Nasza ukochana wataha powraca. Oto link → KLIK
Kazan
czwartek, 19 grudnia 2013
środa, 18 grudnia 2013
Powrót?
Moje kochane, najdroższe wilki!
Pamiętacie jeszcze Watahę Mrocznej Puszczy? Możecie uznać to za niebywałe i wręcz dziwne i niemożliwe - WMP powraca! Będzie na nowej stronie, zostanie udoskonalona i skrócona.
Link do nowej Watahy Mrocznej Puszczy zostanie wkrótce podany...
Wasza Alpha
Kazan
wtorek, 15 października 2013
Zamknięcie
Moi drodzy!
Wybaczcie mi to co teraz zrobię. Wiem, że tego nie chcecie, ale niestety. Z powodu braku czasu oraz utraty początkowej weny, jaka istniała na początku Wataha Mrocznej Puszczy zostaje zamknięta; być może na zawsze. Wiem, że spędzone tu nie całe 3 miesiące były wspaniałe. Wszyscy razem mogliśmy się tu zawsze spotkać (mimo że wirtualnie), dać upust naszym talentom pisarskim, ale niestety.
Być może Wataha Mrocznej Puszczy powróci, kiedyś... Całkowicie odrodzona, ale nie dziś i nie jutro.
Wybaczcie mi.
Teraz chciałabym bardzo podziękować graczom:
~ Drachma (Mononoke) - za wspaniałe opowiadania i nie tylko;
~ paulinagrzelak01 (Kicze) - za to, że zawsze dodawała mi pomysły do nowych opowiadań i że jako pierwsza z doggi - game zechciała się tu przyłączyć;
~ Natalia 26. (Neya) - za to, że zawsze wracała do nas
~ Oraz Wam, innym członkom! Za to, że byliście!
Jeszcze raz proszę, byście nie żywili do mnie urazy.
Żegnajcie...
Na zawsze wasza Alpha
Kazan
poniedziałek, 14 października 2013
Od Mononoke: Tajemnica... cz. II
-Mononoke!- powiedział Duch.- Czemu weszłaś do mojego domu tak późno? Czekałem na Ciebie...
Jego głos był pewny, spokojny i... taki melancholijny.... Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Mononoke? Czemu mi nie odpowiadasz? Boisz się mnie? Nie ma czego nic Ci nie zrobię. Jestem przecież Twoim przewodnikiem.
-Co masz na myśli mówiąc "przewodnikiem"?- spytałam.
-Mam na myśli przewodnika duchowego.
-...- pomyślałam, że to troszkę dziwne, że rozmawiam ze swoim "przewodnikiem duchowym".
-Nie ma w tym nic dziwnego.- powiedział spokojnie jakby czytał w moich myślach.
-Potrafisz czytać w myślach?- spytałam z nie dowierzaniem.
-Nie. Ja po prostu jestem w nich i je widzę. Ty też to poza tym potrafisz. Musisz się tylko skupić i skoncentrować na tym swój umysł. Czyli czemu musiałem tyle na Ciebie czekać?
-Nie wiedziałam, że ktoś na mnie czeka. Przepraszam Cię. Teraz jak już tu jestem to może mi powiesz czemu na mnie czekałeś?
-Ach tak. Dobrze. Już mówię. Powód jest prosty, a zarazem skomplikowany. Jesteś wyjątkowa i dlatego mnie słyszysz i ze mną rozmawiasz.
-Jak to?
-Nie wszystkie wilki zdają sobie sprawę z obecności ich przewodników duchowych. Oni są i mówią im co dobre a co złe, ale z nimi nie rozmawiają. Z przewodnikami duchowymi mogą rozmawiać szamani i jeden wilk na milion, który nim nie jest. Masz wielkie szczęście. Jesteś tą jedną na milion, która mnie czuje i słyszy. Ale to nie wszystko....
-Jest coś jeszcze?
-Tak. Szamani mogą się kontaktować z przewodnikami innych, ale te pojedyncze wilki, o których mówiłem wcześniej - nie. Ty możesz. Jesteś tylko tego nie świadoma. Musisz poćwiczyć. Gdy spojrzysz wstecz, ujrzysz cierpienie, ból, ale też i radość oraz szczęście. Teraz spójrz w przyszłość. Nie widzisz jej? To przez to, że się nie skupiasz. Spróbuj się skoncentrować.- spróbowałam.- O. Teraz dobrze.- powiedział.- Teraz spróbuj zobaczyć przyszłość... Co widzisz?- spytał. Wiedziałam, że i tak widzi to co ja, ale chce podtrzymać rozmowę.
-Widzę Neyę, Syriusza i ich dzieci. Teraz jest Kicze i Kazan, przytulają się, płaczą łzami szczęścia. Przed nimi stoją Biały Kieł i dorosła Shira, są razem, całują się. Ja stoję po drugiej stronie i lekko płaczę, uśmiecham się. Przy mnie są Vasally i Vasco. Są szczęśliwi. Inne wilki też. Wszyscy są szczęśliwi....
Jego głos był pewny, spokojny i... taki melancholijny.... Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Mononoke? Czemu mi nie odpowiadasz? Boisz się mnie? Nie ma czego nic Ci nie zrobię. Jestem przecież Twoim przewodnikiem.
-Co masz na myśli mówiąc "przewodnikiem"?- spytałam.
-Mam na myśli przewodnika duchowego.
-...- pomyślałam, że to troszkę dziwne, że rozmawiam ze swoim "przewodnikiem duchowym".
-Nie ma w tym nic dziwnego.- powiedział spokojnie jakby czytał w moich myślach.
-Potrafisz czytać w myślach?- spytałam z nie dowierzaniem.
-Nie. Ja po prostu jestem w nich i je widzę. Ty też to poza tym potrafisz. Musisz się tylko skupić i skoncentrować na tym swój umysł. Czyli czemu musiałem tyle na Ciebie czekać?
-Nie wiedziałam, że ktoś na mnie czeka. Przepraszam Cię. Teraz jak już tu jestem to może mi powiesz czemu na mnie czekałeś?
-Ach tak. Dobrze. Już mówię. Powód jest prosty, a zarazem skomplikowany. Jesteś wyjątkowa i dlatego mnie słyszysz i ze mną rozmawiasz.
-Jak to?
-Nie wszystkie wilki zdają sobie sprawę z obecności ich przewodników duchowych. Oni są i mówią im co dobre a co złe, ale z nimi nie rozmawiają. Z przewodnikami duchowymi mogą rozmawiać szamani i jeden wilk na milion, który nim nie jest. Masz wielkie szczęście. Jesteś tą jedną na milion, która mnie czuje i słyszy. Ale to nie wszystko....
-Jest coś jeszcze?
-Tak. Szamani mogą się kontaktować z przewodnikami innych, ale te pojedyncze wilki, o których mówiłem wcześniej - nie. Ty możesz. Jesteś tylko tego nie świadoma. Musisz poćwiczyć. Gdy spojrzysz wstecz, ujrzysz cierpienie, ból, ale też i radość oraz szczęście. Teraz spójrz w przyszłość. Nie widzisz jej? To przez to, że się nie skupiasz. Spróbuj się skoncentrować.- spróbowałam.- O. Teraz dobrze.- powiedział.- Teraz spróbuj zobaczyć przyszłość... Co widzisz?- spytał. Wiedziałam, że i tak widzi to co ja, ale chce podtrzymać rozmowę.
-Widzę Neyę, Syriusza i ich dzieci. Teraz jest Kicze i Kazan, przytulają się, płaczą łzami szczęścia. Przed nimi stoją Biały Kieł i dorosła Shira, są razem, całują się. Ja stoję po drugiej stronie i lekko płaczę, uśmiecham się. Przy mnie są Vasally i Vasco. Są szczęśliwi. Inne wilki też. Wszyscy są szczęśliwi....
Od Mononoke: Tajemnica... cz. I
Było wcześnie rano. Niebo było lekko błękitne, połowicznie zakryte białą mgiełką. Szłam, szłam i szłam. Przechodziłam właśnie koło wschodnich granic naszego terytorium. Szłam górską ścieżką koło lasu. Nagle zobaczyłam jaskinię...
Pomyślałam: "Ciekawe co tam jest....?" Weszłam do środka.
W przedsionku było dość jasno. Skalne półki wyglądały na puste.... To były tylko pozory.... Na prawie każdym kamieniu było mnóstwo małych fiolek z dziwnymi substancjami. Każdy eliksir był w jakiś sposób podpisany....
Oprócz nich było tam dużo starych ksiąg....
To było nadzwyczajne. Rzadko zdarza się być w takim miejscu samemu i to w dodatku w TAKIM miejscu. Miałam właśnie zacząć oglądać to miejsce dokładniej kiedy mimowolnie zamknęłam oczy... Zobaczyłam.... To był Duch Wilka...
Dziwnym trafem nie przestraszyłam się go. Wtedy się odezwał (...)
C.D.N.
niedziela, 13 października 2013
sobota, 12 października 2013
Od Syriusza - CD Obawy
-Neya. Mogłaś mi powiedzieć. Strasznie się o Ciebie martwiłem.-
Wykrzyczałem.- Wybacz mi trochę mnie poniosło bo Cię strasznie
kocham.
Neya dokończ.
Neya dokończ.
Od Kazana - CD Smutna wiadomość
Wszedłem do jaskini.
- Ojejku, co tu się dzieje! - krzyknąłem.
- Powiedziałam im, że Moon nigdy do nas nie wróci - powiedziała Moro.
- Hmm... Ale wiecie co, dzieciaki? Mimo, że nie ma waszego ojca, jest w watasze mnóstwo innych wilków, które bardzo was lubią.
*Moro?*
- Ojejku, co tu się dzieje! - krzyknąłem.
- Powiedziałam im, że Moon nigdy do nas nie wróci - powiedziała Moro.
- Hmm... Ale wiecie co, dzieciaki? Mimo, że nie ma waszego ojca, jest w watasze mnóstwo innych wilków, które bardzo was lubią.
*Moro?*
Od Neyi - Obawy
Stanęłam za Syriuszem.
-Syriusz....
-Neya?
-Ja wróciłam, bo moja matka jest już zdrowa i....
*Syriusz, dokończ*
-Syriusz....
-Neya?
-Ja wróciłam, bo moja matka jest już zdrowa i....
*Syriusz, dokończ*
piątek, 11 października 2013
Od Mononokę: Dziwny towarzysz
Szłam lasem. Czułam, że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam się... Zobaczyłam... Czarnego ptaka... Latał za mną krok w krok.... Spytałam:
-Kto ty? Czemu za mną latasz?- zaćwierkał ślicznie.
Zostaliśmy przyjaciółmi.....
-Kto ty? Czemu za mną latasz?- zaćwierkał ślicznie.
Zostaliśmy przyjaciółmi.....
Od Mononokę: Smutna wiadomość
Od czasu gdy straciłam Moona nie byłam nawet w połowie tą samą waderą, którą byłam wcześniej. Zmienił mi się nie tylko wygląd, ale i charakter. Z wyglądu byłam bardziej stateczna i poważna. Z charakteru zaś... Co tu dużo mówić...? - Jestem cichsza, wiecznie smutna i zamyślona, czasem w niektórych sprawach agresywna i zaczęłam przywiązywać większą wagę do tego co i jak robię oraz do moich stosunków z innymi wilkami.....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leżałam sobie w jaskini Homu i rozmyślałam o moim życiu. Wtedy Vasally dziabnęła mnie w ucho i poprosiła błagalnym tonem:
-Mamo... Kiedy pójdziemy do taty... Możemy go w końcu poznać....?- spojrzała na mnie takim wzrokiem... Nie miałam wyjścia. Powiedziałam:
-Vasally, pójdź po rodzeństwo. Muszę z Wami porozmawiać.
-Echhhh.... No dobrze....- powiedziała i posłusznie poszła w drugi kąt jaskini gdzie Vasco bawił się z Avą, a Shira gadała z Białym Kłem. Widziałam, że chwilę spierała się z Shirą, która nie chciała zostawić nawet na chwilę Kła. Vasco wstał, niechętnie, ale jednak. W końcu Shira dała się przekonać i powoli, ociągając się poszła za młodszą siostrą. Gdy byli już obok mnie powiedziałam bardzo poważnym tonem:
-Dzieci....
-Tak?- spytali.
-Muszę z wami porozmawiać w bardzo ważnej sprawie....
-Co się stało?- spytała zaniepokojona Shira. Westchnęłam.
-Tata już nie wróci...
-On nas już nie chce...?- spytała smutno Vasally.
-Czyli jego już nigdy nie będzie....?- spytał z lękiem w głosie Vasco.
-Ale... Ale... Czemu?- Shirze trzęsły się łapy.
-Chce, ale nie może... Nie wróci.... Ale zawsze będzie o nas pamiętał...- Shira zagryzła wargi. W jej oczach widać było łzy.- Nie płacz, kochanie. Wszystko będzie dobrze... Wszystko się ułoży....- przytuliłam ją. wtedy podbiegł do mnie Vasco, a za nim Vasally. Wszyscy troje płakali. Mi też łzy kręciły się w oczach...
-Ale czemu...?- Shira spojrzała na mnie błagalnie....
-Jesteś za mała żeby to zrozumieć... Za mała....- przytuliłam ją jeszcze mocniej. - Ale nie martw się...- jej wielkie oczy... Były przesiąknięte smutkiem i żalem.... Wszyscy chcieliśmy żeby życie wyglądało jak dawniej... Żeby jutro było pewne, a sen spokojny jak na obrazku....
Wtedy do jaskini wszedł Kazan....
*Kazan?*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leżałam sobie w jaskini Homu i rozmyślałam o moim życiu. Wtedy Vasally dziabnęła mnie w ucho i poprosiła błagalnym tonem:
-Mamo... Kiedy pójdziemy do taty... Możemy go w końcu poznać....?- spojrzała na mnie takim wzrokiem... Nie miałam wyjścia. Powiedziałam:
-Vasally, pójdź po rodzeństwo. Muszę z Wami porozmawiać.
-Echhhh.... No dobrze....- powiedziała i posłusznie poszła w drugi kąt jaskini gdzie Vasco bawił się z Avą, a Shira gadała z Białym Kłem. Widziałam, że chwilę spierała się z Shirą, która nie chciała zostawić nawet na chwilę Kła. Vasco wstał, niechętnie, ale jednak. W końcu Shira dała się przekonać i powoli, ociągając się poszła za młodszą siostrą. Gdy byli już obok mnie powiedziałam bardzo poważnym tonem:
-Dzieci....
-Tak?- spytali.
-Muszę z wami porozmawiać w bardzo ważnej sprawie....
-Co się stało?- spytała zaniepokojona Shira. Westchnęłam.
-Tata już nie wróci...
-On nas już nie chce...?- spytała smutno Vasally.
-Czyli jego już nigdy nie będzie....?- spytał z lękiem w głosie Vasco.
-Ale... Ale... Czemu?- Shirze trzęsły się łapy.
-Chce, ale nie może... Nie wróci.... Ale zawsze będzie o nas pamiętał...- Shira zagryzła wargi. W jej oczach widać było łzy.- Nie płacz, kochanie. Wszystko będzie dobrze... Wszystko się ułoży....- przytuliłam ją. wtedy podbiegł do mnie Vasco, a za nim Vasally. Wszyscy troje płakali. Mi też łzy kręciły się w oczach...
-Ale czemu...?- Shira spojrzała na mnie błagalnie....
-Jesteś za mała żeby to zrozumieć... Za mała....- przytuliłam ją jeszcze mocniej. - Ale nie martw się...- jej wielkie oczy... Były przesiąknięte smutkiem i żalem.... Wszyscy chcieliśmy żeby życie wyglądało jak dawniej... Żeby jutro było pewne, a sen spokojny jak na obrazku....
Wtedy do jaskini wszedł Kazan....
*Kazan?*
Od Mononoke: Co teraz? CD
Wpadłam do jaskini jak oparzona.
-Syriusz!- krzyknęłam. Podbiegłam do niego. W jego oczach było widać łzy. Przytuliłam go i cicho szepnęłam mu do ucha.- Syriuszu... Czemu chciałeś to zrobić..? Jesteś nam.. Mi.. Bardzo potrzebny... Przy Tobie zapominam na chwilę o bólu i troskach... Jestem znowu sobą... I... Czuję się szczęśliwsza....
*Syriusz?*
-Syriusz!- krzyknęłam. Podbiegłam do niego. W jego oczach było widać łzy. Przytuliłam go i cicho szepnęłam mu do ucha.- Syriuszu... Czemu chciałeś to zrobić..? Jesteś nam.. Mi.. Bardzo potrzebny... Przy Tobie zapominam na chwilę o bólu i troskach... Jestem znowu sobą... I... Czuję się szczęśliwsza....
*Syriusz?*
Od Mononoke: Do Syriusza CD
-Może...- odpowiedziałam smutno.- Ale ja wiem... Dziękuję za pomoc... I..- urwałam. Nie wiedziałam czy mam wystarczająco dużo odwagi by mu to powiedzieć....
-Tak?- spytał. W jego oczach widziałam nadzieję, ciekawość i... Taką jakby czułość.
-Bo ja chciałam Ci powiedzieć... Że...
-?
-Że Twoja przyjaźń jest dla mnie naprawdę bardzo ważna i...
-I?
-I ja chcę...
-?
-Chcę Ci powiedzieć...- spojrzałam mu prosto w oczy. I odważyłam się... Pocałowałam go w policzek.
-Oooo... Yyyyy.. Bo... Ten... Ja...
-To nie tak jak Ci się wydaje... To tak...
-Jak?
-Jak dla PRZYJACIELA.... Jesteś dla mnie bardzo ważny i... Ja chcę żebyś to wiedział...
*Syriusz?*
-Tak?- spytał. W jego oczach widziałam nadzieję, ciekawość i... Taką jakby czułość.
-Bo ja chciałam Ci powiedzieć... Że...
-?
-Że Twoja przyjaźń jest dla mnie naprawdę bardzo ważna i...
-I?
-I ja chcę...
-?
-Chcę Ci powiedzieć...- spojrzałam mu prosto w oczy. I odważyłam się... Pocałowałam go w policzek.
-Oooo... Yyyyy.. Bo... Ten... Ja...
-To nie tak jak Ci się wydaje... To tak...
-Jak?
-Jak dla PRZYJACIELA.... Jesteś dla mnie bardzo ważny i... Ja chcę żebyś to wiedział...
*Syriusz?*
czwartek, 10 października 2013
Od Kazana - CD Co teraz?
- Kazan! Kazan! - usłyszałem gdy byłem w jaskini Homu.
- Co się stało? - spytałem Kicze.
- Syriusz... on... Znowu... Chciał się zabić! - krzyknęła Kicze.
- Syriusz! Wszystko w porządku? Dlaczego????
- Neya... Odeszła... - powiedział prze łzy wilk. - Moje życie nie ma teraz dla mnie sensu.
- Syriusz, opanuj się! - krzyknąłem i spoliczkowałem go. - Ja wiem, że to Cię boli... ale... nie możesz zasmucać innych! Może znajdziesz inną samice... Syriusz!
*Syriusz?*
- Co się stało? - spytałem Kicze.
- Syriusz... on... Znowu... Chciał się zabić! - krzyknęła Kicze.
- Syriusz! Wszystko w porządku? Dlaczego????
- Neya... Odeszła... - powiedział prze łzy wilk. - Moje życie nie ma teraz dla mnie sensu.
- Syriusz, opanuj się! - krzyknąłem i spoliczkowałem go. - Ja wiem, że to Cię boli... ale... nie możesz zasmucać innych! Może znajdziesz inną samice... Syriusz!
*Syriusz?*
Od Syriusza CD Do Syriusza
-Przykro mi ale może to nie prawda.-Powiedziałem.
-No dobrze to ja muszę iść na polowanie. Pa Moro.
Moro dokończ.
-No dobrze to ja muszę iść na polowanie. Pa Moro.
Moro dokończ.
Od Syriusza - Co teraz?
-Co teraz?- Zastanawiałem się.- Neya odeszła Moon też co się dzieje.
Teraz już będzie to samo co kiedyś. W końcu postanowiłem że teraz
moje życie już na pewno nie ma sensu. Pobiegłem tak jak kiedyś
do Mrocznej Puszczy i wyłem. Tak jak kiedyś zaatakował mnie
wilk było tak jak kiedyś gdy Neya odeszła po raz pierwszy. Znowu
poszedłem w góry Kubi znowu to samo. Znowu żal i smutek. Znowu
chęć śmierci. Czemu to na mnie spadł ten los. Teraz byłem
pewien że to już koniec. Ale jednak nie. Za mną stanęły Kicze
i Luna. Jednak byłem już w powietrzu. Jednak mnie złapały. I
prowadziły do jaskini Homu.
Kazan dokończ.
Kazan dokończ.
środa, 9 października 2013
Od Luny - Zakochana Luna
Jestem w watasze od niedawna, ale już wiem zakochałam się-rozmyślałam-komu się zwierzyć?
poniedziałek, 7 października 2013
Od Moro: Do Syriusza CD
-Miły jesteś.....- powiedziałam i spuściłam wzrok...- Ale...
-Ale?- spytał czule.
-Ale to... niemożliwe....
-Dlaczego? Przecież to widziałem. Obiecuję. Nie kłamię.- zdziwił się.
-Wierzę Ci... Ale on....
-Co?
-On mi przysłał to....- powiedziałam i pokazałam mu dwa lisy. Pierwszy, który znalazłam w NASZEJ jaskini i drugi, który dostałam wczoraj. Brzmiał on tak:
"Droga Moro,
Od czasu gdy Cie opuściłem nie mogę jeść, pić i boli mnie serce. żyć bez Ciebie nie umiem. Jestem daleko, tam gdzie nie ma nikogo ani niczego, tam gdzie panuje mrok, smutek i śmierć. Nie powiem Ci więcej, bo nie chcę żebyś mnie szukała. Ale z dnia na dzień moje płuca pracują wolniej i ciężej. Ty jesteś moim powietrzem, wodą i jedzeniem, moim życiem. Teraz już kończę, bo dłużej już nie mogę. Przepraszam Cię. Ciebie i nasze dzieci. Pozdrów je i powiedz, że kocham je najbardziej na świecie.
Teraz idę skończyć ze sobą.
Pamiętaj, że zawsze Cię kochałem i będę Cię kochał nadal....
Nie zapomnij o mnie....
Nie płacz.....
Twój do końca i dłużej-
Moon."
*Syriusz?*
-Ale?- spytał czule.
-Ale to... niemożliwe....
-Dlaczego? Przecież to widziałem. Obiecuję. Nie kłamię.- zdziwił się.
-Wierzę Ci... Ale on....
-Co?
-On mi przysłał to....- powiedziałam i pokazałam mu dwa lisy. Pierwszy, który znalazłam w NASZEJ jaskini i drugi, który dostałam wczoraj. Brzmiał on tak:
"Droga Moro,
Od czasu gdy Cie opuściłem nie mogę jeść, pić i boli mnie serce. żyć bez Ciebie nie umiem. Jestem daleko, tam gdzie nie ma nikogo ani niczego, tam gdzie panuje mrok, smutek i śmierć. Nie powiem Ci więcej, bo nie chcę żebyś mnie szukała. Ale z dnia na dzień moje płuca pracują wolniej i ciężej. Ty jesteś moim powietrzem, wodą i jedzeniem, moim życiem. Teraz już kończę, bo dłużej już nie mogę. Przepraszam Cię. Ciebie i nasze dzieci. Pozdrów je i powiedz, że kocham je najbardziej na świecie.
Teraz idę skończyć ze sobą.
Pamiętaj, że zawsze Cię kochałem i będę Cię kochał nadal....
Nie zapomnij o mnie....
Nie płacz.....
Twój do końca i dłużej-
Moon."
*Syriusz?*
Od Luny
Chodziłam sobię między drzewami gdy ułyszałam strzał, wiedziałam kto
to i zaczełam uciekać co utrudniły mi rany. Naglę dostałam w łapę ale na
trzech biegłam dalej. Strzały ustały a, ja zemdlałam.... Po
przebudzeniu ujżałam białego wilka-Kim jesteś?- zapytałam.
Od Syriusza - CD Smutek
-Wiesz Moro nie wiem jak Ci pomóc.-Powiedziałem.
-Ale nie uwierzysz mi co widziałem w Rzece Przyszłości. Widziałem Ciebie Moona i wasze dzieci razem.
Moro dokończ.
-Ale nie uwierzysz mi co widziałem w Rzece Przyszłości. Widziałem Ciebie Moona i wasze dzieci razem.
Moro dokończ.
Od Moro: Smutek
Po stracie Moona zaprzyjaźniłam się z Syriuszem. Był dla mnie bardzo miły i pocieszał mnie. W dodatku od kilku dni miałam wrażenie, że to już nie jest zwykła przyjaźń. Myślałam o nim i już nie wyobrażałam sobie życia watahy bez niego. Czy to nie jest za dużo z mojej strony...? Brakowało mi jego towarzystwa. Poszłam do niego. Powiedziałam:
-Witaj Syriuszu. Jak tam?
-Ok. A u Ciebie? Może być?
-Jest nawet znośnie. Widzisz... Bo ja mam pewną prośbę....
-Tak?- zaciekawił się.
-Bo wiesz.... Ja mam małe dzieci i usamodzielnioną Shirę. Tylko... że nie daję sobie rady sama z tymi maluszkami i chciałam Cię prosić...- urwałam i spojrzałam w ziemię.
-?
-O pomoc.....- byłam zmieszana. I nie wiedziałam co mu powiedzieć.....
*Syriusz?*
-Witaj Syriuszu. Jak tam?
-Ok. A u Ciebie? Może być?
-Jest nawet znośnie. Widzisz... Bo ja mam pewną prośbę....
-Tak?- zaciekawił się.
-Bo wiesz.... Ja mam małe dzieci i usamodzielnioną Shirę. Tylko... że nie daję sobie rady sama z tymi maluszkami i chciałam Cię prosić...- urwałam i spojrzałam w ziemię.
-?
-O pomoc.....- byłam zmieszana. I nie wiedziałam co mu powiedzieć.....
*Syriusz?*
niedziela, 6 października 2013
Od Moro - CD Koniec
Wyszłam z jaskini Homu. Poszłam nad NASZE jezioro. Zawyłam w podzięce za
to, że żyję. Zerknęłam do jaskini pod skarpą. Zobaczyłam list. Szybko
go wzięłam. Był do mnie. Otworzyłam kopertę. W środku była kartka. Było
tam napisane:
Kochana Moro,
Przepraszam, że łamię Ci serce i sprawiam ból. Kocham Cię całym moim sercem, ale nie chcę Cię skrzywdzić. Odchodzę....
Żadko miewam wizje, nawet za sprawą wodospadów i rzek. Teraz taką miałem. Pytasz co widziałem? W tej wizji Cię uderzyłem i.... ZABIŁEM.... Jak już mówiłem żadko widzę przyszłość, a jeśli już widzę to zawsze się sprawdzają.
Nie chcę Cię krzywdzić....
Przepraszam....
Na zawsze Twój-
Moon....
Po przeczytaniu tego listu dwa razy dla pewności zawyłam z bólu. Płakałam. Moje życie znów straciło sens. Jedyne co mi zostało to Shira i reszta dzieci.......
*Kazan?*
Kochana Moro,
Przepraszam, że łamię Ci serce i sprawiam ból. Kocham Cię całym moim sercem, ale nie chcę Cię skrzywdzić. Odchodzę....
Żadko miewam wizje, nawet za sprawą wodospadów i rzek. Teraz taką miałem. Pytasz co widziałem? W tej wizji Cię uderzyłem i.... ZABIŁEM.... Jak już mówiłem żadko widzę przyszłość, a jeśli już widzę to zawsze się sprawdzają.
Nie chcę Cię krzywdzić....
Przepraszam....
Na zawsze Twój-
Moon....
Po przeczytaniu tego listu dwa razy dla pewności zawyłam z bólu. Płakałam. Moje życie znów straciło sens. Jedyne co mi zostało to Shira i reszta dzieci.......
*Kazan?*
Moon - Koniec
Moro ocknęła się. Nie byłem jednak szczęśliwy. Poszedłem do Rzeki Przyszłości. Spojrzałem w nią..
Zobaczyłem siebie i Moro. Krzyczałem. Po chwili uderzyłem ją. Moro upadła. Już nie wstała. Odszedłem. Wtedy pojawiła się wadera i kilkoro szczeniąt. Pocałowałem ją i...
Dalej już nie mogłem na to patrzeć. Walnąłem łapą w wodę. W oczach kręciły się łzy. Zrozumiałem, że muszę odejść. Napisałem do Moro list i zostawiłem go w jamie pod skarpą nad NASZYM jeziorem. Potem odszedłem... Na zawsze.....
*Moro?*
Zobaczyłem siebie i Moro. Krzyczałem. Po chwili uderzyłem ją. Moro upadła. Już nie wstała. Odszedłem. Wtedy pojawiła się wadera i kilkoro szczeniąt. Pocałowałem ją i...
Dalej już nie mogłem na to patrzeć. Walnąłem łapą w wodę. W oczach kręciły się łzy. Zrozumiałem, że muszę odejść. Napisałem do Moro list i zostawiłem go w jamie pod skarpą nad NASZYM jeziorem. Potem odszedłem... Na zawsze.....
*Moro?*
Od Moro - Przebudzenie
Kręciło
mi się w głowie. Byłam w Jaskini Homu. Bolała mnie głowa i miałam
mdłości. Bolał mnie brzuch. Huczało mi w głowie i było mi słabo. Gdy
ściany przestały się ruszać, pierwszym kogo zobaczyłam był Moon.
-Moro!- krzyknął.- Ty żyjesz! Tak cię przepraszam! To moja wina!- podbiegł do mnie o mnie przytulił. Mocno, ale delikatnie.-?
Mówił nie wiele, ale trochę już wiem. Mam nadzieję, że reszty dowiem się od ciebie...- w tej chwili weszła Mery z moimi dziećmi. Były prześliczne. Podała mi je.
Od Moro - Czas leci CD
Wilk był zaskoczony moją zaciętością. Gdy rzuciłam się na niego był
lekko zdziwiony. Wskoczyłam na jego plecy i zebrałam całą siłę i
wgryzłam mu się w kark. Zaskamlał. Trzymałam mocno. Wilk zaczął się
szarpać z bólu. Z mojej rany spływała na niego krew. Byłam nią cała
umazana. On miał w niej grzbiet i pysk. Wtedy koło nas przechodził Moon.
Najwidoczniej pomyślał, że to ja go atakuję bez powodu. Wskoczył na wilka i zepchnął mnie z niego obcy leżał na ziemi we drgawkach. Widziałam to. Pokonałam go. Lecz Moon popchnął mnie tak mocno, że uderzyłam głową o drzewo. Widziałam jeszcze tylko jego drzące łapy i przerażony wyraz pyska. Potem Moon zachwiał się i upadł. Zemdlałam...
*Kazan?*
Najwidoczniej pomyślał, że to ja go atakuję bez powodu. Wskoczył na wilka i zepchnął mnie z niego obcy leżał na ziemi we drgawkach. Widziałam to. Pokonałam go. Lecz Moon popchnął mnie tak mocno, że uderzyłam głową o drzewo. Widziałam jeszcze tylko jego drzące łapy i przerażony wyraz pyska. Potem Moon zachwiał się i upadł. Zemdlałam...
*Kazan?*
Od Moro - Czas Leci
Leżałam sobie z Shirą na skale, z której wypatrzyłam łoszę.
-Shiro?Zakradłam się po cichu do niego i... Rzuciłam się na niego. Na początku był oszołomiony, że ktoś go atakuje. Potem otrząsnął się ze zdziwienia i zaczął się szarpać. Byłam od niego mniejsza. Wskoczyłam mu na plecy i chciałam wgryźć mu się w kark. On jednak okazał się być silniejszy niż myślałam i jednym ruchem zrzucił mnie z siebie. Teraz byłam z nim oko w oko. Stanęłam na tylnich łapach i podskoczyłam mu do gardła. On był szybszy. Błyskawicznie złapał mnie za szyję i zaczął dusić... Zawyłam z bólu.
Wreszcie puścił. Cała moja szyja była we krwi. Złapałam szybko oddech.
-Czego tu chcesz?- warknęłam.
-Na pewno nie mam zamiaru bić się z laleczkami!- odwarknął pogardliwie.
-Czyli tak. Zasadzasz się na moją córkę i gdy jej bronię twierdzisz, że nie masz tu żadnego interesu.- prychnęłam.- Jasne, bo ja ci uwierzę!
-Możesz nie wierzyć. Guzik mnie to obchodzi.- powiedział i uniósł dumnie głowę.-Zejdź mi lepiej z drogi to nic ci nie będzie...
-Chyba śnisz! Ani myślę zostawiać mojej córki na obiad dla jakiegoś zapchlonego kundla! A już na pewno nie dla ciebie!- krzyknęłam. Ogarnęła mnie taka furia, że bez zastanowienia rzuciłam się na osiłka.Gryzłam, drapałam na wszystkie strony...
Od Moro - Czasami
"Już jutro poród..."- pomyślałam.
Siedziałam sobie na skale nad dolinką w górach. Nagle zobaczyłam w dole młodą łoszę. Nie była doświadczona, było to widać po jej chodzie. "Hym... Spróbuję zapolować na tą łoszę w dolinie... To szalone, ale.... Warto spróbować..."
Po cichu zaczęłam schodzić w dół ze skał. Byłam bardzo ostrożna,
bo łosie mają wspaniały słuch. Byłam coraz niżej i niżej. Łosza mnie nie
słyszała ani nie widziała. Szłam cicho jak jeszcze nigdy. Byłam u
podnóża skały gdy moja łapa znalazła się w wodzie. bardzo mnie to
zdziwiło. Okazało się, że po deszczy wylała pobliska rzeka i cała
dolinka zamieniła się w głębokie jezioro! "Nie mam doświadczenia w
polowaniu w wodzie... Ale ona też."- pomyślałam. I cicho weszłam do
wody. Najpierw zamoczyłam łapy, potem brzuch i brodę, następnie ogon i
grzbiet. Płynęłam szybko, ale cicho. W końcu nie dosięgałam do dna.
Byłam jakieś... 5 metrów od łoszy. Opłynęłam ją dookoła i pokazałam się
od strony najbliższego brzegu. Łosza bardzo się przestraszyła i od razu
cofnęła się. Wreszcie ona też straciła grunt. Miałam przewagę, bo byłam
lżejsza, zwinniejsza i wcześniej dużo pływałam. Zagoniłam ją na środek
jeziora i zaatakowałam. Miałam plan. Chciałam ją złapać za szyję i
podtopić. Gdy straci powietrze będzie moja. Sprężyłam się i wyrzuciłam
się całą siłą mięśni nad wodę. Wskoczyłam na jej grzbiet i złapałam za
szyję. Podduszona i obarczona moim ciężarem plus mojej 4 dzieci łosza
szybko poszła pod wodę. Minęło kilka minut gdy rozluźniła się i
przestała opierać. To był znak, że wygrałam. "Polowanie w wodzie to
będzie moja nowa specjalność."- pomyślałam.- "Pójdę do Kazana i poproszę
o zmianę stanowiska. Zamiast szpiegiem zostanę łowcą wodnym. I tak w
sumie tylko kilka razy spełniłam swoją rolę." Zadowolona wyszarpałam
łoszę z wody. Schowałam w norze, którą wykopałam i zasypałam gołek. Po
tych czynnościach poszłam żwawo do Kazana.Siedziałam sobie na skale nad dolinką w górach. Nagle zobaczyłam w dole młodą łoszę. Nie była doświadczona, było to widać po jej chodzie. "Hym... Spróbuję zapolować na tą łoszę w dolinie... To szalone, ale.... Warto spróbować..."
poniedziałek, 30 września 2013
Wataha
Moi drodzy!
Ostatnio nie mam czasu by prowadzić watahę, ale bardzo ją lubię. Straciłam też początkowy entuzjazm. Nie wiem czy znów odwieszę watahę...
Widzę, że jest wiele aktywnych osób, którym to się podoba. Jednak nie mogę siedzieć tylko na blogu (co prawda na razie nie mam czasu). Dlatego proszę o to byście Wy członkowie napisali w komentarzach czy chcecie by wataha dalej istniała. a osoby przeciw usunięte ( o ile się zgodzą).
Jeżeli większość będzie chciała nie zamknę watahy, ale opowiadania będę dodawał rzadko, gdyż trzeba mieć na to czas.
Jednak jeżeli głosów przeciwnych będzie więcej lub tyle samo co głosów za (czyli pół na pół) wataha zostanie na zawsze zamknięta, ale nie usunięta.
Proszę o wypowiedzenie się
Ostatnio nie mam czasu by prowadzić watahę, ale bardzo ją lubię. Straciłam też początkowy entuzjazm. Nie wiem czy znów odwieszę watahę...
Widzę, że jest wiele aktywnych osób, którym to się podoba. Jednak nie mogę siedzieć tylko na blogu (co prawda na razie nie mam czasu). Dlatego proszę o to byście Wy członkowie napisali w komentarzach czy chcecie by wataha dalej istniała. a osoby przeciw usunięte ( o ile się zgodzą).
Jeżeli większość będzie chciała nie zamknę watahy, ale opowiadania będę dodawał rzadko, gdyż trzeba mieć na to czas.
Jednak jeżeli głosów przeciwnych będzie więcej lub tyle samo co głosów za (czyli pół na pół) wataha zostanie na zawsze zamknięta, ale nie usunięta.
Proszę o wypowiedzenie się
Alpha
Kazan
[Przykład komentarza]
[Jestem za tym by wataha istniała.
Powód: (dlaczego tak chcesz?)
Podpis (imię wilka)]
LUB
[Jestem przeciwny/na by wataha istniała
Powód: (dlaczego tak chcesz?)
Podpis (imię wilka)]
!!!KOMENTARZ TAK MA WŁAŚNIE WYGLĄDAĆ!!!
wtorek, 24 września 2013
Od Moro i Moona - CD Nadzieja
...Nagle...
-Tęsknię za naszymi zmarłymi dziećmi...- powiedziałam.
-Ja też... Ale czasu nie cofniemy...- powiedziałem.
-Wiem...- westchnęłam.- Chodź do Jaskini Kryształów. Poszukamy dla nich czegoś ładnego.
Poszliśmy. Znaleźliśmy po 3 kryształy dla każdego z naszych dzieci. Były niebieskie, zielone i fioletowe. Następnie poszliśmy do jaskini, w której pochowaliśmy naszą 2 dzieci. Wtedy zobaczyliśmy, że w miejscu ich grobów leżą tylko małe szczeniaki i śpią!
*Kazan?*
-Tęsknię za naszymi zmarłymi dziećmi...- powiedziałam.
-Ja też... Ale czasu nie cofniemy...- powiedziałem.
-Wiem...- westchnęłam.- Chodź do Jaskini Kryształów. Poszukamy dla nich czegoś ładnego.
Poszliśmy. Znaleźliśmy po 3 kryształy dla każdego z naszych dzieci. Były niebieskie, zielone i fioletowe. Następnie poszliśmy do jaskini, w której pochowaliśmy naszą 2 dzieci. Wtedy zobaczyliśmy, że w miejscu ich grobów leżą tylko małe szczeniaki i śpią!
*Kazan?*
Od Moro - CD Uczucie? Pierwsza miłość?
Kicze zdziwiła mnie tym pytaniem.
-Yyy... Oczywiście, ale najpierw spytam Shiry czy kocha Białego Kła.
-Dobrze. Tak będzie najlepiej.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Odrazu poszłam do jaskini. Tam zastałam małą w naszym kącie. Leżała. Była zamyślona. Uśmiechała się. Podeszłam do niej.
-Kochanie?
-Tak mamo?
-Jesteś już duża i mam do ciebie bardzo ważne pytanie...
-Tak?
-Kieł chciałby być w przyszłości twoim partnerem. Zostalibyście teraz zaślubieni. Ale musisz tego naprawdę chcieć.- małej rozszerzyły się źrenice.
-Och mamo!- westchnęła.- Oczywiście, że chcę! Nie miałam odwagi cię spytać! Tak ci dziękuję! Jestem teraz najszczęśliwsza na świecie!
-A może nie...?
-Czemu?
-Czy chciałabyś mieć rodzeństwo...?
-Aaaa!!!! Jak to?! Będę miała siostrę?! I brata?!
-Tak. Za 2 dni urodzą się dwa szczeniaki. To będzie on i ona.
-Ach mamo! Ty naprawdę jesteś moją najukochańszą mamą na Ziemi! Jak się będą nazywać?
-A może pomożesz mi w wymyślaniu imion?
-O tak! Super! To może dziewczynka będzie miała na imię.. Vasally, a chłopiec.... Vasco. Dobrze?
-Bardzo ładne imiona. Spytajmy tatę co o nich myśli. Chodź.
Poszłyśmy do wodospadu Mchu.
-Moon, Shira wymyśliła imiona dla swojego rodzeństwa.
-Vasally i Vasco.
-Ale ładne.
-I pozatym Shira ma być zaręczona z Białym Kłem. Zgadzasz się?
-O-oczywiście, że-że t-tak.- zdziwił się tą informacją.
-To wspaniale! Jutro ich zaręczymy.
Wróciliśmy wszyscy razem do jaskini. Powiedziałam Kicze o naszej decyzji. Potem poszliśmy spać. Shira była szczęśliwa do granic możliwości.
-Yyy... Oczywiście, ale najpierw spytam Shiry czy kocha Białego Kła.
-Dobrze. Tak będzie najlepiej.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Odrazu poszłam do jaskini. Tam zastałam małą w naszym kącie. Leżała. Była zamyślona. Uśmiechała się. Podeszłam do niej.
-Kochanie?
-Tak mamo?
-Jesteś już duża i mam do ciebie bardzo ważne pytanie...
-Tak?
-Kieł chciałby być w przyszłości twoim partnerem. Zostalibyście teraz zaślubieni. Ale musisz tego naprawdę chcieć.- małej rozszerzyły się źrenice.
-Och mamo!- westchnęła.- Oczywiście, że chcę! Nie miałam odwagi cię spytać! Tak ci dziękuję! Jestem teraz najszczęśliwsza na świecie!
-A może nie...?
-Czemu?
-Czy chciałabyś mieć rodzeństwo...?
-Aaaa!!!! Jak to?! Będę miała siostrę?! I brata?!
-Tak. Za 2 dni urodzą się dwa szczeniaki. To będzie on i ona.
-Ach mamo! Ty naprawdę jesteś moją najukochańszą mamą na Ziemi! Jak się będą nazywać?
-A może pomożesz mi w wymyślaniu imion?
-O tak! Super! To może dziewczynka będzie miała na imię.. Vasally, a chłopiec.... Vasco. Dobrze?
-Bardzo ładne imiona. Spytajmy tatę co o nich myśli. Chodź.
Poszłyśmy do wodospadu Mchu.
-Moon, Shira wymyśliła imiona dla swojego rodzeństwa.
-Vasally i Vasco.
-Ale ładne.
-I pozatym Shira ma być zaręczona z Białym Kłem. Zgadzasz się?
-O-oczywiście, że-że t-tak.- zdziwił się tą informacją.
-To wspaniale! Jutro ich zaręczymy.
Wróciliśmy wszyscy razem do jaskini. Powiedziałam Kicze o naszej decyzji. Potem poszliśmy spać. Shira była szczęśliwa do granic możliwości.
poniedziałek, 23 września 2013
Od Moro - CD Do Kazana
-Acha....- powiedziałam przeciągle.- Bo widzisz, tylko nikomu nie mów,-
zniżyłam głos- ja mam wrażenie, że Shira jest w nim... Wiesz....
Zakochana....
*Kazan?*
*Kazan?*
Od Merlina - Rzeka Przyszłości CD
-To źle. Po pierwsze w kolejnym miocie przeżyje tylko jedno
szczenie. Po drugie twoje oko stracisz je ale duchy Ci je
przywrócą jeśli zrobisz coś nie dla siebie i coś z czego nie
będziesz miała pożytku. A po trzecie wkrótce będzie kolejna wojna.
Avirija dokończ.
Avirija dokończ.
Od Białego Kła - Uczucie? Pierwsza miłość?
Nie wiem ale chyba zakochałem się w Shirze wiec zapytałem
mamy co o tym sądzi. Powiedziała że ja dorosnę to będę mógł
zostać jej partnerem jeśli ona będzie chciała. Jednak słyszałem
że Artur też ją lubi tak jak ja. Więc zapytałem czy nie
moglibyśmy zostać zaślubieni tak jak jedna królowa w kołysce.
Mama powiedziała że można by zapytać się Moro co ona o tym
myśli. Poszliśmy do niej i mama zapytała:
-Moro mój syn chciałby aby on i Schira zostali zaślubieni teraz ale para na prawdę zostali dopiero gdy dorosną ale żeby nikt nie mógł do tego czasu zostać partnerem lub partnerką ani Kła ani Shiry. Co ty na to. *Moro?* |
Od Syriusza - CD Starzy przyjaciele - nowi sojusznicy
-Co dacie to będzie ale terytorium Czarnych Wilków może być.-Powiedział Kumal.
*Kazan?*
*Kazan kończy*
- Dobrze - dostaniecie tamto terytorium jeżeli nam pomożecie
*Kazan?*
*Kazan kończy*
- Dobrze - dostaniecie tamto terytorium jeżeli nam pomożecie
Od Aviriji - Rzeka Przyszłości
Widziałam coś złego w Rzece Przyszłości i musiałam pójść do Merlina.
- Merlinie, kochanie widziałam coś złego w Rzece Przyszłości i muszę cię zapytać czy to prawda. Widziałam... Siebie i ciebie z 20 szczeniakami co jedno powoli znikało. Później widziałam samą siebie i coś dziwnego było z moim okiem. Później widziałam jeszcze... wojnę... Czy to znaczy...?
Merlinie, dokończ proszę.
- Merlinie, kochanie widziałam coś złego w Rzece Przyszłości i muszę cię zapytać czy to prawda. Widziałam... Siebie i ciebie z 20 szczeniakami co jedno powoli znikało. Później widziałam samą siebie i coś dziwnego było z moim okiem. Później widziałam jeszcze... wojnę... Czy to znaczy...?
Merlinie, dokończ proszę.
Od Moro - W czasie walki CD
Uśmiechnęłam się.
-A może niech Kieł trochę pokaże Shirze co umie?
*Kicze?*
-A może niech Kieł trochę pokaże Shirze co umie?
*Kicze?*
Od Kazana - CD Nowe miejsce
- Hmm ciekawe - powiedziałem. - Może się przydać. Idź lepiej odpocznij...
Od Moro - Nowe miejsce
Po
rozmowie z Kazanem udałam się w Góry Kubi. Chodziłam sobie po skrajach
terytorium gdy zachciało mi się pić. Zobaczyłam wodospad. Potruchtałam
do niego. Napiłam się. Minęła chwila. Zabolał mnie brzuch. Napiłam się
znowu. Myślałam, że przejdzie. Zabolał mocniej. Chciałam napić się
jeszcze kiedy usłyszałam sowę.
-Ile razy napiłaś się wody z tego wodospadu?
-Dwa.
-Więcej nie pij. To wodospad, którego woda przyśpiesza ciążę o 2 dni za każdym razem gdy się napijesz. Ale można napić się tylko 2 razy w ciągu jednej ciąży, bo może to zaszkodzić szczeniętom.
-Czyli jestem teraz w 5 dniu ciąży?
-Tak.- powiedziała sowa i odleciała.
Wróciłam do jaskini i powiedzialam o tym wszystkim Kazanowi.
*Kazan?*
-Ile razy napiłaś się wody z tego wodospadu?
-Dwa.
-Więcej nie pij. To wodospad, którego woda przyśpiesza ciążę o 2 dni za każdym razem gdy się napijesz. Ale można napić się tylko 2 razy w ciągu jednej ciąży, bo może to zaszkodzić szczeniętom.
-Czyli jestem teraz w 5 dniu ciąży?
-Tak.- powiedziała sowa i odleciała.
Wróciłam do jaskini i powiedzialam o tym wszystkim Kazanowi.
*Kazan?*
Od Kazana - CD Atak
Dobiegły do nas lwy. Szybko pokonaliśmy wrogów. Chyba nikomu nic się nie stało i wróciliśmy do jaskini czekając na kolejne ataki
Od Kazana - CD Starzy przyjaciele - nowi sojusznicy
- A czego chcecie w zamian? - spytałem. - Też chcecie terytorium jak lwy?
Od Syriusza - Starzy przyjaciele, nowi sojusznicy
Spacerowałem z Neyą gdy w krzakach coś zaszeleściło. Obnażyłem
kły gotowy zaatakować w obronie mojej partnerki. Nagle z krzaków
wyszła para tygrysów z trójka młodych za nimi dwie pary
białych tygrysów a na końcu wielki, czarny samiec. Wyszczerzyłem
zęby jeszcze bardziej. Ten czarny objął prowadzenie a gdy nas
zauważył powiedział:
-Syriusz! To ty! Nie pamiętasz mnie? To ja Kumal!
-Kumal!- Wykrzyknąłem i schowałem kły.- Co tu robicie?- Zapytałem.
-Mieszkamy w starej jaskini lwów. Czy my też możemy zostać waszymi przyjaciółmi?- Powiedział a później zapytał Kumal.
-Nie wiem. Ale nie przedstawiłem wam mojej partnerki. To jest Neya!- Powiedziałem.
-Bardzo mi miło.-Powiedział Kumal.
-No to chodźmy do mojego szwagra Kazana!- Zaproponowałem.
-To chodźmy!- Wykrzyknął Kumal.
-Tylko moja partnerka nie może biegać!- Wykrzyknąłem.
-No dobrze ja wezmę ja na plecy. Mi to szybciej pójdzie niż tobie Syriuszu!- Powiedział Kumal.
-Dobrze no to chodźmy!- Powiedziała Neya. Podsadziłem ją i zaraz znalazła się na grzbiecie Kumala. Ruszyliśmy szybko i zaraz znaleźliśmy się przed Kazanem i Kicze. Kumal zaczął:
-Czy moglibyśmy zostać waszymi sojusznikami tak jak lwy?
Kazan dokończ proszę.
-Syriusz! To ty! Nie pamiętasz mnie? To ja Kumal!
-Kumal!- Wykrzyknąłem i schowałem kły.- Co tu robicie?- Zapytałem.
-Mieszkamy w starej jaskini lwów. Czy my też możemy zostać waszymi przyjaciółmi?- Powiedział a później zapytał Kumal.
-Nie wiem. Ale nie przedstawiłem wam mojej partnerki. To jest Neya!- Powiedziałem.
-Bardzo mi miło.-Powiedział Kumal.
-No to chodźmy do mojego szwagra Kazana!- Zaproponowałem.
-To chodźmy!- Wykrzyknął Kumal.
-Tylko moja partnerka nie może biegać!- Wykrzyknąłem.
-No dobrze ja wezmę ja na plecy. Mi to szybciej pójdzie niż tobie Syriuszu!- Powiedział Kumal.
-Dobrze no to chodźmy!- Powiedziała Neya. Podsadziłem ją i zaraz znalazła się na grzbiecie Kumala. Ruszyliśmy szybko i zaraz znaleźliśmy się przed Kazanem i Kicze. Kumal zaczął:
-Czy moglibyśmy zostać waszymi sojusznikami tak jak lwy?
Kazan dokończ proszę.
Od Aviriji - ,,Czasami"
Czasami z Kicze robimy coś szalenie - śmiesznego a jak nam się to uda to idziemy do Groty Kryształów.
- Kicze! Widziała dziś bizona w lesie! Idziesz spróbować go upolować? - Spytałam.
*Kicze?*
- Kicze! Widziała dziś bizona w lesie! Idziesz spróbować go upolować? - Spytałam.
*Kicze?*
Od Aviriji - Kolejna ciąża
Podeszłam do Merlina powiedzień mu kolejną niezpodziankę.
- Merlinie! Już kolejny raz! Kolejna ciąża! Tak się cieszę! - Powiedziałam szybko z radości - cieszysz się!? Masz już imiona?
Merlinie, dokończ proszę.
- Merlinie! Już kolejny raz! Kolejna ciąża! Tak się cieszę! - Powiedziałam szybko z radości - cieszysz się!? Masz już imiona?
Merlinie, dokończ proszę.
Od Aviriji - Moro - nadzieja
Po tym jak sowa mi pokazało Rzekę Przyszłości i Wodospad Nadzieji od razu udałam się w te miejsca.
Podeszłam do Wodospadu Nadziei i powiedziałam:
- O Wodospadzie Nadziei... proszę cię o to... żeby szczeniaki Moro... ożyły! - I nagle rozległ się huk.
Woda drygała i nagle pojawiło się w wodzie jakieś odbicie. To była Moro z Moonem, którzy leżeli przy Wodospadzie Mchu. Nagle...
Moro lub Moon, dokończcie proszę.
Podeszłam do Wodospadu Nadziei i powiedziałam:
- O Wodospadzie Nadziei... proszę cię o to... żeby szczeniaki Moro... ożyły! - I nagle rozległ się huk.
Woda drygała i nagle pojawiło się w wodzie jakieś odbicie. To była Moro z Moonem, którzy leżeli przy Wodospadzie Mchu. Nagle...
Moro lub Moon, dokończcie proszę.
Od Naomi - Pierwszy dzień nauki
Razem z Shawodem, Tsume, Nellom i Arturem posziliśmy do ' szkoły '.
Najpierw z mamą, Mery i Kicze poszliśmy popływać. Było cudownie!
Wszystkim oprócz Arturowi to się podobało. Później poszyliśmy na
historię watahy. Też mi się bardzo podobało! Wyszstkim! Później było
NUDNĄ... etykietę. Jezu... tam było tak nudnooooo... Następnie moje
ulubione... polowanie! Cudowne! Później była sztuka wojenna,
podejmowanie mądrych decyzji i zajęcia dodatkowe. Wszystko oprócz zajęć
dodatkowych było nie fajne... Po prostu nuda! Tylko bla, bla, bla... Ja
osobiście chcę być opiekunką- jak moja mama i było na zajęciach d.
bardzo fajnie. Przyroda była z Shiną i Dejanirą - kolejna nuda... Reszta
zajęć - nauka leczenia, wycia i negocjacji przebiegła bardzo dobrze.
Leczenie i wycie było super bo z moim tatusiem! Pierwszy dzień zajęć był
bardzo wyczerpujący, ale też fajny.
Od Aviriji - Sowa - Nadzieja
Leżałam sobie przy Wodospadzie Mchu i nagle podleciała do mnie sowa i powiedziała:
- Dzień dobry, Avirijo - Powiedziała.
- Dzień dobry, sowo! Miło Cię znowu widzieć! - Odpowiedziałam.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - Spytała sowa.
- Nad... nad Moro. Shira jest mniejsza i słabsza a pozostałe szczeniaki... - Przerwałam.
- Tak... wiem... Ale muszę Ci coś pokazać... A konkretnie ' Rzekę Przyszłości ' i ' Wodospad Nadzieji '.
- Tak? A gdzie i co to są za miejsca? - Spytałam zdziwiona z ' nutką nadzieji ' dla...
- Chodź za mną. - Odpowiedziała sowa.
Sowa leciała dość długo, tak długo, że mnie aż bolały łapy.
- Zobacz. To jest Rzeka Przyszłości. W niej zobaczysz przyszłość. Niekoniecznie swoją...
- Moge do niej spojrzeć?
- Proszę.
Zobaczyłam siebie z Merlinem i gromadką dzieci. Moje oko... Była wojna... Jedno szczenię... znikło. Z 20 zostało 19... Czy to znaczyło...
- Co widzisz? - Spytała sowa.
- Eeee... nic szczególnego... - Skłamałam.
Chodź dalej.
- Wowwww... - Zachwyciłam się pięknym wodospadem.
- To jest Wodospad Nadzieji. Spełnia JEDNO i tylko JEDNO życzenie. - Wyjaśniła mi moja skrzydlata przyjaciółka.
- Czy to znaczy... - Zamyśliłam się na głos.
- Co znaczy? - Spytała zdziwiona sowa.
- Nic... Co nic... Aha... - Ocknęłam się z marzeń.
- No nic... Muszę już lecieć. Do zobaczenia! - Powiedziała sowa.
- Do widzenia - Odpowiedziałam.
- Dzień dobry, Avirijo - Powiedziała.
- Dzień dobry, sowo! Miło Cię znowu widzieć! - Odpowiedziałam.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - Spytała sowa.
- Nad... nad Moro. Shira jest mniejsza i słabsza a pozostałe szczeniaki... - Przerwałam.
- Tak... wiem... Ale muszę Ci coś pokazać... A konkretnie ' Rzekę Przyszłości ' i ' Wodospad Nadzieji '.
- Tak? A gdzie i co to są za miejsca? - Spytałam zdziwiona z ' nutką nadzieji ' dla...
- Chodź za mną. - Odpowiedziała sowa.
Sowa leciała dość długo, tak długo, że mnie aż bolały łapy.
- Zobacz. To jest Rzeka Przyszłości. W niej zobaczysz przyszłość. Niekoniecznie swoją...
- Moge do niej spojrzeć?
- Proszę.
Zobaczyłam siebie z Merlinem i gromadką dzieci. Moje oko... Była wojna... Jedno szczenię... znikło. Z 20 zostało 19... Czy to znaczyło...
- Co widzisz? - Spytała sowa.
- Eeee... nic szczególnego... - Skłamałam.
Chodź dalej.
- Wowwww... - Zachwyciłam się pięknym wodospadem.
- To jest Wodospad Nadzieji. Spełnia JEDNO i tylko JEDNO życzenie. - Wyjaśniła mi moja skrzydlata przyjaciółka.
- Czy to znaczy... - Zamyśliłam się na głos.
- Co znaczy? - Spytała zdziwiona sowa.
- Nic... Co nic... Aha... - Ocknęłam się z marzeń.
- No nic... Muszę już lecieć. Do zobaczenia! - Powiedziała sowa.
- Do widzenia - Odpowiedziałam.
Od Kazana - CD Atak
- Co?! - krzyknąłem. - Szybko! Syriusz, Moon, Hamfrey, Merlin, Shina, Dejanira, Morgan, Owero idziemy! Kicze i reszta wilczyc niech zostanie w Jaskini Homu lub niech pójdą na Łąkę. My ruszamy!
*Moon, Syriusz?*
*Moon, Syriusz?*
niedziela, 22 września 2013
Od Kicze - Atak
Spacerowałam ze szczeniakami gdy z krzaków wybiegły lwy. Simba szybko powiedział:
-Kicze szybko trzeba biec do Kazana! Wskakuj na mój grzbiet szczeniaki wezmą mój wuj i ojciec!
-Dobrze już.- Odpowiedziałam i z Białym Kłem wskoczyłam na plecy lwa. Ruszyliśmy bardzo szybko. Chwile potem znaleźliśmy się przed Kazanem. Simba krzyknął:
-Kazanie atakują! Trzeba szybko się gotować do walki!
Kazan dokończ proszę.
-Kicze szybko trzeba biec do Kazana! Wskakuj na mój grzbiet szczeniaki wezmą mój wuj i ojciec!
-Dobrze już.- Odpowiedziałam i z Białym Kłem wskoczyłam na plecy lwa. Ruszyliśmy bardzo szybko. Chwile potem znaleźliśmy się przed Kazanem. Simba krzyknął:
-Kazanie atakują! Trzeba szybko się gotować do walki!
Kazan dokończ proszę.
Od Kicze - W czasie walki C.D.
-Wiesz Moro mogę się zapytać o to szczeniaki. Ale w sekrecie
Ci powiem że wczoraj w nocy obudził mnie Kieł i zapytał czy Shira
nie potrzebowała pomocy powiedział mi też że on ją lubi.
*Moro?*
*Moro?*
Od Moro - CD Do Kazana
*Kazan?*
*Kazan kończy*
- Moro, nic takiego nie powiedziałem - rzeklem do niej. - Po prostu nie mogę go do czegoś zmusić... - ugryzlem się w język. Teraz zrozumialem co powiedziałem nie tak.
- Mi chodziło o to, że nie wiem, co on o niej myśli.
*Moro?*
Od Kazana - Do Kazana
- Gratuluję - powiedziałem. - Shira na pewno będzie szczęśliwa.
- A druga sprawa? - spytała Moro.
- Jesteśmy watahą. Ale nie mogę decydować za mojego syna... No rozumiesz. Nie zmuszę go do czegoś, czego on nie chce.
*Moro?*
- A druga sprawa? - spytała Moro.
- Jesteśmy watahą. Ale nie mogę decydować za mojego syna... No rozumiesz. Nie zmuszę go do czegoś, czego on nie chce.
*Moro?*
Od Moro - Do Kazana
-Kazanie?- podeszłam do niego i spytałam.
-Tak, Moro?
-Mam 2 sprawy. Chodzi o to, że mam pewien pomysł. Czy może być tak, że nasze dzieci będą się bawić razem i być przyjaciółmi, bo Shira bardzo lubi Kła? I druga sprawa - spodziewamy się kolejnych szczeniaków.
*Kazan?*
-Tak, Moro?
-Mam 2 sprawy. Chodzi o to, że mam pewien pomysł. Czy może być tak, że nasze dzieci będą się bawić razem i być przyjaciółmi, bo Shira bardzo lubi Kła? I druga sprawa - spodziewamy się kolejnych szczeniaków.
*Kazan?*
Od Kazana - CD Kolejny raz
- Widzieliście może gdzieś moje szczeniaki? - spytałem ich.
Pokręcili przecząco głowami.
- A czemu pytasz? - spytała Moro.
- Bawię się z nimi w chowanego.
- Wujku Kazanie! Pomogę ci szukać powiedziała Shira i zaczęła węszyć z noskiem przy ziemi. Usmiechnąłem się.
- Ty lepiej poproś rodziców by też się z tobą pobawili - powiedziałem.
I zniknąłem szukać szczeniaków
Pokręcili przecząco głowami.
- A czemu pytasz? - spytała Moro.
- Bawię się z nimi w chowanego.
- Wujku Kazanie! Pomogę ci szukać powiedziała Shira i zaczęła węszyć z noskiem przy ziemi. Usmiechnąłem się.
- Ty lepiej poproś rodziców by też się z tobą pobawili - powiedziałem.
I zniknąłem szukać szczeniaków
Od Moro - Kolejny raz
Siedziałam z Moonem przy Wodospadzie Mchu. Spytał:
-Moro, martwię się o Shirę. Jest taka mała i samotna. Myślisz, że gdyby miała rodzeństwo byłaby szczęśliwa?
-Tak. Śmiesznie, że pytasz, bo miałam powiedzieć to samo i... Że jestem w ciąży. Cieszysz się?
-Oczywiście! Zaskoczyłaś mnie! Kocham cię...
-Ja ciebie też.- pocałowałam go.
W tym momencie przybiegła Shira.
-Mamo, tato! Patrzcie czego nauczył mnie wujek Kazan!- krzyknęła rozradowana. Zjeżyła się, obnażyła kły i zawarczała.
-Straszna jestem?- spytała.
-Moon, uciekajmy, bo ta mała nas zje!- powiedziałam i podskoczyłam do Shiry. Przewróciłam ją i zaczęłam łaskotać.
-Przestań! Łaskocze!
Potem odpoczywaliśmy i kąpaliśmy się w wodospadzie. Było bardzo miło. Nagle ni z tąd, ni z owąd pojawił się Kazan.
*Kazan?*
-Moro, martwię się o Shirę. Jest taka mała i samotna. Myślisz, że gdyby miała rodzeństwo byłaby szczęśliwa?
-Tak. Śmiesznie, że pytasz, bo miałam powiedzieć to samo i... Że jestem w ciąży. Cieszysz się?
-Oczywiście! Zaskoczyłaś mnie! Kocham cię...
-Ja ciebie też.- pocałowałam go.
W tym momencie przybiegła Shira.
-Mamo, tato! Patrzcie czego nauczył mnie wujek Kazan!- krzyknęła rozradowana. Zjeżyła się, obnażyła kły i zawarczała.
-Straszna jestem?- spytała.
-Moon, uciekajmy, bo ta mała nas zje!- powiedziałam i podskoczyłam do Shiry. Przewróciłam ją i zaczęłam łaskotać.
-Przestań! Łaskocze!
Potem odpoczywaliśmy i kąpaliśmy się w wodospadzie. Było bardzo miło. Nagle ni z tąd, ni z owąd pojawił się Kazan.
*Kazan?*
Od Moro W czasie walki
-Kicze? Mogę cię o coś poprosić?
-Oczywiście. Co się stało?
-Bo widzisz, Shira jest mniejsza i słabsza niż inne maluchy i... Ja boję się, że inne jej nie polubią.... Czy możesz poprosić swoje dzieci o... Taką jakby opiekę nad nią w czasie zabaw? W sensie żeby jakby co to żeby się za nią wstawiły, dobrze? I jeszcze jedno. Już teraz, gdy jest wojna, zawsze będę z małą nocować w Jaskini. Możesz je poprosić?
*Kicze?*
Od Kazana - CD Wspólny wieczór
Podczas wycia Kicze położyła mi swój piękny pysk na barku. Wszystkie szczenięta bawiły się naokoło biegając.
- Cieszę się, że zgodziłeś się na sojusz z lwami - powiedziała nagle Kicze.
- To dzięki tobie - powiedziałem i liznąłem ją.
Później wróciliśmy do jaskini i wszyscy poszli spać.
- Cieszę się, że zgodziłeś się na sojusz z lwami - powiedziała nagle Kicze.
- To dzięki tobie - powiedziałem i liznąłem ją.
Później wróciliśmy do jaskini i wszyscy poszli spać.
Od Kicze - Wspólny wieczór
Po zwycięstwie razem z lwami udaliśmy się na łąkę pośród gór i
rozmawialiśmy. Potem my zawyliśmy a lwy zaryczały. Myślę że to my
raczej będziemy musieli ich atakować.
Kazan dokończ proszę.
Kazan dokończ proszę.
Od Kazana - CD Pyatnie
Zacząłem opowiadać o walce. Gdy wszyscy mniej więcej zaspokoili swoją ciekawość odpowiedziałem na resztę pytań Kicze.
- Wszystko poszło dobrze. Chyba 3. Sojusz się opłacił. Chyba nikt nie został ranny.
Przytuliłem Kicze. Nagle podbiegły do mnie szczeniaki.
- Tata wrócił! - krzyczały przez siebie i zaczęły mnie obskakiwać. Szczęśliwy zacząłęm przed nimi uciekać a one, mnie gonić. Bawilismy się tak długo.
- Wszystko poszło dobrze. Chyba 3. Sojusz się opłacił. Chyba nikt nie został ranny.
Przytuliłem Kicze. Nagle podbiegły do mnie szczeniaki.
- Tata wrócił! - krzyczały przez siebie i zaczęły mnie obskakiwać. Szczęśliwy zacząłęm przed nimi uciekać a one, mnie gonić. Bawilismy się tak długo.
Od Kicze - Pytanie
Gdy Kazan wrócił byłam szczęśliwa. Szybko do niego podbiegłam i zapytałam:
-I co jak poszło? Ile watah zostało na jutrzejszą walkę? Czy przyjaźń z lwami nam się opłaciła? Czy ktoś został ranny? Opowiedz nam o przebiegu walki.
Kazan dokończ proszę.
-I co jak poszło? Ile watah zostało na jutrzejszą walkę? Czy przyjaźń z lwami nam się opłaciła? Czy ktoś został ranny? Opowiedz nam o przebiegu walki.
Kazan dokończ proszę.
sobota, 21 września 2013
Od Kazana - Walka
Lwy już czekały z nami na Moona, Merlina i Hamfreya. Powiedziałem lwom gdzie mają się ukryć i poszły w gąszcz. My poszliśmy w stronę Watahy Czarnych Smoków.
Wbiegliśmy na ich terytorium z głośnym wyciem. Trochę potrwało zanim przybiegli. W mroku krzaków zobaczyłem lśniące ślepia Simby i jego kompanów.
- Atak! - krzyknął przywódca Watahy Czarnych Smoków. I w tym momencie z gąszczu wyskoczyły lwy. Przestraszone wilki zaczęły uciekać, to w te i wew te. Kazałem moim wilkom też zaatakować. Szybko się z nimi rozprawiliśmy. Pod koniec walki zapytałem Simby:
- Czy pasuje wam to terytorium?
- Tak - powiedział Simba. - Bierzemy je.
- Dobrze, ale proszę o pomoc w jutrzejszych walkach.
- Dobrze Kazanie
Wbiegliśmy na ich terytorium z głośnym wyciem. Trochę potrwało zanim przybiegli. W mroku krzaków zobaczyłem lśniące ślepia Simby i jego kompanów.
- Atak! - krzyknął przywódca Watahy Czarnych Smoków. I w tym momencie z gąszczu wyskoczyły lwy. Przestraszone wilki zaczęły uciekać, to w te i wew te. Kazałem moim wilkom też zaatakować. Szybko się z nimi rozprawiliśmy. Pod koniec walki zapytałem Simby:
- Czy pasuje wam to terytorium?
- Tak - powiedział Simba. - Bierzemy je.
- Dobrze, ale proszę o pomoc w jutrzejszych walkach.
- Dobrze Kazanie
Od Kazana - Łąka
Wszyscy byli prawie gotowi. Podszedłem do Kicze.
- Uważaj na siebie - powiedziałem.
- Nie masz o co się martwić.
Podszedłem jeszcze do Moona.
- Będziemy na was czekać przy południowej granicy Mrocznej Puszczy.
- Dobrze - powiedział Moon i po chwili krzyknął - Idziemy!
Po chwili zniknęli z oczu. Ja, Syriusz, Shina, Dejanira i Morgan ruszyliśmy kroczkiem do Puszczy. Po chwili zawyłem by dać znak lwom.
- Uważaj na siebie - powiedziałem.
- Nie masz o co się martwić.
Podszedłem jeszcze do Moona.
- Będziemy na was czekać przy południowej granicy Mrocznej Puszczy.
- Dobrze - powiedział Moon i po chwili krzyknął - Idziemy!
Po chwili zniknęli z oczu. Ja, Syriusz, Shina, Dejanira i Morgan ruszyliśmy kroczkiem do Puszczy. Po chwili zawyłem by dać znak lwom.
Od Kazana - CD Zaskoczenie
- To nie jest zła strategia - powiedziałem. - Poinformuję tylko wilki o tym planie. Gdy będziemy gotowi, zawyjemy. Teraz poproszę Merlina, Moona i Hamfreya o zaprowadzenie młodych i wilczyc na Łąkę.
Od Kicze - Zaskoczenie
- Kazanie mam pomysł. Może jedną watahę zaatakujemy już dzisiaj.-Zapytałam Kazana.
- Wiesz Kazanie podczas walki zrobimy tak: wy będziecie na nich czekać a my się ukryjemy, gdy oni zaatakują my wyskoczymy z kryjówek i ich zaatakujemy.- Zaproponował Simba.
Kazan dokończ proszę.
- Wiesz Kazanie podczas walki zrobimy tak: wy będziecie na nich czekać a my się ukryjemy, gdy oni zaatakują my wyskoczymy z kryjówek i ich zaatakujemy.- Zaproponował Simba.
Kazan dokończ proszę.
Od Kazana - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.
Zatrzymałem się postawiłem Onde na ziemię i powiedziałem.
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- My też ich nie lubimy.
- Jeżeli chcecie możecie zostawić młode na Bezpiecznej Łące. Będą tam też nasze szczeniaki oraz kilka wilczyc w tym Kicze.
- Być może skorzystamy z twojej propozycji - powiedział Simba.
Wziąłem szczeniaka i poszedłem do Jaskini.
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- My też ich nie lubimy.
- Jeżeli chcecie możecie zostawić młode na Bezpiecznej Łące. Będą tam też nasze szczeniaki oraz kilka wilczyc w tym Kicze.
- Być może skorzystamy z twojej propozycji - powiedział Simba.
Wziąłem szczeniaka i poszedłem do Jaskini.
Od Kicze - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.
-Czy nie walczycie z Biała, Czarną, Szarą i watahą czarnych smoków?-Zapytał Simba.
Od Kazana - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.
- Niedługo - powiedziałem. - Może nawet jutro. Biały Kieł, Karia gdzie rodzeństwo?
- Na lwach - powiedział Karia.
Podszedłem do pierwszego lepszego lwa i wziąłem Onde, a na grzbiet wskoczyła mi Ava. Zabrałem jeszcze Mirrę i Remusa na grzbiet i skierowałem się w stronę jaskini.
- Na lwach - powiedział Karia.
Podszedłem do pierwszego lepszego lwa i wziąłem Onde, a na grzbiet wskoczyła mi Ava. Zabrałem jeszcze Mirrę i Remusa na grzbiet i skierowałem się w stronę jaskini.
Od Kicze - CD Starzy a za razem nowi przyjaciele.
-To świetny pomysł.-Powiedziałam.
- Wiesz Kazanie my lwy potrafimy dużo wytrzymać obiecuje Ci że nasze młode nie zrobią krzywdy waszym już moja w tym głowa.- Powiedział Simba.- A propo kiedy będzie pierwsza wojna?- Zapytał.
Kazan dokończ proszę.
- Wiesz Kazanie my lwy potrafimy dużo wytrzymać obiecuje Ci że nasze młode nie zrobią krzywdy waszym już moja w tym głowa.- Powiedział Simba.- A propo kiedy będzie pierwsza wojna?- Zapytał.
Kazan dokończ proszę.
Od Kazana - CD Wizja
Odetchnąłem.
- Dobra. Ty, Moon i Hamfrey odprowadzicie Mery, Aviriję, Moro i Kicze na Łąkę. Jeżeli będziecie chciała to też Neya. Ja i reszta poczynimy przygotowania.
Merlin kiwnął głową i odszedł.
- Dobra. Ty, Moon i Hamfrey odprowadzicie Mery, Aviriję, Moro i Kicze na Łąkę. Jeżeli będziecie chciała to też Neya. Ja i reszta poczynimy przygotowania.
Merlin kiwnął głową i odszedł.
Od Merlina - CD Wizja
- Nie martw się w tej walce wspomogą nas nie tylko duchy ale
też przyjaciele Kicze- lwy. Wygramy tak jak przedtem ale teraz
prawdopodobnie wszystkie watahy zaatakują na raz albo jedna po
drugiej. Ale na wezwanie przybędą nasi sojusznicy.
Kazan?
Kazan?
Od Neyi - Ciąża
Byłam w ciąży i nie czułam się najlepiej; a to miałam zawroty głowy a to było mi nudno. Mimo wszystko chciałam mieć potomstwo- zawsze uważałam, że to rzecz niezwykła i ... po prostu fajnie jest nadać komuś życie, mam nadzieję, że ja i Syriusz będziemy dobrymi rodzicami.
Od Kazana - CD Starszy i za razem nowi przyjaciele
Nigdy nie przepadałem za kotami. Jednak rozum podpowiadał mi, że tacy silni sojusznicy mogą się przydać podczas wojny. Uniosłem dumnie głowę i powiedziałem:
- Czego chcecie wzamian za pomoc nam?
- Abyś nas nie wyrzucał z twojego terytorium.
Zastanowiłem się. Musiałem podjąć dobrą decyzję. Jeżeli im pozwolę tu mieszkać będzie co najmniej 2 razy mniej zwierzyny dla nas bo taki kot dużo je. Może to też być niebezpieczne, bo ich młode mogą zaatakować nasze... Ale sojusznicy to dobra rzecz...
- Hmm
- Więc? - zapytał z niecierpliwością Simba.
- Wasze zostanie tutaj wiąże się z ryzykiem, że zwierzyny będzie dużo mniej... Ale wiem! Pokonamy przynajmniej jedną watahę i karzemy im się wynieść z ich starego terytorium i damy je wam. Co ty na to?
*Kicze?*
- Czego chcecie wzamian za pomoc nam?
- Abyś nas nie wyrzucał z twojego terytorium.
Zastanowiłem się. Musiałem podjąć dobrą decyzję. Jeżeli im pozwolę tu mieszkać będzie co najmniej 2 razy mniej zwierzyny dla nas bo taki kot dużo je. Może to też być niebezpieczne, bo ich młode mogą zaatakować nasze... Ale sojusznicy to dobra rzecz...
- Hmm
- Więc? - zapytał z niecierpliwością Simba.
- Wasze zostanie tutaj wiąże się z ryzykiem, że zwierzyny będzie dużo mniej... Ale wiem! Pokonamy przynajmniej jedną watahę i karzemy im się wynieść z ich starego terytorium i damy je wam. Co ty na to?
*Kicze?*
Od Kicze - Starzy i zarazem nowi przyjaciele
Razem z Kazanem i szczeniakami spacerowaliśmy po lesie gdy
nagle coś zaszeleściło w krzakach. Kazan obnażył kły. Z
krzaków wyszły: samiec i samica lwów za nimi samiec i samica
białych lwów oraz dwa młode lwy a na końcu wielki samiec
czarnego lwa.
Ten czarny wyszedł na prowadzenie a gdy nas zauważył usmiechnął się i zapytał:-Kicze? To na prawdę ty? Nie pamiętasz mnie? To ja Simba.
-Simba?-Zapytałam zdziwiona i nagle sobie go przypomniałam.
-Kazanie schowaj kły to moi starzy przyjaciele.-Powiedziałam do mojego partnera.
-Co wy tutaj robicie?- Zapytałam się ich.
- Osiedliliśmy się w górach. Chyba na waszym terytorium.- Powiedział Simba.
-Pamiętasz mojego ojca Mufasę i wuja Norton?-Zapytał.
-Tak. Twoją matkę Sarabi i ciotkę Morgane też.-Odpowiedziałam.
-Teraz mam też dwójkę kuzynów: Kovu i Dżeka.-Powiedział mój przyjaciel.
-Wiesz moglibyśmy ja i moja rodzina zostać przyjaciółmi waszej watahy. Pewnie przydalibyśmy wam się podczas wojny. Szczególnie samce.-Zaproponował Simba.
- Ja nie mam nic przeciwko ale nie wiem czy Kazan się zgodzi.-Powiedziałam.
- Wiec trzeba się go zapytać.- Powiedzieli Norton i Mufasa.
-Więc chodźmy.-zaproponowałam ( Kazan podczas naszej rozmowy poszedł do jaskini bo wiedział że z lwami nic mi się nie stanie) Wyruszyliśmy Mufasa, Norton i Simba wzięli moje szczeniaki na plecy i ruszyliśmy biegiem. Kazana zobaczyliśmy przy Wodospadzie Mchu wiec podeszliśmy do niego i ja zapytałam:
-Kazanie czy moi przyjaciele lwy mogły by zostać przyjaciółmi naszej watahy?
Kazan dokończ proszę.
Ten czarny wyszedł na prowadzenie a gdy nas zauważył usmiechnął się i zapytał:-Kicze? To na prawdę ty? Nie pamiętasz mnie? To ja Simba.
-Simba?-Zapytałam zdziwiona i nagle sobie go przypomniałam.
-Kazanie schowaj kły to moi starzy przyjaciele.-Powiedziałam do mojego partnera.
-Co wy tutaj robicie?- Zapytałam się ich.
- Osiedliliśmy się w górach. Chyba na waszym terytorium.- Powiedział Simba.
-Pamiętasz mojego ojca Mufasę i wuja Norton?-Zapytał.
-Tak. Twoją matkę Sarabi i ciotkę Morgane też.-Odpowiedziałam.
-Teraz mam też dwójkę kuzynów: Kovu i Dżeka.-Powiedział mój przyjaciel.
-Wiesz moglibyśmy ja i moja rodzina zostać przyjaciółmi waszej watahy. Pewnie przydalibyśmy wam się podczas wojny. Szczególnie samce.-Zaproponował Simba.
- Ja nie mam nic przeciwko ale nie wiem czy Kazan się zgodzi.-Powiedziałam.
- Wiec trzeba się go zapytać.- Powiedzieli Norton i Mufasa.
-Więc chodźmy.-zaproponowałam ( Kazan podczas naszej rozmowy poszedł do jaskini bo wiedział że z lwami nic mi się nie stanie) Wyruszyliśmy Mufasa, Norton i Simba wzięli moje szczeniaki na plecy i ruszyliśmy biegiem. Kazana zobaczyliśmy przy Wodospadzie Mchu wiec podeszliśmy do niego i ja zapytałam:
-Kazanie czy moi przyjaciele lwy mogły by zostać przyjaciółmi naszej watahy?
Kazan dokończ proszę.
Od Kazana - CD Wizja
- Co?! - krzyknąłem. - Z kim?! przecież Avirija, Mery, Moro i Kicze nie będą mogły walczyć! Trzeba będzie szczeniaki i wymienione wilczyce zaprowadzić na Bezpieczną Łąkę...
*Merlin?*
*Merlin?*
Od Merlina - Wizja
-Kazanie! Miałem wizję! Idzie wojna! To już jutro!- Wykrzyczałem wpadając do jaskini.
Kazan dokończ proszę.
Kazan dokończ proszę.
Od Morgana - CD Początek
Gdy zrównałem się z Dejanirą zobaczyłem dwa wilki z watahy nam wrogiej więc krzyknąłem do Dejaniry:
-Dejanira uciekaj!
Dejanira dokończ proszę.
-Dejanira uciekaj!
Dejanira dokończ proszę.
Od Kazana - CD Poranek
- Dzień dobry - powiedziałem. - Nie wiem czy wiesz, ale swoim zniknięciem bardzo zaniepokoiłaś Moona. W nocy nie mógł spać i poszedłem z nim Cię szukać.
- Wiem, przepraszam.
Moro spuściła głowę.
- Mam nadzieję, że po południu będziecie już w Jaskini Homu.
*Moro?*
- Wiem, przepraszam.
Moro spuściła głowę.
- Mam nadzieję, że po południu będziecie już w Jaskini Homu.
*Moro?*
Od Moro - Poranek
Było mi tak dobrze... Leżałam z Shirą i Moonem w cieple i miłości.
Poczułam, że muszę się napić cicho wstałam i wyszłam. Udało mi się ich
nie zbudzić. Pobiegłam przez łąkę. Był lekki chłodek i mgła. Czułam, że
pierwszy raz od dawna czuję się na prawdę szczęśliwa. Pobiegłam do
leśnego strumyka i napiłam się. Wracając zobaczyłam motyla. Był
szmaragdowo-zielony. Pobiegłam za nim. Chciałam go złapać. Poczułam się
jak mały szczeniak. Było cudownie! Wtedy pojawił się Kazan. Zastygłam w
bezruchu. Było ni troszkę głupio.
*Kazan?*
*Kazan?*
piątek, 20 września 2013
Od Dejaniry - CD Początek
Morgan zaprowadził mnie do pary Alpha.
Była to czarna wadera i biały basior. Zdziwil się trochę na mój widok.
Podszedł do mnie biały basior i zaczął mówić:
- Witam cię. Mam na imię Kazan i jestem samcem Alpha. Tam stoi moja partnerka - Kicze. - wskazał głową na czarną waderę. - Co cię sprowadza na tereny mojej watahy? - Szukam domu. Odłączyłam się od mojej rodzinnej watahy. - Witamy w nowej watasze. Morgan oprowadź... - Dejanire... - ...po terenach naszej watachy. - Dejanira chodz. - powiedział Morgan i ruszły. Poszłam za nim. Podczas spaceru Morgan spytał mnie czy nie została bym jego partnerk. Trochę zszokowało mnie to pytanie. - Tak zostanę twoją partnerką. - powiedziałam i Morgan mnie przytulił. Było to przyjemne uczucie. Przy Morganie czułam się bezpieczna. Po chwili wpadłam na fajny pomysł. Odskoczyłam od niego i zaczęłam biec przed siebie. - Dogoń mnie! - krzyknęłam. Usłyszałam jak Morgan zaczyna mnie doganiać. Morgan dokończysz?? |
Od Moona - Ciepło
Od Kazana - CD Niepewność i przestrach.
W pewnym momencie wyczułem świeży trop. Zawołałem Moona i razem nim poszliśmy. Doprowadził nas do podłużnego kamienia, pod którym była nora. Zajrzałem tam. W środku leżała tam Moro z Shirą.
- Moon. Wejdź tam. Jeżeli nie będzie dało się ich obudzić zostań z nimi do rana.
I aby im nie przeszkadzać udałem się do Jaskini...
*Moon?*
- Moon. Wejdź tam. Jeżeli nie będzie dało się ich obudzić zostań z nimi do rana.
I aby im nie przeszkadzać udałem się do Jaskini...
*Moon?*
Od Moona - CD Niepewnośc i przestrach
Nie znalazłem nic. W końcu wpadłem na pewien pomysł. Może Moro była z
Shirą nad tym NASZYM jeziorem? Pobiegłem tam. Moro nigdzie nie było.
Pobiegłem po Kazana, bo czułem, że one tu są. Razem zaczęliśmy szukać.
*Kazan?*
*Kazan?*
Od Kazana - CD Niepewność i Przestrach.
Nagle w środku nocy obudził mnie cichy szelest. Otworzyłem oczy i zobaczyłem wychodzącego z Jaskini Moona.
- Moon - zawołałem go wstając. - Gdzie się wybierasz?
- Idę szukać Moro i Shiry. Moro po porodzie jest słaba, tak samo Shira. Muszę je znaleźć.
- Pójdę z tobą, jako dobry przyjaciel Twój i Moro.
Rozdzieliliśmy się przy wyjściu. Ja poszedłem w stronę Mrocznej Puszczy a Moon w stronę Jeziora Jaikan.
*Moon?*
- Moon - zawołałem go wstając. - Gdzie się wybierasz?
- Idę szukać Moro i Shiry. Moro po porodzie jest słaba, tak samo Shira. Muszę je znaleźć.
- Pójdę z tobą, jako dobry przyjaciel Twój i Moro.
Rozdzieliliśmy się przy wyjściu. Ja poszedłem w stronę Mrocznej Puszczy a Moon w stronę Jeziora Jaikan.
*Moon?*
Od Moona - CD Niepewność i przestrach
Od razu pobiegłem za Kazanem. Szukaliśmy Moro do późnej nocy. Nie znaleźliśmy jej.
-Rano znów poszukamy. Chodź, już późno.- powiedział Kazan.
-Ale co z Moro?! I Shirą?!- bałem się o nie.
-Dziś już i tak nic nie wskuramy.- powiedział i poszliśmy do jaskini. Nie mogłem spać.
*Kazan?*
-Rano znów poszukamy. Chodź, już późno.- powiedział Kazan.
-Ale co z Moro?! I Shirą?!- bałem się o nie.
-Dziś już i tak nic nie wskuramy.- powiedział i poszliśmy do jaskini. Nie mogłem spać.
*Kazan?*
Od Kicze - Przedwczesny poród
Na polanie nie za dobrze się czułam wiec wykopałam dołek i
naznosiłam gałęzi. Nagle zaczął się poród. Mery zawyła i
zjawiło się całe stado. Najpierw przyszli na świat Romulus i
Remus, Po chwili Mirra i Ava a na końcu Onde. Ukryłam
szczenięta. Podeszłam do Kazana i zapytałam:
- Nasze kolejne dzieci są śliczne prawda?
Kazan dokończ proszę.
- Nasze kolejne dzieci są śliczne prawda?
Kazan dokończ proszę.
Od Moro - CD Od Hamfreya
-Wiesz myślę że będzie samiec i samica. Będą miały na imiona Ranujf i Zafira.-Odpowiedziałam.
(Proszę o zmienienie imienia samicy na Zafira)
(Proszę o zmienienie imienia samicy na Zafira)
Od Morgana - Para
Odkąd przyprowadziłem tu Dejanirę coś było inaczej w końcu
zauważyłem, że to miłość. Więc podszedłem do niej i zapytałem:
- Dejanira wiesz ja Cie kocham i chciałbym zapytać Cię czy nie zechciała byś zostać moja partnerka?
Dejanira dokończ proszę.
- Dejanira wiesz ja Cie kocham i chciałbym zapytać Cię czy nie zechciała byś zostać moja partnerka?
Dejanira dokończ proszę.
Od Hamfreya
Razem z Mery się kochaliśmy i tak zostaliśmy parą . Poszedłem na
wzgórze popatrzeć na gwiazdy . Niebo było czyste , bezchmurne . Można
było dostrzec nawet te gwiazdy jeszcze dalej . Najbardziej się martwiłem
Mery bo jutro miała urodzić . Musiałem jeszcze tylko wymyślić imiona
dla małych . Może dla dwóch samców Roni i Ranulf a dla samiczek może ...
Dani i Zafira , pomyślałem . Poszedłem do jaskini gdzie ją zastałem .
Powiedziałem jej o tym i powiedziała
< Mery ? >
< Mery ? >
Od Kazana - CD Kolejny atak
Pobiegłem na ratunek gdy tylko usłyszałem wycie. Gdy dotarłem na miejsce, Hamfrey i Moon już tam byli, a po chwili dotarli Morgan i Merlin. Przegonilismy wrogów.
- Syriusz, żyjesz? - spytał Moon.
- Ledwie - powiedział wilk. - To drugi raz w ciągu 2 dni.
- Dlatego mówiłem, by nie chodzić samemu a co najmniej w dwójkach - powiedziałem.
- Wiem, wiem - powiedział Syriusz.
- Merlin, masz jeszcze w Jaskini Homu Wodę? - spytałem szamana.
- Nie za dużo. Jeżeli dacie mi czas napełnię naczynia.
- To biegnij - powiedział Moon.
Ja i Moon podnieśliśmy Syriusza. Hamfrey ubezpieczał tyły i razem jakoś dotarliśmy do jaskini.
Po kilku minutach zjawił się Merlin i uzdrowił Syriusza...
- Syriusz, żyjesz? - spytał Moon.
- Ledwie - powiedział wilk. - To drugi raz w ciągu 2 dni.
- Dlatego mówiłem, by nie chodzić samemu a co najmniej w dwójkach - powiedziałem.
- Wiem, wiem - powiedział Syriusz.
- Merlin, masz jeszcze w Jaskini Homu Wodę? - spytałem szamana.
- Nie za dużo. Jeżeli dacie mi czas napełnię naczynia.
- To biegnij - powiedział Moon.
Ja i Moon podnieśliśmy Syriusza. Hamfrey ubezpieczał tyły i razem jakoś dotarliśmy do jaskini.
Po kilku minutach zjawił się Merlin i uzdrowił Syriusza...
Od Syriusza - Kolejny atak
Robiłem obchód gdy nagle znowu zaatakowały mnie wilki tym razem
nie z dwóch ale z wszystkich wrogich watah. Zanim jeden z
nich złapał mnie za szyję zawyłem i próbowałem się bronić. Nagle
jeden wilk złapał mnie za szyję i zaczął dusić. Nagle
poczułem ból nie do zniesienia i straciłem przytomność.
Kazan dokończ proszę.
Kazan dokończ proszę.
Od Morgana - CD Początek
-Co tu robisz?- Zapytałem.
-Nic tylko szukam nowego domu.-Odpowiedziała.
-Dobrze czy nie chcesz dołączyć do naszej watahy?-Zapytałem.
- Chętnie.-Odpowiedziała i poszliśmy do jaskini.
Dejanira dokończ proszę.
-Nic tylko szukam nowego domu.-Odpowiedziała.
-Dobrze czy nie chcesz dołączyć do naszej watahy?-Zapytałem.
- Chętnie.-Odpowiedziała i poszliśmy do jaskini.
Dejanira dokończ proszę.
Od Mery - Poród
Nie czułam się z dobrze. Bolał mnie brzuch i miałam mdłości.
Nagle poczułam, że już czas. Niedaleko byli wszyscy więc zawyłam i wszyscy się zjawili. Poród nie trwał długo po chwili przyszły na świat nasze szczenięta Ranulf i Afrodyta.
Hamfrey nie mógł opanować wzruszenia i szczęścia.
Nagle poczułam, że już czas. Niedaleko byli wszyscy więc zawyłam i wszyscy się zjawili. Poród nie trwał długo po chwili przyszły na świat nasze szczenięta Ranulf i Afrodyta.
Hamfrey nie mógł opanować wzruszenia i szczęścia.
Od Moro - Pierwszy dzień nauki
Obudziłam się wcześnie. Shira leżała koło
mnie i spała. Nie chciałam jej budzić, więc zostałam na swoim miejscu.
Po jakimś czasie Shira się obudziła. Nakarmiłam ją i powiedziałam:
-Kochanie, żeby być dobrym wilkiem trzeba bardzo wiele umieć, wiesz?Od Kazana - CD Niepewność i przestrach
- Gdzie Moro? - spytałem.
- Gdy powiedziałem jej, że będzie musiała zostawić małą na czas walki uciekła - powiedział Merlin.
- Co?! - krzyknąłem. - Ona nie będzie walczyć tuż po porodzie. Kontynuujcie przygotowania. Mery, Kicze i Avirija niech pójdą na Bezpieczną Łąkę. Ja poszukam Moro.
- Idę z tobą krzyknął Moon i razem pobiegliśmy.
*Moon?*
- Gdy powiedziałem jej, że będzie musiała zostawić małą na czas walki uciekła - powiedział Merlin.
- Co?! - krzyknąłem. - Ona nie będzie walczyć tuż po porodzie. Kontynuujcie przygotowania. Mery, Kicze i Avirija niech pójdą na Bezpieczną Łąkę. Ja poszukam Moro.
- Idę z tobą krzyknął Moon i razem pobiegliśmy.
*Moon?*
Od Moro - Niepewność i przestrach
Leżałam
z Shirą w kącie jaskini. Mała spała. Ja i Neya byłyśmy dobrymi
przyjaciółkami i... najmłodszymi matkami w watasze.... Spojrzałam na
Shirę.... Była słaba i mniejsza niż inne szczenięta. Mam nadzieję, że
nie będzie przez nie odtrącana... Aviriji prawie nie znam... Mery też
nie.... Jedyną nadzieję pokładałam w Kicze. Już drugi raz zostanie
matką. Ona będzie na pewno dbać by jej dzieci były dobre dla wszystkich.
Muszę jakoś nauczyć moją córkę, że nie zawsze życie jest różowe...
Ale... Jak...?
Pomyślałam, że pójdę nad jezioro Jajkain. Wstałam. Mała lekko się poruszyła. Powiedziała:
-Czemu jest takie zamieszanie?- spytałam.
-Jak to czemu?! Wojna idzie!- krzyknął Merlin.
-Co?!- byłam przerażona.- Co będzie z dziećmi?!
-Mery się nimi zajmie na łące.
-Nie zostawię małej. Jest słabsza niż inne szczenięta. Poza
tym Mery będzie miała wtedy własne dzieci. Nie możemy jej tak obarczać.
Zostaję razem z nią.
-Nie możesz. Każdy wilk jest potrzebny. Mają wielką przewagę liczebną.
-Nie mogę walczyć! Nie chcę pozbawić się ostatniego dziecka,
które mi zostało!- krzyknęłam i wybiegłam z jaskini. Shira dalej była na
moich plecach. Skuliła się ze strachu. Biegłam najszybciej jak mogłam.
Zatrzymałam się dopiero przy tym jeziorze ze skarpą.
Wbiegłam pod skarpę do małej jaskini, którą znałam tylko ja. Tam zdjęłam Shirę z moich pleców.
-Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić.- powiedziałam do niej.
-Wiem mamo.- odpowiedziała cicho.- Czy tu jesteśmy bezpieczne?
-Tak kochanie. Nikt nie wie o tym miejscu. Bądź
spokojna. Idź spać.- powiedziałam. Położyłam się tak, że mała mogła położyć się między mną a ścianą jaskini. Shira wtuliła się w moje futro i powiedziała:
spokojna. Idź spać.- powiedziałam. Położyłam się tak, że mała mogła położyć się między mną a ścianą jaskini. Shira wtuliła się w moje futro i powiedziała:
-Kocham cię mamo...- i zasnęła.
-Ja ciebie też.
Najbardziej na świecie.- odpowiedziałam najciszej jak mogłam. Też
poszłam spać. Byłam zmęczona, niepewna, przestraszona i pełna obaw.
*Kazan?*
czwartek, 19 września 2013
Od Dejaniry - Początek
Chodziłam
po lesie i szukałam jekiegoś zwierzaka do zjedzenia. Od trzech dni nie
miałam nieczego w pysku. Przez te trzy dni zbierałam się o tym co
wyrządzili mi moi rodzice. Byłam jedyną córką pary Alpha. Miałam 12
braci. Kiedy moi braciszkowie w wieku 3 lat uganiali się za waderami ja
polowałam samotnie, ganiałam się z wiatrem, uczyłam się zielarstwa. NIe
ciekawiło mnie zostanie żoną jakiegoś wilka, wolałam być wolna. Przez
kolejne 2 lata mojego życia zostałam ciocią prawie 20 szczeniąt. Pewnego
pięknego słonecznego dnia kiedy miałam zamiar wybrać się na poranne
polowanie rodzice kazali mi przyjść do siebie. Poszłam do Jaskini
Koronowej. Matka z ojcem wyczekiwali mnie. Ojciec rozpoczął rozmowe. -
Dejanira... posłuchaj nas teraz bardzo dokładnie. - wziął oddech. - Masz
już 5 lat. Twoi bracia pozakładali rodziny, mają szczenięta... Czas
przyszedł na ciebie. Powinnaś znaleźć sobie męża. Z matką
postanowiliśmy, że na znak sojuszu z jedną watahą wyjdziesz za syna Alph
tej watahy... - byłam nauczona, żeby nikomu nie przeszkadzać jak mówi
ale w tym momenie coś we mnie wybuchoło.
- Niby co !?!??!?!?! - wykrzyczałam. - Chcecie, żeby wyszła za jakiegoś wilka, którego wogóle nie znam !?!?!?! Oszaleliście !?!?! - odwróciłam się w stronę wyjścia i zaczęłam biec. Krzeknęłąm jeszcze - Nigdy tego nie zrobie !! - wybiegłam z Jaskieni i pobiegłam w strone lasu i gór. Zaczął padać deszcz. Kiedy wbiegłam do lasu poszukałam schronienia. Przesiedziała tam noc i dzień. Drugiego dnia wyszlam z kryjówki i zaczęłam kierować się na północ. Próbowałam coś wytropić ale na marne. Kolejnął noc spędziłam poza domem. Trzeciego dnia obudził mnie snop jasnego światła przenikający przez koronę drzew. Podniosłam się i zaczęłam szukać czegoś do jedzenia. Po jakimś czasie natrafiłam na trop Karibu. Był on dość świeży. Chciałam poszukać świeższego tropu ale głód wygrał nad mną i ruszyłam w stronę swojej zdobyczy. Po paru minutach tropienia zobaczyłam małe stadko Karibu nad jeziorem. Zaczęłam się skradać do najbardziej wysuniętego osobnika. W krótkim czasie go złapałam. Zaczęłam wreście zapełniać mój pusty brzuch. Po skończonym posiłku została tylko skóra, rogi, kopyta i parę kości. Byłam wreście najedzona. Podeszłam do jeziora i zaczęłm pić a potem czyścić łapy i pysk z krwi. Pochłonęłam się tym tak, że nie usłyszałam, że ktoś się skrada. Po jakimś czasie leżałam w wodzie na plecach a nademną stał biały basior. Zkopałam go z siebie. Podniosłam i ustawiłam się do ataku. Basior zrobił to samo. - Kim jesteś? - spytałm mnie. - Dejanira. A ty? - spytałam. Wilk wyprostował się trochę. Postanwiłam też trochę się wyprostować. - Jestem Morgan. - odpowiedział. <Morgan??> |
|
Od Moro - Przedwczesny Poród
Obudziłam się dość późno. Czułam się dziwnie.... Bolał mnie brzuch i miałam zawroty głowy. Wstałam wolno i wyszłam z jaskini. Powoli zeszłam na łaąkę, ale zaraz wróciłam do jaskini... Coś było nie tak... Zawołałam Moona... Kiwnęłam na niego głową on zrozumiał...
Chwilę później stał przy mnie Merlin i inni członkowie watahy.
-Oddychaj Moro. Staraj się być nad wyraz delikatna.- mówił Merlin. Byłam wycieńczona, czułam, że nie dam rady. W końcu się udało. Na świat przyszła moja córka. Dwa inne wilczki urodziły się już niestety martwe i nie było dla nich ratunku...
Shira była słaba. Merlin napoił ją magiczną wodą. Razem z Moonem położyliśmy się na posłaniu i przyglądaliśmy się naszej córce. Dwóch synów pochowaliśmy w tym miejscu, które wcześniej wybrałam. Podpisaliśmy groby wyłożone drogimi kamieniami z jaskini kryształów. Po tym wszystkim wróciłam z Moonem do naszej Shiry. Poszliśmy spać po męczącym przedpołudniu.
Od Kazana - CD Pytanie
Spojrzałem na wtuloną Kicze.
- Nie wiem, Kicze. Ale... boję się.
Spojrzała na mnie.
- Boisz się?
- Tak. O ciebie i o szczeniaki te które są tutaj i te które są w twoim brzuchu.
Uśmiechnąłem się.
- Liczę, że pokonasz każdego wroga.
- Kicze...
Pocałowałem ją.
- Nie martw się, nie pozwolę, by ktoś tu wszedł bez pozwolenia - powiedziałem. - Idź już spać.
Kicze położyła mi głowę na łapach. Po chwili sam zasnąłem...
- Nie wiem, Kicze. Ale... boję się.
Spojrzała na mnie.
- Boisz się?
- Tak. O ciebie i o szczeniaki te które są tutaj i te które są w twoim brzuchu.
Uśmiechnąłem się.
- Liczę, że pokonasz każdego wroga.
- Kicze...
Pocałowałem ją.
- Nie martw się, nie pozwolę, by ktoś tu wszedł bez pozwolenia - powiedziałem. - Idź już spać.
Kicze położyła mi głowę na łapach. Po chwili sam zasnąłem...
Od Moro - CD Do Kazana
-To dobrze. Dziękuję ci.- uśmiechnęłam się do niego i poszłam położyć się spac do naszego (mojego i Moona) kąta spać.
Od Kicze - Pytanie
Czułam się dziwnie. Wtuliłam się w futro Kazana a pomiędzy nami siedziały nasze dzieci.
W końcu zapytałam:
- Co zrobimy z tymi czterema wrogimi watahami?
Kazan dokończ proszę.
W końcu zapytałam:
- Co zrobimy z tymi czterema wrogimi watahami?
Kazan dokończ proszę.
Od Kazana - CD Atak
- Syriusz?! - krzyknęła przerażona Neya.
- Moon, Merlin idziemy! - krzyknąłem do wilków i pobiegliśmy w miejsce gdzie wskazała nam Kicze.
Syriusz ledwo się ruszał i cały czas obrywał. Moon rzucił się na pierwszego napastnika. Kazałem Merlinowi zająć się Syriuszem. Skoczyłem do gardła drugiemu wilkowi. Szybko skończyliśmy z nimi.
Wróciliśmy do Jaskini. Merlin leczył właśnie Syriusza Magiczną wodą...
Wieczorem wszyscy poszlismy razem wyć na góry Kubi. Wyły też wszystkie szczeniaki...
- Moon, Merlin idziemy! - krzyknąłem do wilków i pobiegliśmy w miejsce gdzie wskazała nam Kicze.
Syriusz ledwo się ruszał i cały czas obrywał. Moon rzucił się na pierwszego napastnika. Kazałem Merlinowi zająć się Syriuszem. Skoczyłem do gardła drugiemu wilkowi. Szybko skończyliśmy z nimi.
Wróciliśmy do Jaskini. Merlin leczył właśnie Syriusza Magiczną wodą...
Wieczorem wszyscy poszlismy razem wyć na góry Kubi. Wyły też wszystkie szczeniaki...
Od Kicze - Atak
Poprosiłam Syriusza aby poszedł ze mną na przechadzkę ponieważ trochę się bałam ataku.
moje obawy się sprawdziły. Podczas przechadzki zaatakowały nas dwa wilki. Syriusz rzucił się na nie a mi kazał uciekać. Dobiegłam do jaskini wszyscy tam byli. Kazan zapytał się co się stało. Przerażona odpowiedziałam:
- Zaatakowały nas dwa wilki z tych nowych watah. Syriusz się na nie rzucił w mojej obronie.
Boje się że zginał.
Kazan dokończ proszę.
moje obawy się sprawdziły. Podczas przechadzki zaatakowały nas dwa wilki. Syriusz rzucił się na nie a mi kazał uciekać. Dobiegłam do jaskini wszyscy tam byli. Kazan zapytał się co się stało. Przerażona odpowiedziałam:
- Zaatakowały nas dwa wilki z tych nowych watah. Syriusz się na nie rzucił w mojej obronie.
Boje się że zginał.
Kazan dokończ proszę.
Od Aviriji - CD Poród
- Dziękuję - Zarumieniłam się.
Merlin mi pomógł dojść, po czym wszyscy - razem z dziećmi zapadliśmy w głęboki sen.
Merlin mi pomógł dojść, po czym wszyscy - razem z dziećmi zapadliśmy w głęboki sen.
Od Kazana - CD Do Kazana
- W sumie, to ja powinienem Cię przeprosić - powiedziałem. - Jesteś w ciąży i nie powinienem Cię denerwować. Oczywiście, że możemy być dalej przyjaciółmi.
Od Moro - Do Kazana
-Kazanie, ja.... Chcę cię przeprosić. Urodzę w Jaskini Homu. Czy możemy dalej być przyjaciółmi?
*Kazan?*
Od Kazana CD Przeczucie
- To źle - powiedziałem. Trzeba będzie bardziej pilnować szczeniaków, zwłaszcza, że będzie ich więcej.
Spojrzałem na Kicze.
- Gdzie Biały Kieł i Karia? - spytałem.
- Są na ,,lekcjach", albo raczej mają teraz zabawę.
- Pójdę do nich, a ty się o nic nie martw - powiedziałem i polizałem Kicze w policzek. Wyszedłem i skierowalem się w stronę gdzie byli Biały Kieł i Karia
Spojrzałem na Kicze.
- Gdzie Biały Kieł i Karia? - spytałem.
- Są na ,,lekcjach", albo raczej mają teraz zabawę.
- Pójdę do nich, a ty się o nic nie martw - powiedziałem i polizałem Kicze w policzek. Wyszedłem i skierowalem się w stronę gdzie byli Biały Kieł i Karia
Od Kicze - Przeczucie
W nocy słyszałam wycie i rano powiedziałam o tym Kazanowi:
-Kazanie mam mały problem w nocy znowu słyszałam wycie znowu jakiegoś nieznanego wilka. Znowu było tak jak kiedyś znowu niebezpieczeństwo. Teraz Wataha Czarnych Wilków i Mrocznych Smoków. Boję się że to nowi wrogowie.
Kazan dokończ proszę.
-Kazanie mam mały problem w nocy znowu słyszałam wycie znowu jakiegoś nieznanego wilka. Znowu było tak jak kiedyś znowu niebezpieczeństwo. Teraz Wataha Czarnych Wilków i Mrocznych Smoków. Boję się że to nowi wrogowie.
Kazan dokończ proszę.
Od Syriusza - CD Dzieci
Zatkało mnie ze szczęścia.
- Syriusz?- Zapytała Neya.
- Słucham?- Zapytałem.
- Warto by było wymyślić imiona co ty na to aby samiec miał na imię Shady?
Neya dokończ proszę.
- Syriusz?- Zapytała Neya.
- Słucham?- Zapytałem.
- Warto by było wymyślić imiona co ty na to aby samiec miał na imię Shady?
Neya dokończ proszę.
Od Kazana - CD Ostatni dzień
Usłyszałem żałobne wycie Moro i Moona, ale nie poszedłem do nich. Nie chciałem wściekać już i tak rozzłoszczonej Moro. Zawyłem tylko im do wtóru i wróciłem do Jaskini.
Od Aviriji - Pytanie i niespodzianka
Piękne! Ale chyba urodzi się piątka... Może Shadow, Artur, Naomi, Nella, Tsume po moim Ojcu?
Od Aviriji - Pród
Leżałam sobie w jaskini Homu, wiedziałam, że niedługo może zacząć się poród. Nagle zaczął mnie boleć brzuch. Zawołałam Merlina.
- Merlinie, już czas...
- Na pewno? - Zapytał.
- Tak, na pewno. - Opowiedziałam.
Merlin zawył. Wszyscy się zbiegli.
Poród był dla mnie bardzo wyczerpujący. Po chwilach bólu, na świat przyszły piękne szczeniaki- 3 samce i 2 samice.
- Śliczne są, prawda?- Zapytałam się Merlina.
- Cudne. - Odpowiedział - Tak cudne jak ty. - Polizał mnie w policzek.
Merlin wyczerpany długim dniem chwycił lekko pokolei każde szczenię i zaprowadził w kąt jaskini Homu po czym zawołał:
- Avirijo, położysz się koło nas?
- Jeśli dojdę, kochanie - Uśmiechnęłam się.
Merlin, dokończ proszę.
- Merlinie, już czas...
- Na pewno? - Zapytał.
- Tak, na pewno. - Opowiedziałam.
Merlin zawył. Wszyscy się zbiegli.
Poród był dla mnie bardzo wyczerpujący. Po chwilach bólu, na świat przyszły piękne szczeniaki- 3 samce i 2 samice.
- Śliczne są, prawda?- Zapytałam się Merlina.
- Cudne. - Odpowiedział - Tak cudne jak ty. - Polizał mnie w policzek.
Merlin wyczerpany długim dniem chwycił lekko pokolei każde szczenię i zaprowadził w kąt jaskini Homu po czym zawołał:
- Avirijo, położysz się koło nas?
- Jeśli dojdę, kochanie - Uśmiechnęłam się.
Merlin, dokończ proszę.
Od Moro - Ostatni dzień
Po
rozmowie z Kazanem starałam się być spokojna. Jakoś udawało mi się
ukryć, że jestem wściekła. Chyba mam prawo rodzić tam gdzie mi się
podoba! Po prostu nie wyrabiam. Tutaj choroba dzieci, tu jakiś dziwaczny
młodzik z wizji, tam
widzi-mi-sie Kazana.... (!) Już normalnie nie mogę! W ogóle nie chciało mi się spać. Wstałam i wyszłam z jaskini. Szwendałam się po górach aż do rana. Potem zeszłam na łąkę by zapolować. Nie chciałam się z nikim spotkać. Chciałam być sama. Zobaczyłam sporego samca karbu. Doskonale wiedziałam, że sama sobie z nim nie poradzę. Trudno. Muszę spróbować. Jedyne co mnie w tej chwili pocieszało to to, że samiec miał chorą prawą przednią nogę i był stary i wycieńczony. To dawało mi przewagę. Szybko i cicho zakradłam się do niego. Nie było to trudne, bo na wpół głuchy karibu i wysoka trawa to dwa plusy dla mnie. Gdy byłam kilka kroków od niego ten się położył. Nie przegapiłam takiej okazji. Cicho i zwinnie wybiłam się. Ten nawet nie zdążył mrugnąć gdy moje szczęki zacisnęły się na jego szyi. Wydał cichy pomruk i przestał oddychać. Było pozamiatane. "Taki samiec wystarczy mi na kilka dni"- pomyślałam.- "Muszę go stąd zabrać. Nie chcę się narażać na nie potrzebne pytania skąd on się tu wziął." Złapałam byka za nogę i pociągnęłam w stronę lasu. Znałam pewno miejsce, które było zupełnie nikomu nie znane. Było to drzewo z wydrążonym pniem. Wejście było schowane za głazem i dzikim bluszczem. To idealna kryjówka. Zaciągnęłam tam karibu i posiliłam się. I tak dużo zostało. Po posiłku zatarłam starannie ślady. Pomyślałam, że wrócę do jaskini dopiero jutro rano. "Niech się zastanowią, czy warto mnie denerwować. Jak chwilę mnie nie będzie, zaczną dostrzegać, że jestem tle samo warta co alfa!" Byłam dalej zdenerwowana.
Szłam samymi granicami terytorium by nikt mnie nie znalazł.
Wyszło. Poczułam zmęczenie. Podeszłam jeszcze kilka kroków i zatrzymałam
się. Byłam w lesie. Przede mną był strumień i głaz. Napiłam się. Potem
położyłam się na głazie i zasnęłam.widzi-mi-sie Kazana.... (!) Już normalnie nie mogę! W ogóle nie chciało mi się spać. Wstałam i wyszłam z jaskini. Szwendałam się po górach aż do rana. Potem zeszłam na łąkę by zapolować. Nie chciałam się z nikim spotkać. Chciałam być sama. Zobaczyłam sporego samca karbu. Doskonale wiedziałam, że sama sobie z nim nie poradzę. Trudno. Muszę spróbować. Jedyne co mnie w tej chwili pocieszało to to, że samiec miał chorą prawą przednią nogę i był stary i wycieńczony. To dawało mi przewagę. Szybko i cicho zakradłam się do niego. Nie było to trudne, bo na wpół głuchy karibu i wysoka trawa to dwa plusy dla mnie. Gdy byłam kilka kroków od niego ten się położył. Nie przegapiłam takiej okazji. Cicho i zwinnie wybiłam się. Ten nawet nie zdążył mrugnąć gdy moje szczęki zacisnęły się na jego szyi. Wydał cichy pomruk i przestał oddychać. Było pozamiatane. "Taki samiec wystarczy mi na kilka dni"- pomyślałam.- "Muszę go stąd zabrać. Nie chcę się narażać na nie potrzebne pytania skąd on się tu wziął." Złapałam byka za nogę i pociągnęłam w stronę lasu. Znałam pewno miejsce, które było zupełnie nikomu nie znane. Było to drzewo z wydrążonym pniem. Wejście było schowane za głazem i dzikim bluszczem. To idealna kryjówka. Zaciągnęłam tam karibu i posiliłam się. I tak dużo zostało. Po posiłku zatarłam starannie ślady. Pomyślałam, że wrócę do jaskini dopiero jutro rano. "Niech się zastanowią, czy warto mnie denerwować. Jak chwilę mnie nie będzie, zaczną dostrzegać, że jestem tle samo warta co alfa!" Byłam dalej zdenerwowana.
środa, 18 września 2013
Od Kazana - CD Rozmowa z Kazanem
- Kicze! Nie masz pewności, że nie przeżyją! - krzyknąłem zirytowany
- Jeżeli przeżyją poproszę Moona by pomógł mi je zanieść do Jaskini! - powiedziała Moro
- To niebezpieczne!
- Bedzie ze mną Moon!
- To i tak... - wstrzymałem się. Nie mogłem jej denerwować. Wziąłem głęboki wdech i powiedziałem:
- Dobrze, Moro. Ale obiecaj mi, że wrócisz razem z Moonem.
- Wrócę - powiedziała zadowolona wilczyca i odeszła.
- Jeżeli przeżyją poproszę Moona by pomógł mi je zanieść do Jaskini! - powiedziała Moro
- To niebezpieczne!
- Bedzie ze mną Moon!
- To i tak... - wstrzymałem się. Nie mogłem jej denerwować. Wziąłem głęboki wdech i powiedziałem:
- Dobrze, Moro. Ale obiecaj mi, że wrócisz razem z Moonem.
- Wrócę - powiedziała zadowolona wilczyca i odeszła.
Od Moro - CD Rozmowa z Kazanem
-W miejscu poczęcia szczeniąt.
-A gdzie to?Od Kazana - CD Rozmowa z Kazanem
- Ja myślę, że powinnaś rodzić w Jaskini Homu - Powiedziałem. - Tutaj będzie Morgan i Merlin. Po za tym nie masz pewności, czy szczeniaki przeżyją, czy nie. Po za tym gdzie chcesz rodzić?
*Kicze?*
*Kicze?*
Od Moro - Rozmowa z Kazanem
Był późny wieczór. Podeszłam do Kazana. Spytałam:
-Kazanie, czy mogę cię o coś spytać?Od Kazana - CD Delta
Zastanowiłem się. Merlin był szamanem i lekarzem. Zastanowiłem się czy aby nie bierze za dużo na swe barki. W końcu powiedziałem:
- Dobrze, Merlinie. Ale, że będziesz pełnił aż 3 funkcje, powiadom mnie o tym gdy bedzie ci ciężko.
Merlin kiwnął głową.
- Ty i Avirija jesteście teraz parą Delta - powiedziałem.
- Dobrze, Merlinie. Ale, że będziesz pełnił aż 3 funkcje, powiadom mnie o tym gdy bedzie ci ciężko.
Merlin kiwnął głową.
- Ty i Avirija jesteście teraz parą Delta - powiedziałem.
Od Kazana - CD Klejnoty
- Nie mam pojęcia, Moro - powiedziałem. - Ale trzeba będzie zrobić wszystko by przeżył. Ale skąd wiesz, że dwójka nie żyje?
- Zobaczylam w Wodospadzie smutku.
- Może mówi to co może się stać, ale nie musi? - powiedziałem. - Nie martw się. Jestem pewny, że szczenię nie chce zawsze smutnej mamy. Wracajmy do Jaskini.
I wróciliśmy do jaskini...
- Zobaczylam w Wodospadzie smutku.
- Może mówi to co może się stać, ale nie musi? - powiedziałem. - Nie martw się. Jestem pewny, że szczenię nie chce zawsze smutnej mamy. Wracajmy do Jaskini.
I wróciliśmy do jaskini...
Od Moro - Klejnoty
Postanowiłam, że w tajemnicy przygotuję sobie miejsce gdzie pochowam
moją dwójkę nienarodzonych dzieci. To musi być miejsce, które będę
znać tylko ja....
Poszłam w góry poszukać jakiejś jaskini z piaszczystym podłożem.
Szukałam kilka godzin. W końcu znalazłam czego szukałam....
Była to nieduża jaskinka. Była wyścielona piaskiem białym jak śnieg, a
jej ściany były z marmuru. Postanowiłam, że tu je pochowam...
Cicho przemknęłam do jaskini kryształów i zaczęłam szukać dwóch, płaskich k
klejnotów, na których napiszę kto tu leży. Znalazłam niebieski i
zieloni kamień. Do tego kilka kryształków, które dam mojemu jedynemu
dziecku. Były naprawdę śliczne... Szkoda tylko, że to akurat na taką
okazję....
Wyszłam z jaskini kryształów i udałam się z powrotem do jaskini, w
której pochowam moje dzieci. Tam położyłam klejnoty na ziemi i
podzieliłam je na trzy grupy dla trójki dzieci...
Po skończeniu poszłam z powrotem do jaskini homu. Po drodze spotkałam Kazana.
-Czemu jesteś taka smutna Moro? Chyba powinnaś się cieszyć. Przecież
zostaniesz mamą.- powiedział.
-Widzisz ja będę tylko częściową mamą.- odpowiedziałam.
-Jak to? Dlaczego?- spytał.
-Spodziewamy się z Moonem 3. Dwoje z nich już nie żyje...- zacisnęłam
usta by nie płakać.
-Nie wiedziałem... Przepraszam... Tak mi przykro...
-Merlin mówi, że nienarodzonych szczeniąt nie da się ożywić... Czy to
trzecie szczenię przeżyje?- spytałam go przez łzy...
*Kazan?*
moją dwójkę nienarodzonych dzieci. To musi być miejsce, które będę
znać tylko ja....
Poszłam w góry poszukać jakiejś jaskini z piaszczystym podłożem.
Szukałam kilka godzin. W końcu znalazłam czego szukałam....
Była to nieduża jaskinka. Była wyścielona piaskiem białym jak śnieg, a
jej ściany były z marmuru. Postanowiłam, że tu je pochowam...
Cicho przemknęłam do jaskini kryształów i zaczęłam szukać dwóch, płaskich k
klejnotów, na których napiszę kto tu leży. Znalazłam niebieski i
zieloni kamień. Do tego kilka kryształków, które dam mojemu jedynemu
dziecku. Były naprawdę śliczne... Szkoda tylko, że to akurat na taką
okazję....
Wyszłam z jaskini kryształów i udałam się z powrotem do jaskini, w
której pochowam moje dzieci. Tam położyłam klejnoty na ziemi i
podzieliłam je na trzy grupy dla trójki dzieci...
Po skończeniu poszłam z powrotem do jaskini homu. Po drodze spotkałam Kazana.
-Czemu jesteś taka smutna Moro? Chyba powinnaś się cieszyć. Przecież
zostaniesz mamą.- powiedział.
-Widzisz ja będę tylko częściową mamą.- odpowiedziałam.
-Jak to? Dlaczego?- spytał.
-Spodziewamy się z Moonem 3. Dwoje z nich już nie żyje...- zacisnęłam
usta by nie płakać.
-Nie wiedziałem... Przepraszam... Tak mi przykro...
-Merlin mówi, że nienarodzonych szczeniąt nie da się ożywić... Czy to
trzecie szczenię przeżyje?- spytałam go przez łzy...
*Kazan?*
Od Moro - CD Noc
Rozmawiałam z nim kilkadziesiąt minut. W końcu powiedziałam, że może iść
ze mną do jaskini i tam Kazan rozstrzygnie co robić dalej. Wilk
opowiedział Kazanowi wszystko co wcześniej powiedział mi.
-Mogę należeć do twojej watahy?
-Przykro mi...? Nie jesteś jeszcze dorosły i potrzebujesz opiekuna.
-Szkoda... Trudno...
-Ale nie pozwolę Szaremu Bykowi cię zabić. Znam go i wiem, że to wilk o straconej duszy. Możesz zostać u nas do czasu narodzin szczeniąt Kicze i Moro.
-Dziękuję ci. Jestem ci wdzięczny za pomoc. Nie zapomnę tego i gdy będziesz wraz z towarzyszami w potrzebie - też pośpieszę z pomocą.
-Mogę należeć do twojej watahy?
-Przykro mi...? Nie jesteś jeszcze dorosły i potrzebujesz opiekuna.
-Szkoda... Trudno...
-Ale nie pozwolę Szaremu Bykowi cię zabić. Znam go i wiem, że to wilk o straconej duszy. Możesz zostać u nas do czasu narodzin szczeniąt Kicze i Moro.
-Dziękuję ci. Jestem ci wdzięczny za pomoc. Nie zapomnę tego i gdy będziesz wraz z towarzyszami w potrzebie - też pośpieszę z pomocą.
Od Moro - Noc
Była noc.
Obudziłam się i cicho wyszłam z jaskini. Poszłam w góry. Szłam i szłam.
Jakoś nie było mi wesoło. Doszłam do wodospadziku i stanęłam żeby się
napić. Podniosłam głowę, bo usłyszałam jakiś dźwięk. Jakby ktoś tu
szedł. Było już za późno. Zza drzewa wyszedł młody wilk. Miał... Może
2,5 roku. Był zwyczajnie szary. Miał miły wyraz pyska. Przypatrzyłam się
mu. Nagle mnie spostrzegł. Obnażyłam kły.
-Czego tu chcesz?- warknęłam. Byłam cała zjeżona.Od Moona - Rozmowa z Moro
Wszedłem do jaskini. Spostrzegłem Moro. Siedział sama a ciemnym kącie jaskini Homu. Podszedłem do niej i powiedziałem:
-Moro, co się stało?Od Kazana CD Delta
- Nie widzę nic przeciwko Syriuszu - powiedziałem. - Tylko pamiętaj, że to wielki obowiązek.
*Merlin?*
*Merlin?*
Od Melina - CD Pytanie i niespodzianka
-Nie wiem ale mam pomysł na imiona dla wilków. Jeden będzie
nazywał się Shadow po moim ojcu a drugi Artur po moim
dziadku. Co ty na to?
Avirija dokończ proszę.
Avirija dokończ proszę.
Od Merlina - Delta
Myślałem nad niespodziankom dla Aviriji i wymyśliłem. Podszedłem do Kazana i zapytałem:
-Kazanie czy ja i Avirija moglibyśmy zostać parą delta?
Kazan dokończ proszę.
-Kazanie czy ja i Avirija moglibyśmy zostać parą delta?
Kazan dokończ proszę.
wtorek, 17 września 2013
Od Kazana - Sen
Był piękny słoneczny dzień. Postanowiłem pójść na obchód.
Dziś było spokojnie. Cieszyłem się, że nie nic na razie nam nie zagraża. Poszedłem więc w Góry Kubi. Spostrzegłem nagle sowę.
- Witaj - powiedziałem.
- Czemu nie jesteś z Kicze? - zdziwiła się sowa.
- A czemuż to miałbym z nią być? - zdziwiłem się.
- Jak to czemu! - ptak się oburzył. - Przecież jest w niebezpieczeństwie!
- Jakim - przeraziłem się. - Mów!
- Do jaskini Homu! Prędko!
Po drodze zauważyłem wilka, którego jak dotąd nie znałem.
- Ojcze szybko - powiedział.
,,Biały Kieł?" - pomyślałem.
- Kicze co się dzieje? - spytałem wpadając do jaskini. Wilczyca leżała na legowisku z wielką raną między żebrami. Ciężko oddychała.
- Gdzie Merlin! - krzyknąłem do syna.
- Ojcze, nie pamiętasz? Wszyscy prócz ciebie, mamy i mnie zginęli albo z rąk wrogicz watah, albo ludzi. Jesteśmy sami.
- Co?! - Zrobiłem wielkie oczy.
Nagle usłyszałem strzał. Wybiegłem z jaskini. Nagle poczułem na barku coś jakby błyskawicę...
... Obudziłem się. Leżałem na legowisku wraz z Kicze, Białym Kłem i Karią. Kieł nadal był szczeniakiem, a Kicze była zdrowa i spała. Wstałem.
- Tato - usłyszałem zaspany głos Białego Kła. - Gdzie idziesz?
- W góry, muszę porozmyślać.
Szczeniak usiadł i powiedział:
- Idę z tobą, tato - powiedział Kieł i podreptał za mną.
- Zgoda - wziąłem malucha i usadowiłem go na swoim grzbiecie. Poszliśmy w góry Kubi.
Na miejscu Biały Kieł zapytał:
- Tato? A czy trudno być przywódcą stada?
- Ma to mnóstwo obowiązków, ale nie jest tak znowu trudno. Ale łatwo też nie jest.
- A czy ja, też kiedyś zostanę tak potężny jak ty?
- Nie jestem potężny, ani znowu silny.
- Jak nie? - szczeniak wstał i zaczął mnie udawać. - Słyszałem, jak w kilka minut rozprawiłeś się z przywódcą Watahy Białych Wilków. I... I słyszałem jak podczas walki wiele razy nastawiałeś karku dla innych. I... I...
- Hehe - zaśmiałem się. - Przywódcę Watahy Białych wilków pokonałem jedynie dzięki sprytowi i jego błędom, natomiast... Kto ci mówił o bitwie?
- Taka jedna czarna wilczyca nie należąca do watahy. Widziałem ją niedaleko gór, a ona spytała mnie kim jestem, więc się przedstawiłem. A ona powiedziała mi właśnie o walce.
- Czarna wilczyca, nie należąca do stada?
- Tak, ale nie przedstawiła się.
,,Czyżby Neya?" - pomyślałem.
- Wracajmy do jaskini - powiedziałem i wziąłem malucha na grzbiet.
Dziś było spokojnie. Cieszyłem się, że nie nic na razie nam nie zagraża. Poszedłem więc w Góry Kubi. Spostrzegłem nagle sowę.
- Witaj - powiedziałem.
- Czemu nie jesteś z Kicze? - zdziwiła się sowa.
- A czemuż to miałbym z nią być? - zdziwiłem się.
- Jak to czemu! - ptak się oburzył. - Przecież jest w niebezpieczeństwie!
- Jakim - przeraziłem się. - Mów!
- Do jaskini Homu! Prędko!
Po drodze zauważyłem wilka, którego jak dotąd nie znałem.
- Ojcze szybko - powiedział.
,,Biały Kieł?" - pomyślałem.
- Kicze co się dzieje? - spytałem wpadając do jaskini. Wilczyca leżała na legowisku z wielką raną między żebrami. Ciężko oddychała.
- Gdzie Merlin! - krzyknąłem do syna.
- Ojcze, nie pamiętasz? Wszyscy prócz ciebie, mamy i mnie zginęli albo z rąk wrogicz watah, albo ludzi. Jesteśmy sami.
- Co?! - Zrobiłem wielkie oczy.
Nagle usłyszałem strzał. Wybiegłem z jaskini. Nagle poczułem na barku coś jakby błyskawicę...
... Obudziłem się. Leżałem na legowisku wraz z Kicze, Białym Kłem i Karią. Kieł nadal był szczeniakiem, a Kicze była zdrowa i spała. Wstałem.
- Tato - usłyszałem zaspany głos Białego Kła. - Gdzie idziesz?
- W góry, muszę porozmyślać.
Szczeniak usiadł i powiedział:
- Idę z tobą, tato - powiedział Kieł i podreptał za mną.
- Zgoda - wziąłem malucha i usadowiłem go na swoim grzbiecie. Poszliśmy w góry Kubi.
Na miejscu Biały Kieł zapytał:
- Tato? A czy trudno być przywódcą stada?
- Ma to mnóstwo obowiązków, ale nie jest tak znowu trudno. Ale łatwo też nie jest.
- A czy ja, też kiedyś zostanę tak potężny jak ty?
- Nie jestem potężny, ani znowu silny.
- Jak nie? - szczeniak wstał i zaczął mnie udawać. - Słyszałem, jak w kilka minut rozprawiłeś się z przywódcą Watahy Białych Wilków. I... I słyszałem jak podczas walki wiele razy nastawiałeś karku dla innych. I... I...
- Hehe - zaśmiałem się. - Przywódcę Watahy Białych wilków pokonałem jedynie dzięki sprytowi i jego błędom, natomiast... Kto ci mówił o bitwie?
- Taka jedna czarna wilczyca nie należąca do watahy. Widziałem ją niedaleko gór, a ona spytała mnie kim jestem, więc się przedstawiłem. A ona powiedziała mi właśnie o walce.
- Czarna wilczyca, nie należąca do stada?
- Tak, ale nie przedstawiła się.
,,Czyżby Neya?" - pomyślałem.
- Wracajmy do jaskini - powiedziałem i wziąłem malucha na grzbiet.
niedziela, 15 września 2013
Zawieszenie
Moi drodzy!
Niestety na najbliższe kilka dni będę musiał zawiesić Watahę Mrocznej Puszczy. W tym czasie proszę o nie wysyłanie opowiadań i formularzy zgłoszeniowych. Nie potrwa to długo.
Sprawdzajcie codziennie czy aby nie odwiesiłem!
Wybaczcie
Wasza Alpha
Kazan
Od Moro - Rozmowa z Merlinem
Poszłam jeszcze raz do Merlina i poprosiłam:
-Merlinie, mógłbyś sprawdzić w księgach ile dni może najwyżej upłynąć od śmierci wilka by móc go wskrzesić?
Subskrybuj:
Posty (Atom)