Leżałam
z Shirą w kącie jaskini. Mała spała. Ja i Neya byłyśmy dobrymi
przyjaciółkami i... najmłodszymi matkami w watasze.... Spojrzałam na
Shirę.... Była słaba i mniejsza niż inne szczenięta. Mam nadzieję, że
nie będzie przez nie odtrącana... Aviriji prawie nie znam... Mery też
nie.... Jedyną nadzieję pokładałam w Kicze. Już drugi raz zostanie
matką. Ona będzie na pewno dbać by jej dzieci były dobre dla wszystkich.
Muszę jakoś nauczyć moją córkę, że nie zawsze życie jest różowe...
Ale... Jak...?
Pomyślałam, że pójdę nad jezioro Jajkain. Wstałam. Mała lekko się poruszyła. Powiedziała:
-Czemu jest takie zamieszanie?- spytałam.
-Jak to czemu?! Wojna idzie!- krzyknął Merlin.
-Co?!- byłam przerażona.- Co będzie z dziećmi?!
-Mery się nimi zajmie na łące.
-Nie zostawię małej. Jest słabsza niż inne szczenięta. Poza
tym Mery będzie miała wtedy własne dzieci. Nie możemy jej tak obarczać.
Zostaję razem z nią.
-Nie możesz. Każdy wilk jest potrzebny. Mają wielką przewagę liczebną.
-Nie mogę walczyć! Nie chcę pozbawić się ostatniego dziecka,
które mi zostało!- krzyknęłam i wybiegłam z jaskini. Shira dalej była na
moich plecach. Skuliła się ze strachu. Biegłam najszybciej jak mogłam.
Zatrzymałam się dopiero przy tym jeziorze ze skarpą.
Wbiegłam pod skarpę do małej jaskini, którą znałam tylko ja. Tam zdjęłam Shirę z moich pleców.
-Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.- powiedziałam do niej.
-Wiem mamo.- odpowiedziała cicho.- Czy tu jesteśmy bezpieczne?
-Tak kochanie. Nikt nie wie o tym miejscu. Bądź
spokojna. Idź spać.- powiedziałam. Położyłam się tak, że mała mogła położyć się między mną a ścianą jaskini. Shira wtuliła się w moje futro i powiedziała:
spokojna. Idź spać.- powiedziałam. Położyłam się tak, że mała mogła położyć się między mną a ścianą jaskini. Shira wtuliła się w moje futro i powiedziała:
-Kocham cię mamo...- i zasnęła.
-Ja ciebie też.
Najbardziej na świecie.- odpowiedziałam najciszej jak mogłam. Też
poszłam spać. Byłam zmęczona, niepewna, przestraszona i pełna obaw.
*Kazan?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz