtuliłam się w futro Kazana a pomiędzy nami siedziały nasze dzieci.
W końcu zapytałam:
- Co zrobimy z tymi czterema wrogimi watahami?
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Atak

- Syriusz?! - krzyknęła przerażona Neya.
- Moon, Merlin idziemy! - krzyknąłem do wilków i pobiegliśmy w miejsce gdzie wskazała nam Kicze.
Syriusz ledwo się ruszał i cały czas obrywał. Moon rzucił się na pierwszego napastnika. Kazałem Merlinowi zająć się Syriuszem. Skoczyłem do gardła drugiemu wilkowi. Szybko skończyliśmy z nimi.

Wróciliśmy do Jaskini. Merlin leczył właśnie Syriusza Magiczną wodą...

Wieczorem wszyscy poszlismy razem wyć na góry Kubi. Wyły też wszystkie szczeniaki...

Od Kicze - Atak

Poprosiłam Syriusza aby poszedł ze mną na przechadzkę ponieważ trochę się bałam ataku.
moje obawy się sprawdziły. Podczas przechadzki zaatakowały nas dwa wilki. Syriusz rzucił się na nie a mi kazał uciekać. Dobiegłam do jaskini wszyscy tam byli. Kazan zapytał się co się stało. Przerażona odpowiedziałam:
- Zaatakowały nas dwa wilki z tych nowych watah. Syriusz się na nie rzucił w mojej obronie.
Boje się że zginał.
Kazan dokończ proszę.

Od Aviriji - CD Poród

- Dziękuję - Zarumieniłam się.
Merlin mi pomógł dojść, po czym wszyscy - razem z dziećmi zapadliśmy w głęboki sen.

Od Kazana - CD Do Kazana

- W sumie, to ja powinienem Cię przeprosić - powiedziałem. - Jesteś w ciąży i nie powinienem Cię denerwować. Oczywiście, że możemy być dalej przyjaciółmi.

Od Moro - Do Kazana

Wróciłam smutna do jaskini. Pomyślałam, że jestem coś winna Kazanowi. Podeszłam do niego i powiedziałam:
-Kazanie, ja.... Chcę cię przeprosić. Urodzę w Jaskini Homu. Czy możemy dalej być przyjaciółmi?
*Kazan?*

Od Kazana CD Przeczucie

- To źle - powiedziałem. Trzeba będzie bardziej pilnować szczeniaków, zwłaszcza, że będzie ich więcej.
Spojrzałem na Kicze.
- Gdzie Biały Kieł i Karia? - spytałem.
- Są na ,,lekcjach", albo raczej mają teraz zabawę.
- Pójdę do nich, a ty się o nic nie martw - powiedziałem i polizałem Kicze w policzek. Wyszedłem i skierowalem się w stronę gdzie byli Biały Kieł i Karia

Od Kicze - Przeczucie

W nocy słyszałam wycie i rano powiedziałam o tym Kazanowi:
-Kazanie mam mały problem w nocy znowu słyszałam wycie znowu jakiegoś nieznanego wilka. Znowu było tak jak kiedyś znowu niebezpieczeństwo. Teraz Wataha Czarnych Wilków i Mrocznych Smoków. Boję się że to nowi wrogowie.
Kazan dokończ proszę.

Od Syriusza - CD Dzieci

Zatkało mnie ze szczęścia.
- Syriusz?- Zapytała Neya.
- Słucham?- Zapytałem.
- Warto by było wymyślić imiona co ty na to aby samiec miał na imię Shady?
Neya dokończ proszę.

Od Merlina - CD Poród

- Dobrze zaraz Ci pomogę.- Odpowiedziałem.
Avirija dokończ proszę.

Od Kazana - CD Ostatni dzień

Usłyszałem żałobne wycie Moro i Moona, ale nie poszedłem do nich. Nie chciałem wściekać już i tak rozzłoszczonej Moro. Zawyłem tylko im do wtóru i wróciłem do Jaskini.

Od Neyi - CD Dzieci

-Właśnie miałam powiedzieć, że jestem w ciąży...

Od Aviriji - Pytanie i niespodzianka

Piękne! Ale chyba urodzi się piątka... Może Shadow, Artur, Naomi, Nella, Tsume po moim Ojcu?

Od Aviriji - Pród

Leżałam sobie w jaskini Homu, wiedziałam, że niedługo może zacząć się poród. Nagle zaczął mnie boleć brzuch. Zawołałam Merlina.
- Merlinie, już czas...
- Na pewno? - Zapytał.
- Tak, na pewno. - Opowiedziałam.
Merlin zawył. Wszyscy się zbiegli.
Poród był dla mnie bardzo wyczerpujący. Po chwilach bólu, na świat przyszły piękne szczeniaki- 3 samce i 2 samice.
- Śliczne są, prawda?- Zapytałam się Merlina.
- Cudne. - Odpowiedział - Tak cudne jak ty. - Polizał mnie w policzek.
Merlin wyczerpany długim dniem chwycił lekko pokolei każde szczenię i zaprowadził w kąt jaskini Homu po czym zawołał:
- Avirijo, położysz się koło nas?
- Jeśli dojdę, kochanie - Uśmiechnęłam się.

Merlin, dokończ proszę.

Od Moro - Ostatni dzień

Po rozmowie z Kazanem starałam się być spokojna. Jakoś udawało mi się ukryć, że jestem wściekła. Chyba mam prawo rodzić tam gdzie mi się podoba! Po prostu nie wyrabiam. Tutaj choroba dzieci, tu jakiś dziwaczny młodzik z wizji, tam
widzi-mi-sie Kazana.... (!) Już normalnie nie mogę! W ogóle nie chciało mi się spać. Wstałam i wyszłam z jaskini. Szwendałam się po górach aż do rana. Potem zeszłam na łąkę by zapolować. Nie chciałam się z nikim spotkać. Chciałam być sama. Zobaczyłam sporego samca karbu. Doskonale wiedziałam, że sama sobie z nim nie poradzę. Trudno. Muszę spróbować. Jedyne co mnie w tej chwili pocieszało to to, że samiec miał chorą prawą przednią nogę i był stary i wycieńczony. To dawało mi przewagę. Szybko i cicho zakradłam się do niego. Nie było to trudne, bo na wpół głuchy karibu i wysoka trawa to dwa plusy dla mnie. Gdy byłam kilka kroków od niego ten się położył. Nie przegapiłam takiej okazji. Cicho i zwinnie wybiłam się. Ten nawet nie zdążył mrugnąć gdy moje szczęki zacisnęły się na jego szyi. Wydał cichy pomruk i przestał oddychać. Było pozamiatane. "Taki samiec wystarczy mi na kilka dni"- pomyślałam.- "Muszę go stąd zabrać. Nie chcę się narażać na nie potrzebne pytania skąd on się tu wziął." Złapałam byka za nogę i pociągnęłam w stronę lasu. Znałam pewno miejsce, które było zupełnie nikomu nie znane. Było to drzewo z wydrążonym pniem. Wejście było schowane za głazem i dzikim bluszczem. To idealna kryjówka. Zaciągnęłam tam karibu i posiliłam się. I tak dużo zostało. Po posiłku zatarłam starannie ślady. Pomyślałam, że wrócę do jaskini dopiero jutro rano. "Niech się zastanowią, czy warto mnie denerwować. Jak chwilę mnie nie będzie, zaczną dostrzegać, że jestem tle samo warta co alfa!" Byłam dalej zdenerwowana.
Szłam samymi granicami terytorium by nikt mnie nie znalazł. Wyszło. Poczułam zmęczenie. Podeszłam jeszcze kilka kroków i zatrzymałam się. Byłam w lesie. Przede mną był strumień i głaz. Napiłam się. Potem położyłam się na głazie i zasnęłam.
Spałam długo. Nie wiedziałam dokładnie ile. Obudził mnie znajomy głos.
-Moro!- ktoś krzyczał.- Gdzie ty byłaś?! Wszyscy cię szukaliśmy!
-Co...?- spytałam zaspana. Na początku nie poznałam głosu. Otworzyłam oczy. Przede mną stał zdyszany i zdenerwowany Kazan.
-No powiedz coś! Czemu uciekłaś?!- spytał nerwowo.
-Bo tak chciałam.- odpowiedziałam i odwróciłam się. Chciałam dać mu do zrozumienia, że jestem na niego obrażona.
-O co ci chodzi?- spytał.
-O to.- odpowiedziałam krótko.
-Przestań. Nie czas na to. Chodź.
-Bo co? Na co niby jest teraz czas?- dalej byłam do niego tyłem.
-Chodź to zobaczysz. Dlaczego się gniewasz?
-A jak myślisz, co?!- krzyknęłam. Nie mogłam już dłużej wytrzymać.- Ciągle pytam się ciebie o radę i zdanie! A kiedy już postanawiam, że spytam się ciebie w kwestji, w której absolutnie nie masz głosu zaczynasz mi prawić kazanie! Chyba mam prawo wierzyć w to co mówią duch i Merlin! Chyba mam prawo decydować o moim życiu, rodzinie i dzieciach sama! Czy nie?!- wybuchnęłam.
-Akurat w tym momencie najprawdopodobniej liczy się życie twoich dzieci.- odpowiedział lekko zakłopotany. Chyba nie był przyzwyczajony do takiego tonu.
-Czyli może mam się ciebie spytać czy mogę jeść, co?!
-Nie, tego nie powiedziałem.- odrzekł trochę zdenerwowany.
-No to widzisz, ja będę decydować o sobie sama!- krzyknęłam. Zeskoczyłam ze skały i pobiegłam po prostu przed siebie. Jak najdalej od tego wszystkiego. Biegłam ile sił. Gdy dobiegłam do jeziora Jaikan byłam tak zmęczona i tak wyczerpana, że upadłam na ziemię. Brakowało mi tchu, płakałam.
Kilka minut później poczułam obok siebie czyjąś obecność. Nie drgnęłam.
-Nie płacz.- powiedział Moon.
-To wszystko jest takie skomplikowane.- pociągnęłam nosem.- Dlaczego akurat mu i nasze dzieci?- spytałam podnosząc głowę.
-To jest jak ruletka - nie wiesz na kogo wypadnie. Ale wiem, że nasze jedyne dziecko nie chce cię zapłakanej.- powiedział i otarł mi łzy.
-Idź do Merlina i spytaj czy 2 jeszcze żyje, dobrze?
-Już idę.- odpowiedział i poszedł.
Po pół godziny wrócił i kiwnął przecząco głową. Zaczął płakać. Ja też płakałam. Gdy już nie mieliśmy sił zawyliśmy żałobnie... Długo i przeciągle.... Tak skończył się ostatni dzień życia 2 naszych dzieci.....
*Kazan?*

środa, 18 września 2013

Od Kazana - CD Rozmowa z Kazanem

- Kicze! Nie masz pewności, że nie przeżyją! - krzyknąłem zirytowany
- Jeżeli przeżyją poproszę Moona by pomógł mi je zanieść do Jaskini! - powiedziała Moro
- To niebezpieczne!
- Bedzie ze mną Moon!
- To i tak... - wstrzymałem się. Nie mogłem jej denerwować. Wziąłem głęboki wdech i powiedziałem:
- Dobrze, Moro. Ale obiecaj mi, że wrócisz razem z Moonem.
- Wrócę - powiedziała zadowolona wilczyca i odeszła.

Od Moro - CD Rozmowa z Kazanem

-W miejscu poczęcia szczeniąt.
-A gdzie to?
-To jest moja i Moona tajemnica....
*Kazan?*

Od Kazana - CD Rozmowa z Kazanem

- Ja myślę, że powinnaś rodzić w Jaskini Homu - Powiedziałem. - Tutaj będzie Morgan i Merlin. Po za tym nie masz pewności, czy szczeniaki przeżyją, czy nie. Po za tym gdzie chcesz rodzić?
*Kicze?*

Od Moro - Rozmowa z Kazanem

Był późny wieczór. Podeszłam do Kazana. Spytałam:
-Kazanie, czy mogę cię o coś spytać?
-Tak, oczywiście.- odpowiedział.
-Chodzi o to, że... Widzisz...- jąkałam się.- Ja i Kicze... Rodzimy tego samego dnia i.... Nie... Ja... Ja nie chcę.. Żeby... No wiesz.. To całe zamieszanie... Związane... Ze mną i Kicze... Nas... Zbytnio stresowało.... I ja.. Chciałam cię prosić o... Pozwolenie....- zacięłam się.
-Nie krępuj się. Mów.- powiedział spokojnym głosem. Wyparowała:
-Chciałabym urodzić nie w jaski homu. Mogę?
-Yyy...- Kazan był zdziwiony moim pytaniem....- No ja myślę, że...
*Kazan?*

Od Kazana - CD Delta

Zastanowiłem się. Merlin był szamanem i lekarzem. Zastanowiłem się czy aby nie bierze za dużo na swe barki. W końcu powiedziałem:
- Dobrze, Merlinie. Ale, że będziesz pełnił aż 3 funkcje, powiadom mnie o tym gdy bedzie ci ciężko.
Merlin kiwnął głową.
- Ty i Avirija jesteście teraz parą Delta - powiedziałem.

Od Merlina - CD Delta

- Oczywiście że wiem Kazanie.
<Kazan?>

Od Syriusza - CD Dzieci

-Oczywiście że chcę kochanie.
Neya dokończ proszę.

Od Kazana - CD Klejnoty

- Nie mam pojęcia, Moro - powiedziałem. - Ale trzeba będzie zrobić wszystko by przeżył. Ale skąd wiesz, że dwójka nie żyje?
- Zobaczylam w Wodospadzie smutku.
- Może mówi to co może się stać, ale nie musi? - powiedziałem. - Nie martw się. Jestem pewny, że szczenię nie chce zawsze smutnej mamy. Wracajmy do Jaskini.
I wróciliśmy do jaskini...

Od Moro - Klejnoty

Postanowiłam, że w tajemnicy przygotuję sobie miejsce gdzie pochowam
moją dwójkę nienarodzonych dzieci. To musi być miejsce, które będę
znać tylko ja....
Poszłam w góry poszukać jakiejś jaskini z piaszczystym podłożem.
Szukałam kilka godzin. W końcu znalazłam czego szukałam....
Była to nieduża jaskinka. Była wyścielona piaskiem białym jak śnieg, a
jej ściany były z marmuru. Postanowiłam, że tu je pochowam...
Cicho przemknęłam do jaskini kryształów i zaczęłam szukać dwóch, płaskich k
klejnotów, na których napiszę kto tu leży. Znalazłam niebieski i
zieloni kamień. Do tego kilka kryształków, które dam mojemu jedynemu
dziecku. Były naprawdę śliczne... Szkoda tylko, że to akurat na taką
okazję....
Wyszłam z jaskini kryształów i udałam się z powrotem do jaskini, w
której pochowam moje dzieci. Tam położyłam klejnoty na ziemi i
podzieliłam je na trzy grupy dla trójki dzieci...
Po skończeniu poszłam z powrotem do jaskini homu. Po drodze spotkałam Kazana.
-Czemu jesteś taka smutna Moro? Chyba powinnaś się cieszyć. Przecież
zostaniesz mamą.- powiedział.
-Widzisz ja będę tylko częściową mamą.- odpowiedziałam.
-Jak to? Dlaczego?- spytał.
-Spodziewamy się z Moonem 3. Dwoje z nich już nie żyje...- zacisnęłam
usta by nie płakać.
-Nie wiedziałem... Przepraszam... Tak mi przykro...
-Merlin mówi, że nienarodzonych szczeniąt nie da się ożywić... Czy to
trzecie szczenię przeżyje?- spytałam go przez łzy...
*Kazan?*

Od Moro - CD Noc

Rozmawiałam z nim kilkadziesiąt minut. W końcu powiedziałam, że może iść ze mną do jaskini i tam Kazan rozstrzygnie co robić dalej. Wilk opowiedział Kazanowi wszystko co wcześniej powiedział mi.
-Mogę należeć do twojej watahy?
-Przykro mi...? Nie jesteś jeszcze dorosły i potrzebujesz opiekuna.
-Szkoda... Trudno...
-Ale nie pozwolę Szaremu Bykowi cię zabić. Znam go i wiem, że to wilk o straconej duszy. Możesz zostać u nas do czasu narodzin szczeniąt Kicze i Moro.
-Dziękuję ci. Jestem ci wdzięczny za pomoc. Nie zapomnę tego i gdy będziesz wraz z towarzyszami w potrzebie - też pośpieszę z pomocą.

Od Moro - Noc

Była noc. Obudziłam się i cicho wyszłam z jaskini. Poszłam w góry. Szłam i szłam. Jakoś nie było mi wesoło. Doszłam do wodospadziku i stanęłam żeby się napić. Podniosłam głowę, bo usłyszałam jakiś dźwięk. Jakby ktoś tu szedł. Było już za późno. Zza drzewa wyszedł młody wilk. Miał... Może 2,5 roku. Był zwyczajnie szary. Miał miły wyraz pyska. Przypatrzyłam się mu. Nagle mnie spostrzegł. Obnażyłam kły.
-Czego tu chcesz?- warknęłam. Byłam cała zjeżona.
-N..Niczego...- odpowiedział podkulając ogon.- Nie chcę walczyć. Możemy tego nie robić?- spytał. W jego głosie wyczułam nutkę lęku. Zmierzyłam go wzrokiem od czubka nosa po końcówkę ogona.
-Jak się nazywasz?- spytałam łagodniejszym tonem.
-Wolko. Mam prawie trzy lata.
-Dobrze, Wolko. Czego tu szukasz?
-Uciekam.
-Przed kim?
-Dowódcą Watahy Cieni.
-Czemu cię ściga?
-Jestem synem jego partnerki, ale on nie jest moim ojcem. Jest wściekły, że ktoś dorwał się do mamy. Ale to nie tam. To nie był gwałt. Po prostu ona wcale nie kocha Szarego Byka. Ona kocha Mortea, mojego ojca.  Szary Byk zmusił ją do partnerstwa, bo była nadzwyczaj piękna i miała atut. Tak mówiła mama. Teraz Szary Byk jest wściekły i chce mnie zabić.
-Rozumiem. Coś jeszcze?
-Nie.

Od Moona - Rozmowa z Moro

Wszedłem do jaskini. Spostrzegłem Moro. Siedział sama a ciemnym kącie jaskini Homu. Podszedłem do niej i powiedziałem:
-Moro, co się stało?
-Nic...- westchnęła bez jakiegokolwiek entuzjazmu.
-Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Chodzisz smutna i mało jesz. Coś cię trapi? Proszę powiedz. Chcę wiedzieć. To o mnie chodzi?
-Nie, nie o ciebie...- spuściła wzrok jakby wstydziła się ze mną rozmawiać.
-Coś się stało? Ktoś cię obraził?
-Nie.... Nie chcesz wiedzieć....
-Właśnie chcę. Nie mogę patrzeć jak się smucisz.- powiedziałem. Ona westchnęła ciężko. W końcu powiedziała:
-Chodzi o nasze dzieci....
-I co?
-Chodź ze mną.- powiedziała. prowadziła mnie długo przez góry Kubi. Wreszcie zatrzymała się przed Wodospadem Smutku....
-Spróbuj się we mnie wczuć.- powiedziała smutno. Usłuchałem.- Teraz spójrz w wodospad.- Zrobiłem co powiedziała. Zobaczyłem siebie, ją, małego wilczka i dwójkę martwych szczeniąt...
-To prawda?- spytałem zaniepokojony. W odpowiedzi kiwnęła głową i łzy zaczęły płynąć jej z oczu.
-Przepraszam...- powiedziała przez łzy. Przytuliłem ją.
-To nie twoja wina...- powiedziałem.

Od Kazana CD Delta

- Nie widzę nic przeciwko Syriuszu - powiedziałem. - Tylko pamiętaj, że to wielki obowiązek.
*Merlin?*

Od Neyi - Dzieci

- Syriuszu, czy chcesz mieć ze mną dzieci? - zapytałam
*Syriusz dokończ proszę*

Od Melina - CD Pytanie i niespodzianka

-Nie wiem ale mam pomysł na imiona dla wilków. Jeden będzie nazywał się Shadow po moim ojcu a drugi Artur po moim dziadku. Co ty na to?
Avirija dokończ proszę.

Od Merlina - Delta

Myślałem nad niespodziankom dla Aviriji i wymyśliłem. Podszedłem do Kazana i zapytałem:
-Kazanie czy ja i Avirija moglibyśmy zostać parą delta?
Kazan dokończ proszę.

wtorek, 17 września 2013

Pwraca

Neya Powraca! XD

Od Kazana - Sen

Był piękny słoneczny dzień. Postanowiłem pójść na obchód.
Dziś było spokojnie. Cieszyłem się, że nie nic na razie nam nie zagraża. Poszedłem więc w Góry Kubi. Spostrzegłem nagle sowę.
- Witaj - powiedziałem.
- Czemu nie jesteś z Kicze? - zdziwiła się sowa.
- A czemuż to miałbym z nią być? - zdziwiłem się.
- Jak to czemu! - ptak się oburzył. - Przecież jest w niebezpieczeństwie!
- Jakim - przeraziłem się. - Mów!
- Do jaskini Homu! Prędko!
Po drodze zauważyłem wilka, którego jak dotąd nie znałem.
- Ojcze szybko - powiedział.
,,Biały Kieł?" - pomyślałem.
- Kicze co się dzieje? - spytałem wpadając do jaskini. Wilczyca leżała na legowisku z wielką raną między żebrami. Ciężko oddychała.
- Gdzie Merlin! - krzyknąłem do syna.
- Ojcze, nie pamiętasz? Wszyscy prócz ciebie, mamy i mnie zginęli albo z rąk wrogicz watah, albo ludzi. Jesteśmy sami.
- Co?! - Zrobiłem wielkie oczy.
Nagle usłyszałem strzał. Wybiegłem z jaskini. Nagle poczułem na barku coś jakby błyskawicę...
... Obudziłem się. Leżałem na legowisku wraz z Kicze, Białym Kłem i Karią. Kieł nadal był szczeniakiem, a Kicze była zdrowa i spała. Wstałem.
- Tato - usłyszałem zaspany głos Białego Kła. - Gdzie idziesz?
- W góry, muszę porozmyślać.
Szczeniak usiadł i powiedział:
- Idę z tobą, tato - powiedział Kieł i podreptał za mną.
- Zgoda - wziąłem malucha i usadowiłem go na swoim grzbiecie. Poszliśmy w góry Kubi.
Na miejscu Biały Kieł zapytał:
- Tato? A czy trudno być przywódcą stada?
- Ma to mnóstwo obowiązków, ale nie jest tak znowu trudno. Ale łatwo też nie jest.
- A czy ja, też kiedyś zostanę tak potężny jak ty?
- Nie jestem potężny, ani znowu silny.
- Jak nie? - szczeniak wstał i zaczął mnie udawać. - Słyszałem, jak w kilka minut rozprawiłeś się z przywódcą Watahy Białych Wilków. I... I słyszałem jak podczas walki wiele razy nastawiałeś karku dla innych. I... I...
- Hehe - zaśmiałem się. - Przywódcę Watahy Białych wilków pokonałem jedynie dzięki sprytowi i jego błędom, natomiast... Kto ci mówił o bitwie?
- Taka jedna czarna wilczyca nie należąca do watahy. Widziałem ją niedaleko gór, a ona spytała mnie kim jestem, więc się przedstawiłem. A ona powiedziała mi właśnie o walce.
- Czarna wilczyca, nie należąca do stada?
- Tak, ale nie przedstawiła się.
,,Czyżby Neya?" - pomyślałem.
- Wracajmy do jaskini - powiedziałem i wziąłem malucha na grzbiet.

Odwieszenie

Wataha zostaje odwieszona i ponownie otwarta! :)

niedziela, 15 września 2013

Zawieszenie

Moi drodzy! 
Niestety na najbliższe kilka dni będę musiał zawiesić Watahę Mrocznej Puszczy. W tym czasie proszę o nie wysyłanie opowiadań i formularzy zgłoszeniowych. 
Nie potrwa to długo.
Sprawdzajcie codziennie czy aby nie odwiesiłem! 
Wybaczcie
Wasza Alpha 
Kazan

Od Moro - Rozmowa z Merlinem

Poszłam jeszcze raz do Merlina i poprosiłam:
-Merlinie, mógłbyś sprawdzić w księgach ile dni może najwyżej upłynąć od śmierci wilka by móc go wskrzesić?
-Oczywiście. Już patrzę.- odpowiedział. Szukał długo w końcu powiedział:
-"Wilcza dusza trzy dni pląta się po ziemi po śmierci i załatwia niedokończone sprawy.Trzeci dzień upłyną dusza na zawsze odchodzi z tego świata. Wskrzesić można jedynie wcześniej żyjących. Inaczej liczą się szczenięta. Jeśli zemrą w czasie ciąży - ratunku nie ma, w trakcie porodu - też nie, po narodzeniu, nawet tuż po nim - procedura taka jak dla innych..."- posmutniał.- Przykro mi Moro....
-Cóż... Dziękuję...- powiedziałam i wyszłam z jaskini. Pobiegłam w góry. Zaczęłam płakać. Biegłam długo. Nagle przede mną pokazało się miejsce, którego nigdy wcześniej nie widziałam. To był piękny, ale... smutny wodospad. Poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Odwróciłam się. Na gałęzi siedziała sowa.
-Przykro mi...- powiedziała.- To jest wodospad smutku. Zobaczysz w nim wszystkie twoje smutki i rozpacze.
-Dziękuję Ci...- powiedziałam bez przekonania.
Podeszłam do wodospadu i w niego spojrzałam. Zobaczyłam siebie i dwójkę martwych szczeniąt. Płakałam.

Od Moro - Merlin

-Merlinie, spytałbyś duchy ile będzie szczeniąt i co i jak?
-Dobrze, Moro.- odpowiedział zamknął oczy. Po chwili powiedział:
-Jest trójka. Dwoje z nich jest ciężko chore. Mogą umrzeć. Zwijają się z bólu. Wyją o rychłą śmierć...- otworzył oczy i posmutniał...- Przepraszam...
-To nie twoja wina. Dziękuję Ci....- powiedziałam i wyszłam. Cicho z moich oczu płynęły łzy...

Od Kazana - CD Szczeniaki

- Śliczne imiona - powiedziałem i przytuliłem Kicze...

Od Kicze - Szczeniaki CD

-Dobrze. Może samice będą miały na imiona Ava i Mirra.- Odpowiedziałam.
Kazan dokończ proszę.

Od Moro - Postanowienie

Postanowiłam powiedzieć Kazanowi co przekazał mi Merlin. Poszłam wiec
do niego i wszystko mu opowiedziałam.
*Kazan?*

Od Kazana - CD Szczeniaki

- A rzeczywiście - powiedziałem. - To będzie Romulus, Remus i Onde. Co ty na to?
*Kicze?*

Od Kicze - CD Szczenięta

-Wiesz myślałam, że dwa samce będą miały na imiona Romulus i Remus.- Powiedziałam.
Kazan dokończ proszę.

sobota, 14 września 2013

Od Kazana - CD Szczenięta

- Tak - powiedziałem i Zamyśliłem się. - Słuchaj... Ja może wymyślę imiona dla samców, a ty dla samiczek.
- Dobrze - powiedziała Kicze.
- Lag, Trwek i Onde! - wykrzyknąłem. - Co ty na to?
*Kicze dokończ proszę*

Od Kicze - Szczenięta

-Kazanie czuję, że teraz urodzą się trzy samce i dwie samice trzeba będzie wymyslić dla nich imiona. Prawda?- Zapytałam.
Kazan dokończ proszę.

Od Moro - Przeczucie

Po rozmowie z Kazanem poszłam nad to jezioro ze skarpą przy którym to wszystko się zaczęło. Pomyślałam nad wszystkimi aspektami wizji. Nagle uświadomiłam sobie co jest grane. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Postanowiłam, że poczekam na rozwój wydarzeń. Gdy coś będzie szło niwie tak powiem co to znaczy Moonowi.... To nie mogło być prawdą....

Od Syriusza Prezent

Chciałem   sprawić  mojej  siostrze  i  szwagrowi  prezent  więc  udałem  się  do    Groty  Kryształów  i  szukałem  odpowiednich  dla  nich  prezentów.    Nagle  zobaczyłem  dwa   wisiorki  w  kształcie  dwóch  złączonych  serc.  Wziąłem  je  i  podreptałem  dalej.   Po  kilku  krokach  zobaczyłem  dwie  blaszki  wysadzane  kryształkami  a  po  środku  miały  serce je  też  wziąłem i  pomaszerowałem  dalej.   Po  chwili  znalazłem  dwa  wisiorki  w  kształcie  serca  jeden  był  z  kwiatem  a  drugi  z   liśćmi  je   tak  samo  wziąłem.  Teraz  chwilę  odpocząłem  i  ruszyłem  dalej.   Gdy  przystanąłem  zobaczyłem  dwa  wisiorki-     czerwone    serca-  je  tak  samo  wziąłem.  Mój  ładunek  zaczynał  robić  się  ciężki. Jednak   zobaczyłem  torbę  i  włożyłem  do  niej  wszystkie  moje  znaleziska  i  ruszyłem  dalej.  Wtem  zobaczyłem  naszyjnik  i  tak  samo  jak  wszystkie  inne  rzeczy  tez  go  zabrałem.   Po  kilku  chwilach  zobaczyłem topor. Wziąłem  myśląc  że  się  może  przydać.  Niedaleko  mojego  znaleziska  leżała  włócznia  ją  tak  samo  wziąłem. Koło  niej  leżało  mnóstwo  kryształów  pozbierałem  je  i  wrzuciłem  do  torby.  W  drodze  powrotnej   zobaczyłem  pięć  sztyletów  bardzo  pięknych  je  też  zabrałem. Koło  tych  sztyletów stały  dwie  buteleczki  ze  złotem  je  tak  samo  wziąłem.
  Po  powrocie  do  jaskini  podarowałem  Kicze po  jednym  wisiorku, z  każdych  jakie  znalazłem ( Kicze  dostała  ten amulet  z  kwiatem, a  Kazan  ten  z liśćmi), a Kazan  dostał  drugi  oboje  dostali  po  jednej  buteleczce  ze  złotem,  a  kicze  dodatkowo  jeszcze  ten  naszyjnik.Znalazłem  też  figurki   dwóch  wilków  jedną  ciemną  a  drugą  jasną.  Tą  ciemną  dałem  Kicze  a  tą  jasna  Kazanowi.    Topor,  włócznie  i  jeden  sztylet  dostał  Merlin.  Jeden  sztylet  dostała  Kicze,  jeden  Kazan,  jeden    zostawiłem sobie  i  jeden   Biały  Kieł (jednak  nie  dałem  mu  go  wprost tylko  poprosiłem  Kazana  aby  go  na razie  przechował  i  wręczył  mu  go  jak  podrośnie).  Kryształy podzieliłem  między  jeszcze  nienarodzone  szczenięta  Kicze  i  Kazana. 

 - Proszę  to  dla  was!- Powiedziałem gdy  skończyłem  rozdawać  prezenty.
Kazan dokończ  proszę.

Od Białego Kła - Pierwszy dzień nauki

Wstaliśmy z siostrą o normalnej porze ale dzień nie był taki jak zawsze. Kiedy wstaliśmy czekało na nas całe stado, zjedliśmy śniadanie. Po śniadaniu Karię wzięła mama i Avirija a ja poszedłem z wujkiem Syriuszem i Mery. Na pierwszej lekcji uczyłem się polować, a na drugiej wpajano mi zasady sztuki wojennej. Karia w tym czasie uczyła się pływać i poznawała historię naszej watahy i jej przodków. Na następnej lekcji uczyliśmy się etykiety lecz mojej siostrze nie podobała się ta lekcja i cały czas mnie zaczepiała. Po etykiecie ja uczyłem się historii naszej watahy i jej przodków oraz pływania. Karia w tym czasie miała pływanie i sztukę wojenną. Na kolejnej lekcji uczyliśmy się podejmowania mądrych decyzji. Po tej lekcji całe stado przygotowywało nas do objęcia stanowiska. Kiedy ta lekcja się skończyła przyszedł czas na zabawę. Kiedy i czas na zabawę się skończył uczyliśmy się przyrody, leczenia i negocjacji. Wieczorem udaliśmy się na łąkę pośród gór tam nauczyliśmy się wyć. Wyliśmy długo ale w końcu skończyliśmy i wróciliśmy do jaskini. Tam Karia wyznała mi, że nie podobał jej się pierwszy dzień nauki. Mi jednak się podobał wiem, że te lekcję maja nas przygotować do życia jako mężne wilki. W końcu poszliśmy spać aby jutro zacząć kolejne lekcje.

piątek, 13 września 2013

Od Kazana - CD Od Moro

- Co? Ty też? - zdziwiłem się. - Avirija, ty, Kicze...
- Kicze już urodziła - zwróciła uwagę Moro.
- Ale znów spodziewamy się szczeniąt.
Moro zrobiła wielkie oczy.
- Słyszałam, że Mery też.
- Świetnie - powiedziałem. - Nasza wataha będzie pełna życia.
Moro tylko się uśmiechnęła.
- W każdym razie miałam ci tylko to do powiedzenia. Do zobaczenia i miłego dnia.

Od Moro

Już byłam u siebie. W przytulnej swojskiej jaskini Homu. Zjadłam, napiłam się i przeszłam po swoim własnym terenie. Szłam koło wodospadziku gdy uprzytomniłam sobie, ze nikt nic nie wie o moich przyszłych szczeniakach! Pobiegłam wię c szybko do Kazana i powiedziałam:
-Kazanie! Zapomniałam Ci powiedzieć! Ja i Moon spodziewamy się szczeniąt!
*Kazan?*

Od Moro - Tajemnicza Podróż cz III

-Moro! Nareszcie jesteś! Krzyknęło kilka wilków, które widocznie mnie znały. Ja ich nie kojarzyłam.
-Gdzie Astra?- spytałam.
-Chodź.- na przód wystąpił jeden z większych, czarnych wilków. Poszłam za nim. Znaleźliśmy się w niewielkim, ale przewiewnym pomieszczeniu. na posłaniu z mchu i liści leżała Astra. Była cała oblana zimnym potem. Trzy szczenięta już się urodziły, ale Astra (jak mi powiedział wilk) spodziewała się siódemki. Podeszłam do kuzynki i złapałam ją za łapę.
-Astra, jestem tu. Bądź spokojna. Wszystko pójdzie dobrze. Już niedługo.- starałam się ją uspokoić.
W końcu reszta szczeniąt przyszła na świat. Wszystkie były zdrowe i silne. Mama była szczęśliwa, a ja mogłam powrócić do watahy. Astra powiedziała:
-Moro, jestem Ci winna przysługę. Dziękuję Ci. Jesteś teraz jedyną osobą na świecie, która jest mi aż tak bliska. Szczenięta mogły umrzeć. Byłam tak zestresowana, że prawie zemdlałam. I wtedy wyciągnęłaś pomocną łapę.
Mam tylko pytanie, gdzie jest Ostariko?
-Jest ranny. Został u nas by się wykurować. Bądź spokojna. Nic mu nie będzie. Dojdzie do siebie i wraca.
-Dziękuję. Jutro o świcie wyruszysz w eskorcie moich 2 najlepszych wilków. Zapewnią ci bezpieczeństwo.
-Dobrze.- odpowiedziałam.
Noc minęła spokojnie. Rano dwaj osiłkowie odprowadzili mnie do granic mojego
terytorium dalej szłam sama. Przy wodospadzie prawdziwej miłości czekał na mnie niespokojny Moon. Razem wróciliśmy do jaskini.

Od Moro - Tajemnicza Podróż cz II

Szłam najpierw cały czas przez nasze terytorium. Minęłam wodospady prawdy, prawdziwej miłości i jeszcze kilka innych. Nadchodziła pora obiadu. Nie miałam czasu na polowanie. Szłam więc dalej. Po drodze znalazłam padlinę łoszy. Myślę, że leżała tam coś około może dnia. Nikt z naszej watahy nie polował w tej części gór. To było dziwne. W końcu opuściłam nasz teren i znalazłam się na bezprawiu. Szłam do wieczora. Późnym wieczorem znalazłam się w domowej jaskini Watahy Szarej skały....

Od Kazana - CD Szczenięta

- A skąd jesteś taka pewna, że to będą synowie - powiedziałem uśmiechając się.
- Mam takie przeczucie.
- A co jeśli to będą wilczyce?
- W tedy będziemy się martwić.
Przytuliłem Kicze. Była ostatnio taka wesoła, szczęśliwa i roześmiana.
- Dobrze będą to czarni synowie - Romulus i Remus

Od Kicze - Szczenięta

- Kazanie wiesz chciałabym aby nasi kolejni synowie był czarni, co ty na to? wydaje mi się, że będą dwa samce co ty na to aby miały na imiona Romulus i Remus?- Zapytałam.
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Szczeniaki

- Kicze... - powiedziałem, ale nie dokończyłem bo mnie pocałowała.
- Kazanie, będziesz znów ojcem - uśmiechnęła się.
- Biały Kieł i Karia będą mieli rodzeństwo.
Kicze pokiwała głową. Zawyłem. Byłem szczęśliwy, że w mojej rodzinie i watasze wszystko na razie dobrze się układa...

Od Kicze - CD Pytanie

- Oczywiście, że jestem godowa. I wiesz tak się pytałam bo jestem w ciąży.
Kazan dokończ proszę.

Od Kazana - CD Pytanie

- K - Kicze - zająknąłem się. - Jesteś tego pewna? Przecież niedawno rodziłaś.
- Głuptasku - Kicze polizała mnie w policzek. - Nie martw się o mnie.
- Kicze, na pewno?
*Kicze?*

Od Kicze - Pytanie

Nie wiedziałam dlaczego ale chciałam mieć znowu kolejne szczenięta więc podeszłam do Kazana i zapytałam:
- Kazanie czy chciałbyś kolejne szczenięta?
Kazan dokończ proszę.

Od Moro - Tajemnicza wyprawa cz I

Siedziałam właśnie z Moonem nad wodospadem Mchu i staraliśmy się wymyślić imiona dla naszych dzieci. Jakoś nam nie szło... I wtedy Przed nami na brzegu wodospadu stanął ranny wilk. Zaczął łapczywie pić. Miał cały zakrwawiony bok. Przeraziłam się. On nas nie zauważył. Moon cicho wstał i wycofał się za krzaki. Nagle zza skały wyskoczył Moon! Rzucił się na wilka i ogłuszył go. Moon wziął wilka na plecy i zaniósł do jaskini.
Wilk ocknął się. Od razu obnażył kły i zawarczał. Powiedział:
-Puśćcie mnie.
-Najpierw powiedz czego chciałeś na naszym terytorium.- powiedział stanowczo Kazan.
-W tej okolicy jest wilk, po którego wysłała mnie moja wataha.
-Jak się nazywa?
-Nie twoja sprawa kundlu.- odwarknął obcy.
-Skoro tak, to daj mi tu ostry kryształ Merlinie. Skończmy z tym.- Merlin usłuchał. Kazan przyłożył wilkowi do gardła najostrzejszy z naszych kryształów.- Teraz raczysz wyjawić jego imię?
-Moro.- powiedział i spojrzał na Kazana z nieskończona nienawiścią.
-Co?!- Wyskoczyłam przed innych.- Mnie szukasz?
-Jeśli masz około 3 i 0,5 roku, jesteś waderą, Miałaś siostrę i brata, twoich rodziców i siostrę zabili ludzie i nie wiesz co stało się z twoim bratem- tak.
-Wszystko się zgadza. Czego ode mnie chcesz?
-Twoja matka miała siostrę. A ta siostra miała córkę. O nią chodzi.
-Astra? Co z nią?
-Musicie mnie puścić z nią na stronę. To sprawy jej rodziny.- powiedział do Kazana. Kazan zastanowił się. Odpowiedział:
-Dobrze.- wilk wstał i przeszedł ze mną w drugi kąt jaskini.
-Co się stało?- spytałam z lękiem.
-Jej partner zginął na wojnie. Ona dziś urodzi. Musisz jej pomóc.
-Idę.- zadecydowałam. Gdzie jest ta wataha? Ty nie możesz nigdzie iść z tą raną.
-Na północ od gór Kubi. Nazywa się Wataha Szarej Skały. Ale ja muszę iść. Nie zostanę tu.
-Musisz. Mój partner się tobą zajmie. To Moon. Jest dobrym opiekunem.
-Ostatecznie.
-Chodź za mną. zaprowadzę cię do niego. Jak się nazywasz?
-Ostariko. Brat jej partnera.
-Przykro mi...- poszliśmy do Moona. Porozmawiałam z nim. Nie chciał się zgodzić na moją wyprawę. Nie miałam wyboru. Ruszyłam jeszcze tego samego dnia...

Od Moro - Oczekiwanie

Zaczęło świtać. Moje oczy powoli się otworzyły. Przede mną leżał świstak. Uśmiechnęłam się do siebie. Moon znów był sobą. Troskliwym i czułym Moonem. Zjadłam śniadanie. I właśnie uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży. Znów się uśmiechnęłam. Teraz w moim życiu pojawią się małe słodziutkie wilczki. Będę musiała się nimi dobrze zająć.

Od Moro - Szczeniski CD

-Oczywiście. Czekałam aż spytasz....

Od Moona - Szczeniaki

Była noc. Wstałem i obudziłem cichutko Moro.
-Moro, chodź.
-Dobrze już idę.- odpowiedziała.
-Tamtej nocy pytałaś o szczeniaki. I ja myślę, że teraz jest dobrzy moment. Podobno szczeniaki, które zostaną poczęte w pełnią księżyca i urodzą się po 2 miesiącach w czerwoną pełnię - zawsze będą miały szczęście i dostatek. A za 2 miesiące wypada kolejna pełnia. Czerwona. Chcesz?
*Moro?*

Od Karii - Zabawa

Bawiłam się z moim bratem i tatą gdy nagle zaczęło padać. Po chwili do jaskini zaczęli schodzić się członkowie stada. Na końcu weszła mama i zapytała taty:
- Co ty na to aby dzieci zaczęły już jutro naukę?
- To dobry pomysł powiedział tata i wrócił do zabawy z nami.

Od Mery - Do Hamfreya CD

-No nie wiem. Może cztery.- Odpowiedziałam.
-Wiesz ja jestem w ciąży i dlatego się pytam. trzeba by było wymyślić dla nich imiona. Co byś powiedział gdyby samiec miał na imię Ranulf ( znaczenie imienia: wilk obrońca)
Hamfrey dokończ proszę.

Od Hamfrey'a

- Szczeniaki ? - uśmiechnąłem się
- Co ty na to ? - powiedziała
- Ile ich chcesz mieć ? - zaśmiałem się

< Mery ? >

czwartek, 12 września 2013

Od Kicze - Prezent

Postanowiłam  sprawić paru  osobom  prezent  więc  wybrałam  się  do  Groty  Kryształów  i  szukałam  kryształów  które by  mi  się  podobały.   Szukałam   chwilę  i   zobaczyłam  kryształy  w  kształcie  serc.  Dwa różowe, dwa  niebieskie,  dwa zielone, dwa fioletowe, dwa białe, dwa  czerwone,  i  trzy  serca  złączone  razem  takich  serc  było  sześć.   Poszłam    jeszcze  kawałek  i   zobaczyłam  dwa  amulety w  kształcie  serca  jednak były  srebrne.   Szybko wyszłam  z  jaskini  i  potruchtałam  w  stronę  wodospadu złota.  Zanurzyłam  w  im  amulety  i   stały  się  one  złote.   udałam  się  do  jaskini   i    obdarowałam   wilki.  Kazan  dostał  to   czerwone  i  jeden  amulet,   Syriuszowi  podarowałam   zielone,  Merlin  dostał fioletowe,  Avirija  różowe,  ja  zostawiłam  sobie  czerwone  i  drugi  amulet,  Shina dostała białe,  Morgan  fioletowe, Owero zielone, Mery białe, Hamfrey niebieskie, Moro  różowe, Moon  niebieskie,  nasze  dzieci  dostały  po trzy serca,  które  rozdzielił  Merlin.

Powiadomienie

Chciałbym powiadomić Shinę, że do jutra ma czas na napisanie opowiadania o tym jak dołączyła.
Pozdrawiam
Wasza Alpha
Kazan

Od Mery - Pytanie

Już dwie samice w naszym stadzie były w ciąży i ja też bym chciałam mieć dzieci. Podeszłam więc do Hamfreya i zapytałam:
-Hamfrey czy nie chciałbyś zostać ojcem?
Hamfrey dokończ.

Od Aviriji - CD Pytanie i niespodzianka

-Myślę że to będzie samiec i samica.Myśle także, że warto wymyślić imiona. Może ja wymyślę dla wilczycy a ty dla wilka. Ja ją nazwę... Tak, ja ją nazwę Nella. Co ty na to? - Powiedziałam. - A może jednak Naomi... A może... Lilia... Nie mam pojęcia... A tobie które się najbardziej podoba? - Spytałam.

Merlin, dokończ proszę.

Od Kazana - Tajemnicza Podróż cz III

Po mojej rozmowie z Klamią poszedłem do rodziców. Byli przy wodospadzie.
- Kazan! - krzyknęła moja matka. - To ty! Postanowiłeś nam pomóc.
- Tak, mamo - powiedziałem lekko się rumieniąc.
- Jak ci się wiedzie synu? - spytał mój ojciec.
- Dobrze - odparłem. - Założyłem własną watahę, mam partnerkę, szczeniaki...
- To dobrze. A teraz pomożesz nam?
- Oczywiście.
- Teraz Wilki Północy nie spodziewają się ataku, bo przed chwilą przeprowadzili na nas atak.
- To najlepszy moment na atak - wtrąciła się matka.
- Kazan, zbierz najmłodsze wilki zdolne do walki i idź z nimi na wzgórza. Gdy karzemy ci zaatakować wyślemy orła.
- Tak jest.
Pobiegłem do watahy. Szybko zebrałem najmłodsze wilki i poszedłem z nimi na wzgórza.
- Hej Kazan, na co my czekamy? - spytał mój dawny przyjaciel - Kater już na wzgórzach.
- Na sygnał.
I właśnie w tedy ponad las uniósł się orzeł. Ruszyliśmy. Zaatakowaliśmy wrogów od tyłu. Walka nie trwała długo. Po chwili wystraszone wilki uciekły.
Już po bitwie oznajmiłem, że muszę wracać.
- Przychodź kiedy chcesz - powiedziała matka.
- Wy też zawsze będziecie mile widziani na moim terytorium. I wzywajcie mnie kiedy będziecie w potrzebie. Na pewno przybędę.
Wyściskałem ich wszystkich i ruszyłem.
Droga powrotna też przebiegła bez żadnych incydentów. Gdy wróciłem Karia i Biały Kieł nie dali mi spokoju i musiłem im wszystko dokładnie opowiedzieć...

Od Kazana - Tajemnicza Podróż cz II

Droga była długa, ale znośna. Nic większego się nie wydarzyło.
Gdy dotarłem w watasze był chaos. Nie zwracając zbytniej na to uwagi poszedłem do nory pary Alpha - moich rodziców.
- Kazan? - usłyszałem głos przy wejściu do nory. - Kazan! To ty!
Na moją szyję rzuciła się moja siostra Klamia.
- Przyszedłem jak prosiłaś w liście - powiedziałem.  - Co się dzieje?
- Słuchaj. Wilki Północy postanowiły powiększyć swe terytorium.
- Tak, miały taki plan przed naszym urodzeniem.
- I w końcu postanowiły go zrealizować.  Otóż tuż po tym jak od nas odszedłeś wataha stała się strasznie słaba. Wilki północy powoli zakradały się i brały kawałeczki naszego terytorium. A my nie mogliśmy się bronić, bo byliśmy bardzo słabi. Jednak teraz nasza wataha powiększyła się i możemy stawić czoło wilkom północy. Jednak ty też jesteś nam potrzebny.
- Rozumiem. A kiedy będzie atak?
- Jeden był właśnie przed chwilą i dlatego jest tu taki rozgardiasz.
CDN

Od Kazana - Tajemnicza Podróż cz I

Byłem właśnie na obchodzie gdy nagle zobaczyłem coś spadającego. Obwąchałem to.
,,To list!" - pomyślałem i szybko go otworzyłem. Przeczytałem jego zawartość
Drogi Kazanie!
Piszę do Ciebie ten list, bo wiem, że zrobisz to czego oczekuję. Chciałabym byś przybył do nas - swojej rodzinnej watahy. Potrzebujemy Cię. Jesteśmy zagrożeni i potrzebujemy pomocy - zwłaszcza od Ciebie.
Czekamy i Pozdrawiamy
Twoja wataha wraz z Twoją siostrą
Pobiegłem do Jaskini. Był tam Moon i Moro.
- Moon, Moro! - zawołałem.
- Co się dzieje? - spytał Moon.
- Muszę szybko wyruszyć. Powiedźcie to Kicze. Teraz ty, Moro i Kicze jesteście najważniejsi w watasze. Dopóki nie wrócę.
- Dobrze - powiedział Moon i wyszedłem z jaskini.
Wyruszyłem.
CDN

środa, 11 września 2013

Od Merlina - Tajemnicza wyprawa

Razem  z  Aviriją odpoczywaliśmy.  Nagle przyleciał  orzeł  i  powiedział że  moje  rodzinne  stado  mnie  potrzebuje.   Szybko  wyruszyłem  za  orłem okazało  się  że  w  stadzie zostało  popełnione  zabójstwo rozsądziłem  ten  problem i chciałem  odejść  ale  stado  obsypało   mnie  podarkami wszystkie  jak  się  okazało były  kiedyś  własnością wielkiej  watahy  która  nazywała  się  tak  jak  nasza.  Przyjąłem te  podarunki  i  wróciłem  do  watahy wszystkim  pokazałem  te  przedmioty  i  zaniosłem  do  świątyni.

Od Kicze - Tajemnicza Podróż

Leżałam  ze  szczeniakami  w  jaskini  gdy  nagle  wpadł  do niej  jakiś  obcy wilk.  Przestraszyłam  się  i  zaraz  wyszczerzyłam  kły.
-Kicze?-  Zapytał  wilk.
-Zależy  kto  pyta.- Odpowiedziałam  nadal  z wyszczerzonymi   kłami.
-Nie  pamiętasz  mnie  to  ja. Hero  brat  Sitki.-Powiedział  wilk.
-Jesteś  potrzebna  stadu  są  niedaleko choć  za  mną.
- Dobrze  tylko  muszę  powiedzieć  Kazanowi że  z  tobą  idę.-Powiedziałam.
-Kazanowi?- Zdziwił  się  Hero.
- Tak  to  mój  partner.- Odpowiedziałam.  W tej  chwili  wszedł  Kazan,powiedziałam    mu  o  tym  i  wyruszyłam  za Herem.  wkrótce okazało  się że  stado  straciło  szczenięta  i  podejrzewa  o  to  że  Pax  je  zabił.  Wszystko  się  wyjaśnił gdy zauważyliśmy  orła  polującego  na  króliki  pomylił  on  szczeniaka  z   królikiem.
Pax  mi podziękował  i  wręczył  dary  które  były  w  mojej  rodzinie  od  wielu  set  lat.
Załadowano   dwa  diademy,  trzy korony,    dwie specjalne korony dla  najstarszych  z rodzeństwa  jedną  koronę  dla mnie  i jedną  dla  Kazana,  naszyjnik  z  perłą,  bransoletkę  z  rubinem i   dwa czerpaki.  Pax  pomógł  mi  to  dotaszczyć  do  naszego  terytorium,  pożegnał   się   i  odszedł. Pokazałam  Kazanowi  prezenty  które  dostałam,  dwa  czerpaki  wręczyłam   Merlinowi,  który  zaniósł  jednego  do  wodospadu  życia  a  drugiego  do  Magicznego  Źródła.  Korony  tez  na  razie  znalazły  się  w  świątyni.   Naszyjnik  i  bransoletkę  sobie  zatrzymałam.

Od Merlina - CD Pytanie i niespodzianka

-Na prawdę? Jesteś w ciąży? Tak się bardzo cieszę.- Odpowiedziałem.
Avirija dokończ proszę.

Od Aviriji - CD Pytanie i niespodzianka

- Hmyy... To bardzo dobrze, bo będziesz miał ich dziesiątkę - Uśmiechnęłam się. - Pierwsze dwa już niedługo.

Merlin, dokończ proszę.

Od Aviriji - Grota Kryształów

Jak co jakiś czas wybrałam się do groty kryształów. Gdy weszłam do niej pierwsze co zobaczyłam to najpiękniejszy, jedyny w swoim rodzaju kryształ. Sądziłam, że znalazłam już znalezisko, ale jednak wybrałam się jeszcze na spacer po grocie kryształów. W połowie spaceru zobaczyłam drugi, równie piękny kryształ co ten pierwszy - ten też wzięłam. Myślałam, że będę miała takie szczęście na drugi kryształ, ale jednak odpuściłam, ponieważ te dwa kryształy były tak ciężkie, że nie uniosłabym trzeciego. Wzięłam te dwa i przyniosłam do Jaskini Homu.

Od Merlina - CD Pytanie i niespodzianka

Bardo zaskoczyło mnie to pytanie ale się ucieszyłem.
-Tak bardzo bym chciał mieć z tobą szczenięta. Będę je kochał tak samo jak Ciebie.-Odpowiedziałem.
Awirija dokończ proszę.

Od Kicze - Znalezisko

Razem z Kazanem i szczeniakami wybraliśmy się do Groty Kryształów. Nagle zobaczyliśmy dwa kryształy tak piękne że je zabraliśmy koleinie zobaczyliśmy 49 równie pięknych kryształów, ale one skupiały się po siedem. zabraliśmy je ze sobą. Merlin zaniósł 35 do świątyni a resztę otrzymały nasze dzieci po siedem. Ja i Kazan zostawiliśmy sobie po jednym z tych dwóch.

Od Aviriji - Tajemnicza Podróż

Był ranek. Właśnie wtedy leniuchowałam się przy wodospadzie mchu. Nagle jakiś obcy mi wilk przybiegł do mnie i powiedział:
- Panno Avirijo! Panno Avirijo! Panienki rodzinna wataha jest zagrożona! Musi panienka natychmiast ruszyć ze mną w drogę! - Mówił pośpiesznie wilk, tak, że prawie nic nie zrozumiałam.
- Hola, hola! Po pierwsze, co robisz na naszym terytorium, a po drugie nie panno, panienko tylko pani.
- Co, nie pamięta mnie panien... pani? Jestem Zeus...
- Zeus?! Co ty tu robisz!? Myślałam, że pomagasz parze Alpha w Watasze Mrocznego Księżyca...
- No właśnie pomagam pani rodzinnej watasze! Musi się pani ze mną do niej udać!
- Ale o co chodzi?!
- Chodź! Oj... Przepraszam to przez narwy... Szybko niech panienka za mną idzie zanim będzie za póżno!
- No już idę, już...
Zeus zaprowadził mnie do pary Alpha do Watahy Mrocznego Księżyca.
- Dzień dobry... ciociu... - Powiedziałam samicy Alpha. - I dzień dobry wujku...
- Nie ma czasu na dzień dobry i do widzenia! Musisz nam pomóc!
- Ale o co chodzi?! Zeus mi nic nie powiedział!
- Chcą wojny z naszą watahą! Musisz nam pomóc, ponieważ jesteśmy bez ciebie za słabi!
- Co?! A jak mnie zabiją...
- To wolisz żeby nam odebrali watahę? Twoją rodzinną watahę?
- Nie...
- To muszisz walczyć!
- Dobrze ciociu...
- Jutro jest walka. Dobrze się przygotuj.
Ćwiczyłam całą noc. W końcu nadeszła długo oczekiwana wojna. Wszyscy z Watahy Mrocznego Księżyca rzucili się na wroga. Na szczęście walka przebiegła bardzo dobrze. Nikt nie został wielce ranny a i tak wygraliśmy. Wszyscy się cieszyli. Po walce ciocia z wujkiem pożegnali mnie i życzyli szczęścia w watasze.
Po walce byłam bardzo wycienczona. Gdy wracałam trochę mi krwawiła łapa ale nic większego się nie stało. Gdy byłam już tak zmęczona że już sasypiałam położyłam się przy wodospadzie mchu i spałam cały dzień.

Od Aviriji - Pytanie i niespodzianka

Po tym jak niedawno zgodziłam się żeby Merlin został moim partnerem i po tym jak dałam mu kryształ znowu miałam dla niego niespodziankę.
- Merlinie, muszę z tobą porozmawiać - Powiedziałam tajemniczo z uśmiechem na twarzy.
Zaprowadziłam go do Wodospadu Prawdy.
- Merlinie chciałam cię zapytać czy chciałbyś mieć ze mną szczenięta? - Zapytałam.

Merlinie, dokończ proszę.