Był późny wieczór. Podeszłam do Kazana. Spytałam:
-Kazanie, czy mogę cię o coś spytać?
-Tak, oczywiście.- odpowiedział.
-Chodzi
o to, że... Widzisz...- jąkałam się.- Ja i Kicze... Rodzimy tego samego
dnia i.... Nie... Ja... Ja nie chcę.. Żeby... No wiesz.. To całe
zamieszanie... Związane... Ze mną i Kicze... Nas... Zbytnio
stresowało.... I ja.. Chciałam cię prosić o... Pozwolenie....- zacięłam
się.
-Nie krępuj się. Mów.- powiedział spokojnym głosem. Wyparowała:
-Chciałabym urodzić nie w jaski homu. Mogę?
-Yyy...- Kazan był zdziwiony moim pytaniem....- No ja myślę, że...
*Kazan?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz