Lwy już czekały z nami na Moona, Merlina i Hamfreya. Powiedziałem lwom gdzie mają się ukryć i poszły w gąszcz. My poszliśmy w stronę Watahy Czarnych Smoków.
Wbiegliśmy na ich terytorium z głośnym wyciem. Trochę potrwało zanim przybiegli. W mroku krzaków zobaczyłem lśniące ślepia Simby i jego kompanów.
- Atak! - krzyknął przywódca Watahy Czarnych Smoków. I w tym momencie z gąszczu wyskoczyły lwy. Przestraszone wilki zaczęły uciekać, to w te i wew te. Kazałem moim wilkom też zaatakować. Szybko się z nimi rozprawiliśmy. Pod koniec walki zapytałem Simby:
- Czy pasuje wam to terytorium?
- Tak - powiedział Simba. - Bierzemy je.
- Dobrze, ale proszę o pomoc w jutrzejszych walkach.
- Dobrze Kazanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz