Moro ocknęła się. Nie byłem jednak szczęśliwy. Poszedłem do Rzeki Przyszłości. Spojrzałem w nią..
Zobaczyłem siebie i Moro. Krzyczałem. Po chwili uderzyłem ją. Moro
upadła. Już nie wstała. Odszedłem. Wtedy pojawiła się wadera i kilkoro
szczeniąt. Pocałowałem ją i...
Dalej już nie mogłem na to patrzeć. Walnąłem łapą w wodę. W oczach
kręciły się łzy. Zrozumiałem, że muszę odejść. Napisałem do Moro list i
zostawiłem go w jamie pod skarpą nad NASZYM jeziorem. Potem odszedłem...
Na zawsze.....
*Moro?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz