środa, 4 września 2013

Od Kazana - Wojna

Tak jak prosiłem Syriusza obudził nas wszystkich - prócz Kicze - wcześnie.
- Hej, Kicze - powiedziałem cicho gdy wstałem.
- Mmmmm? - odparła, wyraźnie nie chętna do wstawania.
- Zostaniesz w grocie na czas walki, dobrze?
- Dobrze - powiedziała i ponownie zasnęła.

Poszliśmy wszyscy do Mrocznej Puszczy. Wtem przyleciała sowa z wiadomością, że idzie większa grupa wilków. Długo na nich nie czekaliśmy. Tak jak myślałem - zjawiła się tam Wataha Białych Wilków. Gdy rzucili się na nas zobaczyłem w oddali biegnącą ku nam Watahę Szarych Wilków. przepowiednia Merlina sprawdziła się tylko w części. Musieliśmy odeprzeć atak dwóch watah jednocześnie. Jednak nie wiedziałem, że trafiły do mojej watahy wilki tak świetnie walczące. Co spojrzałem na towarzyszów to zawsze powalali przeciwnika.


Walka przeciągała się. Wszystkie wilki stawały się coraz bardziej wycięczone, ale nie dawały się. W końcu wilki z Białej Watahy i Szarej Watahy zaczęły się cofać.

 
Aż w końcu uciekły.

Zwyciężyliśmy! Wszyscy byli szczęśliwi. Niektórzy mieli wiele ran, ale żyli i cieszyli się. Podszedłem do Merlina/

- Opatrz rannych. W górach Kubi jest jaskinia z magiczną wodą, która uzdrawia, ale tylko ty możesz jej używać.

- Dobrze.

Wszyscy - bo wszyscy mieli jakieś obrażenia - poszli za Merlinem, w tym ja. Najpierw uleczał tych, którzy mieli większe rany, a później tych co mieli mniejsze. Gdy już wszystkich uzdrowił, co trochę zajęło poszliśmy w nasze ulubione miejsce w Górach. Czekała tam na nas Kicze, Mery i Moro.

Był już wieczór, a my cały czas rozmawialiśmy i opowiadaliśmy historie. W końcu Morgan zaproponował byśmy zawyli. Wszystkim spodobał się ten pomysł. Każdy wilk, który miał tego kogoś usiadł razem z nim. I jednocześnie wszyscy zawyliśmy. Nasz głos roznosił się po całej dolinie roznoszony prze wiatr...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz