Leżałam sobie z Shirą na skale, z której wypatrzyłam łoszę.
-Shiro?Zakradłam się po cichu do niego i... Rzuciłam się na niego. Na początku był oszołomiony, że ktoś go atakuje. Potem otrząsnął się ze zdziwienia i zaczął się szarpać. Byłam od niego mniejsza. Wskoczyłam mu na plecy i chciałam wgryźć mu się w kark. On jednak okazał się być silniejszy niż myślałam i jednym ruchem zrzucił mnie z siebie. Teraz byłam z nim oko w oko. Stanęłam na tylnich łapach i podskoczyłam mu do gardła. On był szybszy. Błyskawicznie złapał mnie za szyję i zaczął dusić... Zawyłam z bólu.
Wreszcie puścił. Cała moja szyja była we krwi. Złapałam szybko oddech.
-Czego tu chcesz?- warknęłam.
-Na pewno nie mam zamiaru bić się z laleczkami!- odwarknął pogardliwie.
-Czyli tak. Zasadzasz się na moją córkę i gdy jej bronię twierdzisz, że nie masz tu żadnego interesu.- prychnęłam.- Jasne, bo ja ci uwierzę!
-Możesz nie wierzyć. Guzik mnie to obchodzi.- powiedział i uniósł dumnie głowę.-Zejdź mi lepiej z drogi to nic ci nie będzie...
-Chyba śnisz! Ani myślę zostawiać mojej córki na obiad dla jakiegoś zapchlonego kundla! A już na pewno nie dla ciebie!- krzyknęłam. Ogarnęła mnie taka furia, że bez zastanowienia rzuciłam się na osiłka.Gryzłam, drapałam na wszystkie strony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz