Poszliśmy więc.... Ja dalej miałam policzki mokre do łez, a Owero wciąż mnie pocieszał.... Doszliśmy....
-O witajcie! W czym mogę wam pomóc?- spytał Merlin.
-Chodzi o to, że.... No bo.... Ja nie wiem co mam robić.... Bo Moon już nie wróci.... I nikt mi nie wierzy.....- powiedziałam.
-Skąd możemy wiedzieć, że nie wróci...? Masz na to jakiś dowód?-powiedział Merlin.
-Nie... Ale ja to czuję... Nie..... Ja to WIEM.... Po prostu..... On wróci.... Ale za długi czas.... Jeśli w ogóle....
-Może mogę sprawdzić czy coś mi powie dym.... Chcesz tego?
-Tak... Nie mogę żyć w ciągłej niepewności...
-Dobrze więc..... Jak czegoś się dowiem to na pewno ci powiem. Idźcie już...
-Dobrze więc..... Jak czegoś się dowiem to na pewno ci powiem. Idźcie już...
-Dobrze... Jeszcze jedno... Czy ja i Owero będziemy razem...?
-Nie wiem, ale to też można w jakiś sposób sprawdzić..... Tylko, że to musiće wiedzieć sami.... To wszystko?
-Tak...
Dziękuję....- powiedziałam i wyszłam z jaskini razem z Owero... Było mi
jakoś dziwnie... Jak gdybym.... Nie była zupełnie sobą.... Albo jakby
były we mnie różne postacie o różnych charakterach... Poprosiłam:
-Owero, czy możesz ze mną gdzieś pójść?
-Tak, oczywiście...- odpowiedział...
-To
idź za mną.- powiedziałam. I zaczęłam iść pewną drogą, którą już skądś
znałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd... I wtedy przed nami
pokazał się głaz. Wychyliłam się zza niego i zobaczyłam to samo jezioro i
tą samą skałę, na której Moon pytał mnie czy chcę zostać mamą. Poszłam
dalej wąską ścieżką aż do skały i tam usiadłam. Owero usiadł koło mnie
zaczęłam wyć.... On dołączył do mnie po chwili i tak sobie wyliśmy.
Wtedy z różnych części terytorium odezwały się inne głosy członków
watahy. Było tak romantycznie... I wtedy przestałam na chwilkę wyć.
Spojrzałam na Owera i spytałam niepewnym głosem:
-Owero, czy nie chciałbyś mieć może dzieci? Ze mną?
*Owero?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz