Leżałam sobie przy Wodospadzie Mchu i nagle podleciała do mnie sowa i powiedziała:
- Dzień dobry, Avirijo - Powiedziała.
- Dzień dobry, sowo! Miło Cię znowu widzieć! - Odpowiedziałam.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - Spytała sowa.
- Nad... nad Moro. Shira jest mniejsza i słabsza a pozostałe szczeniaki... - Przerwałam.
- Tak... wiem... Ale muszę Ci coś pokazać... A konkretnie ' Rzekę Przyszłości ' i ' Wodospad Nadzieji '.
- Tak? A gdzie i co to są za miejsca? - Spytałam zdziwiona z ' nutką nadzieji ' dla...
- Chodź za mną. - Odpowiedziała sowa.
Sowa leciała dość długo, tak długo, że mnie aż bolały łapy.
- Zobacz. To jest Rzeka Przyszłości. W niej zobaczysz przyszłość. Niekoniecznie swoją...
- Moge do niej spojrzeć?
- Proszę.
Zobaczyłam siebie z Merlinem i gromadką dzieci. Moje oko... Była
wojna... Jedno szczenię... znikło. Z 20 zostało 19... Czy to znaczyło...
- Co widzisz? - Spytała sowa.
- Eeee... nic szczególnego... - Skłamałam.
Chodź dalej.
- Wowwww... - Zachwyciłam się pięknym wodospadem.
- To jest Wodospad Nadzieji. Spełnia JEDNO i tylko JEDNO życzenie. - Wyjaśniła mi moja skrzydlata przyjaciółka.
- Czy to znaczy... - Zamyśliłam się na głos.
- Co znaczy? - Spytała zdziwiona sowa.
- Nic... Co nic... Aha... - Ocknęłam się z marzeń.
- No nic... Muszę już lecieć. Do zobaczenia! - Powiedziała sowa.
- Do widzenia - Odpowiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz