Chodziłam
po lesie i szukałam jekiegoś zwierzaka do zjedzenia. Od trzech dni nie
miałam nieczego w pysku. Przez te trzy dni zbierałam się o tym co
wyrządzili mi moi rodzice. Byłam jedyną córką pary Alpha. Miałam 12
braci. Kiedy moi braciszkowie w wieku 3 lat uganiali się za waderami ja
polowałam samotnie, ganiałam się z wiatrem, uczyłam się zielarstwa. NIe
ciekawiło mnie zostanie żoną jakiegoś wilka, wolałam być wolna. Przez
kolejne 2 lata mojego życia zostałam ciocią prawie 20 szczeniąt. Pewnego
pięknego słonecznego dnia kiedy miałam zamiar wybrać się na poranne
polowanie rodzice kazali mi przyjść do siebie. Poszłam do Jaskini
Koronowej. Matka z ojcem wyczekiwali mnie. Ojciec rozpoczął rozmowe. -
Dejanira... posłuchaj nas teraz bardzo dokładnie. - wziął oddech. - Masz
już 5 lat. Twoi bracia pozakładali rodziny, mają szczenięta... Czas
przyszedł na ciebie. Powinnaś znaleźć sobie męża. Z matką
postanowiliśmy, że na znak sojuszu z jedną watahą wyjdziesz za syna Alph
tej watahy... - byłam nauczona, żeby nikomu nie przeszkadzać jak mówi
ale w tym momenie coś we mnie wybuchoło.
- Niby co !?!??!?!?! - wykrzyczałam. - Chcecie, żeby wyszła za jakiegoś wilka, którego wogóle nie znam !?!?!?! Oszaleliście !?!?! - odwróciłam się w stronę wyjścia i zaczęłam biec. Krzeknęłąm jeszcze - Nigdy tego nie zrobie !! - wybiegłam z Jaskieni i pobiegłam w strone lasu i gór. Zaczął padać deszcz. Kiedy wbiegłam do lasu poszukałam schronienia. Przesiedziała tam noc i dzień. Drugiego dnia wyszlam z kryjówki i zaczęłam kierować się na północ. Próbowałam coś wytropić ale na marne. Kolejnął noc spędziłam poza domem. Trzeciego dnia obudził mnie snop jasnego światła przenikający przez koronę drzew. Podniosłam się i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. Po jakimś czasie natrafiłam na trop Karibu. Był on dość świeży. Chciałam poszukać świeższego tropu ale głód wygrał nad mną i ruszyłam w stronę swojej zdobyczy. Po paru minutach tropienia zobaczyłam małe stadko Karibu nad jeziorem. Zaczęłam się skradać do najbardziej wysuniętego osobnika. W krótkim czasie go złapałam. Zaczęłam wreście zapełniać mój pusty brzuch. Po skończonym posiłku została tylko skóra, rogi, kopyta i parę kości. Byłam wreście najedzona. Podeszłam do jeziora i zaczęłm pić a potem czyścić łapy i pysk z krwi. Pochłonęłam się tym tak, że nie usłyszałam, że ktoś się skrada. Po jakimś czasie leżałam w wodzie na plecach a nademną stał biały basior. Zkopałam go z siebie. Podniosłam i ustawiłam się do ataku. Basior zrobił to samo. - Kim jesteś? - spytałm mnie. - Dejanira. A ty? - spytałam. Wilk wyprostował się trochę. Postanwiłam też trochę się wyprostować. - Jestem Morgan. - odpowiedział. <Morgan??> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz