wtorek, 15 października 2013

Zamknięcie

Moi drodzy!
Wybaczcie mi to co teraz zrobię. Wiem, że tego nie chcecie, ale niestety. Z powodu braku czasu oraz utraty początkowej weny, jaka istniała na początku Wataha Mrocznej Puszczy zostaje zamknięta; być może na zawsze. Wiem, że spędzone tu nie całe 3 miesiące były wspaniałe. Wszyscy razem mogliśmy się tu zawsze spotkać (mimo że wirtualnie), dać upust naszym talentom pisarskim, ale niestety. 
Być może Wataha Mrocznej Puszczy powróci, kiedyś... Całkowicie odrodzona, ale nie dziś i nie jutro.
Wybaczcie mi.
Teraz chciałabym bardzo podziękować graczom:
~ Drachma (Mononoke) - za wspaniałe opowiadania i nie tylko;
~ paulinagrzelak01 (Kicze) - za to, że zawsze dodawała mi pomysły do nowych opowiadań i że jako pierwsza z doggi - game zechciała się tu przyłączyć;
~ Natalia 26. (Neya) - za to, że zawsze wracała do nas
~ Oraz Wam, innym członkom! Za to,  że byliście!
Jeszcze raz proszę, byście nie żywili do mnie urazy.
Żegnajcie...
Na zawsze wasza Alpha
Kazan

poniedziałek, 14 października 2013

Od Mononoke: Tajemnica... cz. II

-Mononoke!- powiedział Duch.- Czemu weszłaś do mojego domu tak późno? Czekałem na Ciebie...
Jego głos był pewny, spokojny i... taki melancholijny.... Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Mononoke? Czemu mi nie odpowiadasz? Boisz się mnie? Nie ma czego nic Ci nie zrobię. Jestem przecież Twoim przewodnikiem.
-Co masz na myśli mówiąc "przewodnikiem"?- spytałam.
-Mam na myśli przewodnika duchowego.
-...- pomyślałam, że to troszkę dziwne, że rozmawiam ze swoim "przewodnikiem duchowym".
-Nie ma w tym nic dziwnego.- powiedział spokojnie jakby czytał w moich myślach.
-Potrafisz czytać w myślach?- spytałam z nie dowierzaniem.
-Nie. Ja po prostu jestem w nich i je widzę. Ty też to poza tym potrafisz. Musisz się tylko skupić i skoncentrować na tym swój umysł. Czyli czemu musiałem tyle na Ciebie czekać?
-Nie wiedziałam, że ktoś na mnie czeka. Przepraszam Cię. Teraz jak już tu jestem to może mi powiesz czemu na mnie czekałeś?
-Ach tak. Dobrze. Już mówię. Powód jest prosty, a zarazem skomplikowany. Jesteś wyjątkowa i dlatego mnie słyszysz i ze mną rozmawiasz.
-Jak to?
-Nie wszystkie wilki zdają sobie sprawę z obecności ich przewodników duchowych. Oni są i mówią im co dobre a co złe, ale z nimi nie rozmawiają. Z przewodnikami duchowymi mogą rozmawiać szamani i jeden wilk na milion, który nim nie jest. Masz wielkie szczęście. Jesteś tą jedną na milion, która mnie czuje i słyszy. Ale to nie wszystko....
-Jest coś jeszcze?
-Tak. Szamani mogą się kontaktować z przewodnikami innych, ale te pojedyncze wilki, o których mówiłem wcześniej - nie. Ty możesz. Jesteś tylko tego nie świadoma. Musisz poćwiczyć. Gdy spojrzysz wstecz, ujrzysz cierpienie, ból, ale też i radość oraz szczęście. Teraz spójrz w przyszłość. Nie widzisz jej? To przez to, że się nie skupiasz. Spróbuj się skoncentrować.- spróbowałam.- O. Teraz dobrze.- powiedział.- Teraz spróbuj zobaczyć przyszłość... Co widzisz?- spytał. Wiedziałam, że i tak widzi to co ja, ale chce podtrzymać rozmowę.
-Widzę Neyę, Syriusza i ich dzieci. Teraz jest Kicze i Kazan, przytulają się, płaczą łzami szczęścia. Przed  nimi stoją Biały Kieł i dorosła Shira, są razem, całują się. Ja stoję po drugiej stronie i lekko płaczę, uśmiecham się. Przy mnie są Vasally i Vasco. Są szczęśliwi. Inne wilki też. Wszyscy są szczęśliwi....

Od Mononoke: Tajemnica... cz. I


Było wcześnie rano. Niebo było lekko błękitne, połowicznie zakryte białą mgiełką. Szłam, szłam i szłam. Przechodziłam właśnie koło wschodnich granic naszego terytorium. Szłam górską ścieżką koło lasu. Nagle zobaczyłam jaskinię... 

     

Pomyślałam: "Ciekawe co tam jest....?" Weszłam do środka.

 

W przedsionku było dość jasno. Skalne półki wyglądały na puste.... To były tylko pozory.... Na prawie każdym kamieniu  było mnóstwo małych fiolek z dziwnymi substancjami. Każdy eliksir był w jakiś sposób podpisany....

   

Oprócz nich było tam dużo starych ksiąg....

 

To było nadzwyczajne. Rzadko zdarza się  być w takim miejscu samemu i to w dodatku w TAKIM miejscu. Miałam właśnie zacząć oglądać to miejsce dokładniej kiedy mimowolnie zamknęłam oczy... Zobaczyłam.... To był Duch Wilka...

 

Dziwnym trafem nie przestraszyłam się go. Wtedy się odezwał (...)



C.D.N.

sobota, 12 października 2013

Od Syriusza - Pytanie

-Neya a nie sądzisz że trzeba wybrać imiona dla szczeniąt?
Neya dokończ.

Od Syriusza - CD Obawy

-Neya. Mogłaś mi powiedzieć. Strasznie się o Ciebie martwiłem.- Wykrzyczałem.- Wybacz mi trochę mnie poniosło bo Cię strasznie kocham.
Neya dokończ.

Od Kazana - CD Smutna wiadomość

Wszedłem do jaskini.
- Ojejku, co tu się dzieje! - krzyknąłem.
- Powiedziałam im, że Moon nigdy do nas nie wróci - powiedziała Moro.
- Hmm... Ale wiecie co, dzieciaki? Mimo, że nie ma waszego ojca, jest w watasze mnóstwo innych wilków, które bardzo was lubią.
*Moro?*

Od Neyi - Obawy

Stanęłam za Syriuszem.
-Syriusz....
-Neya?
-Ja wróciłam, bo moja matka jest już zdrowa i....
*Syriusz, dokończ*

piątek, 11 października 2013

Od Mononokę: Dziwny towarzysz

Szłam lasem. Czułam, że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam się... Zobaczyłam... Czarnego ptaka... Latał za mną krok w krok.... Spytałam:
-Kto ty? Czemu za mną latasz?- zaćwierkał ślicznie.
Zostaliśmy przyjaciółmi.....

Od Mononokę: Smutna wiadomość

Od czasu gdy straciłam Moona nie byłam nawet w połowie tą samą waderą, którą byłam wcześniej. Zmienił mi się nie tylko wygląd, ale i charakter. Z wyglądu byłam bardziej stateczna i poważna. Z charakteru zaś... Co tu dużo mówić...? - Jestem cichsza, wiecznie smutna i zamyślona, czasem w niektórych sprawach agresywna i zaczęłam przywiązywać większą wagę do tego co i jak robię oraz do moich stosunków z innymi wilkami.....
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leżałam sobie w jaskini Homu i rozmyślałam o moim życiu. Wtedy Vasally dziabnęła mnie w ucho i poprosiła błagalnym tonem:
-Mamo... Kiedy pójdziemy do taty... Możemy go w końcu poznać....?- spojrzała na mnie takim wzrokiem... Nie miałam wyjścia. Powiedziałam:
-Vasally, pójdź po rodzeństwo. Muszę z Wami porozmawiać.
-Echhhh.... No dobrze....- powiedziała i posłusznie poszła w drugi kąt jaskini gdzie Vasco bawił się z Avą, a Shira gadała z Białym Kłem. Widziałam, że chwilę spierała się z Shirą, która nie chciała zostawić nawet na chwilę Kła. Vasco wstał, niechętnie, ale jednak. W końcu Shira dała się przekonać i powoli, ociągając się poszła za młodszą siostrą. Gdy byli już obok mnie powiedziałam bardzo poważnym tonem:
-Dzieci....
-Tak?- spytali.
-Muszę z wami porozmawiać w bardzo ważnej sprawie....
-Co się stało?- spytała zaniepokojona Shira. Westchnęłam.
-Tata już nie wróci...
-On nas już nie chce...?- spytała smutno Vasally.
-Czyli jego już nigdy nie będzie....?- spytał z lękiem w głosie Vasco.
-Ale... Ale... Czemu?- Shirze trzęsły się łapy.
-Chce, ale nie może... Nie wróci.... Ale zawsze będzie o nas pamiętał...- Shira zagryzła wargi. W jej oczach widać było łzy.- Nie płacz, kochanie. Wszystko będzie dobrze... Wszystko się ułoży....- przytuliłam ją. wtedy podbiegł do mnie Vasco, a za nim Vasally. Wszyscy troje płakali. Mi też łzy kręciły się w oczach...
-Ale czemu...?- Shira spojrzała na mnie błagalnie....
-Jesteś za mała żeby to zrozumieć... Za mała....- przytuliłam ją jeszcze mocniej. - Ale nie martw się...- jej wielkie oczy... Były przesiąknięte smutkiem i żalem.... Wszyscy chcieliśmy żeby życie wyglądało jak dawniej... Żeby jutro było pewne, a sen spokojny jak na obrazku....




























Wtedy do jaskini wszedł Kazan....

*Kazan?*

Od Mononoke: Co teraz? CD

Wpadłam do jaskini jak oparzona.
-Syriusz!- krzyknęłam. Podbiegłam do niego. W jego oczach było widać łzy. Przytuliłam go i cicho szepnęłam mu do ucha.- Syriuszu... Czemu chciałeś to zrobić..? Jesteś nam.. Mi.. Bardzo potrzebny... Przy Tobie zapominam na chwilę o bólu i troskach... Jestem znowu sobą... I... Czuję się szczęśliwsza....

*Syriusz?*

Od Mononoke: Do Syriusza CD

-Może...- odpowiedziałam smutno.- Ale ja wiem... Dziękuję za pomoc... I..- urwałam. Nie wiedziałam czy mam wystarczająco dużo odwagi by mu to powiedzieć....
-Tak?- spytał. W jego oczach widziałam nadzieję, ciekawość i... Taką jakby czułość.
-Bo ja chciałam Ci powiedzieć... Że...
-?
-Że Twoja przyjaźń jest dla mnie naprawdę bardzo ważna i...
-I?
-I ja chcę...
-?
-Chcę Ci powiedzieć...- spojrzałam mu prosto w oczy. I odważyłam się... Pocałowałam go w policzek.
-Oooo... Yyyyy.. Bo... Ten... Ja...
-To nie tak jak Ci się wydaje... To tak...
-Jak?
-Jak dla PRZYJACIELA.... Jesteś dla mnie bardzo ważny i... Ja chcę żebyś to wiedział...

*Syriusz?*

Ponowny powrót

Neya ponownie wraca ;)

czwartek, 10 października 2013

Od Kazana - CD Co teraz?

- Kazan! Kazan! - usłyszałem gdy byłem w jaskini Homu.
- Co się stało? - spytałem Kicze.
- Syriusz... on... Znowu... Chciał się zabić! - krzyknęła Kicze.
- Syriusz! Wszystko w porządku? Dlaczego????
- Neya... Odeszła... - powiedział prze łzy wilk. - Moje życie nie ma teraz dla mnie sensu.
- Syriusz, opanuj się! - krzyknąłem i spoliczkowałem go. - Ja wiem, że to Cię boli... ale... nie możesz zasmucać innych! Może znajdziesz inną samice... Syriusz!

*Syriusz?*

Od Syriusza CD Do Syriusza

-Przykro mi ale może to nie prawda.-Powiedziałem.
-No dobrze to ja muszę iść na polowanie. Pa Moro.
Moro dokończ.

Od Syriusza - Co teraz?

-Co teraz?- Zastanawiałem się.- Neya odeszła Moon też co się dzieje. Teraz już będzie to samo co kiedyś. W końcu postanowiłem że teraz moje życie już na pewno nie ma sensu. Pobiegłem tak jak kiedyś do Mrocznej Puszczy i wyłem. Tak jak kiedyś zaatakował mnie wilk było tak jak kiedyś gdy Neya odeszła po raz pierwszy. Znowu poszedłem w góry Kubi znowu to samo. Znowu żal i smutek. Znowu chęć śmierci. Czemu to na mnie spadł ten los. Teraz byłem pewien że to już koniec. Ale jednak nie. Za mną stanęły Kicze i Luna. Jednak byłem już w powietrzu. Jednak mnie złapały. I prowadziły do jaskini Homu.
Kazan dokończ.

poniedziałek, 7 października 2013

Od Moro: Do Syriusza CD

-Miły jesteś.....- powiedziałam i spuściłam wzrok...- Ale...
-Ale?- spytał czule.
-Ale to... niemożliwe....
-Dlaczego? Przecież to widziałem. Obiecuję. Nie kłamię.- zdziwił się.
-Wierzę Ci... Ale on....
-Co?
-On mi przysłał to....- powiedziałam i pokazałam mu dwa lisy. Pierwszy, który znalazłam w NASZEJ jaskini i drugi, który dostałam wczoraj. Brzmiał on tak:
"Droga Moro,
Od czasu gdy Cie opuściłem nie mogę jeść, pić i boli mnie serce. żyć bez Ciebie nie umiem. Jestem daleko, tam gdzie nie ma nikogo ani niczego, tam gdzie panuje mrok, smutek i śmierć. Nie powiem Ci więcej, bo nie chcę żebyś mnie szukała. Ale z dnia na dzień moje płuca pracują wolniej i ciężej. Ty jesteś moim powietrzem, wodą i jedzeniem, moim życiem. Teraz już kończę, bo dłużej już nie mogę. Przepraszam Cię. Ciebie i nasze dzieci. Pozdrów je i powiedz, że kocham je najbardziej na świecie.
Teraz idę skończyć  ze sobą.
Pamiętaj, że zawsze Cię kochałem i będę Cię kochał nadal....

Nie zapomnij o mnie....


Nie płacz.....




Twój do końca i dłużej-





Moon."




*Syriusz?*

Od Luny

Chodziłam sobię między drzewami gdy ułyszałam strzał, wiedziałam kto to i zaczełam uciekać co utrudniły mi rany. Naglę dostałam w łapę ale na trzech biegłam dalej. Strzały ustały a, ja zemdlałam.... Po przebudzeniu ujżałam białego wilka-Kim jesteś?- zapytałam.

Opowiadania

Uwaga! Teraz opowiadania możecie wysyłać także do Moro!
Pozdrawiam
Alpha Kazan

Witamy!

Witamy nową wilczycę - Lunę!

Od Syriusza - CD Smutek

-Wiesz Moro nie wiem jak Ci pomóc.-Powiedziałem.
-Ale nie uwierzysz mi co widziałem w Rzece Przyszłości. Widziałem Ciebie Moona i wasze dzieci razem.
Moro dokończ.

Od Moro: Smutek

Po stracie Moona zaprzyjaźniłam się z Syriuszem. Był dla mnie bardzo miły i pocieszał mnie. W dodatku od kilku dni miałam wrażenie, że to już nie jest zwykła przyjaźń. Myślałam o nim i już nie wyobrażałam sobie życia watahy bez niego. Czy to nie jest za dużo z mojej strony...? Brakowało mi jego towarzystwa. Poszłam do niego. Powiedziałam:
-Witaj Syriuszu. Jak tam?
-Ok. A u Ciebie? Może być?
-Jest nawet znośnie. Widzisz... Bo ja mam pewną prośbę....
-Tak?- zaciekawił się.
-Bo wiesz.... Ja mam małe dzieci i usamodzielnioną Shirę. Tylko... że nie daję sobie rady sama z tymi maluszkami i chciałam Cię prosić...- urwałam i spojrzałam w ziemię.
-?
-O pomoc.....- byłam zmieszana. I nie wiedziałam co mu powiedzieć.....


*Syriusz?*

niedziela, 6 października 2013

Odejście

Moon Odchodzi..
Będziemy Cię pamiętać!

Od Moro - CD Koniec

Wyszłam z jaskini Homu. Poszłam nad NASZE jezioro. Zawyłam w podzięce za to, że żyję. Zerknęłam do jaskini pod skarpą. Zobaczyłam list. Szybko go wzięłam. Był do mnie. Otworzyłam kopertę. W środku była kartka. Było tam napisane:

Kochana Moro,
Przepraszam, że łamię Ci serce i sprawiam ból. Kocham Cię całym moim sercem, ale nie chcę Cię skrzywdzić. Odchodzę....
Żadko miewam wizje, nawet za sprawą wodospadów i rzek. Teraz taką miałem. Pytasz co widziałem? W tej wizji Cię uderzyłem i.... ZABIŁEM.... Jak już mówiłem żadko widzę przyszłość, a jeśli już widzę to zawsze się sprawdzają.
Nie chcę Cię krzywdzić....

Przepraszam....

Na zawsze Twój-

Moon....

Po przeczytaniu tego listu dwa razy dla pewności zawyłam z bólu. Płakałam. Moje życie znów straciło sens. Jedyne co mi zostało to Shira i reszta dzieci.......
*Kazan?*

Moon - Koniec

Moro ocknęła się. Nie byłem jednak szczęśliwy. Poszedłem do Rzeki Przyszłości. Spojrzałem w nią..
Zobaczyłem siebie i Moro. Krzyczałem. Po chwili uderzyłem ją. Moro upadła. Już nie wstała. Odszedłem. Wtedy pojawiła się wadera i kilkoro szczeniąt. Pocałowałem ją i...
Dalej już nie mogłem na to patrzeć. Walnąłem łapą w wodę. W oczach kręciły się łzy. Zrozumiałem, że muszę odejść. Napisałem do Moro list i zostawiłem go w jamie pod skarpą nad NASZYM jeziorem. Potem odszedłem... Na zawsze.....
*Moro?*

Od Moro - Przebudzenie

Kręciło mi się w głowie. Byłam w Jaskini Homu. Bolała mnie głowa i miałam mdłości. Bolał mnie brzuch. Huczało mi w głowie i było mi słabo. Gdy ściany przestały się ruszać, pierwszym kogo zobaczyłam był Moon.
-Moro!- krzyknął.- Ty żyjesz! Tak cię przepraszam! To moja wina!- podbiegł do mnie o mnie przytulił. Mocno, ale delikatnie.
-Co? Co się stało? Co ja tu robię? Czemu boli mnie głowa?- zadałam szereg pytań.
-Jak to? Nic nie pamiętasz?
-Nie wiem co się stało. Pamiętam tylko ogromnego wilka, ciebie Moon i ciemność.
-Walczyłaś z Postrachem Lasu! Pokonałaś go! Wskoczyłaś mu na grzbiet i wgryzłaś mu się w kark! Ja myślałem, że atakujesz go bez powodu i...- spuścił głowę. Z jego głosu wyparował cały entuzjazm.- Ja... Ja...
-?
-Ja cię zepchnąłem.... I... I ty.... To znaczy ja... Ja... Ja roztrzaskałem ci... Roztrzaskałem ci czaszkę o drzewo... I on... Znaczy... Ten wilk...  On padł wtedy i... Leżał we drgawkach... Wtedy...- zaciął się.
-Wtedy przybiegłem.- dokończył Kazan. Kontynuował opowieść Moona.- Zobaczyłem co się dzieje. Ty miałaś wszystko we krwi, ale z głowy i szyi tryskała ci krew. Leżałaś nie przytomna. Moon był nie obecny. Leżał na ziemi z szeroko rozwartymi oczyma, ciężko oddychał i powtarzał w kółko jedno zdanie: "Ja ją popchnąłem.... Ja ją popchnąłem..." Zawołałem Merlina, Hamfreya, Syriusza i Morgana. Owera nie było w pobliżu i nie usłyszał wycia. Syriusz i Hamfrey wzięli Moona i zaprowadzili go do Jaskini Homu. Ja, Merlin i Morgan delikatnie wzięliśmy cię i zanieśliśmy do jaskini. Tuż obok ciebie leżał Postrach Lasu. Jego ciałem wstrząsały dreszcze przedśmiertne. Merlin zajął się tobą w jaskini. Byłaś nie przytomna 2 dni. Merlin. Dzięki niemu szczenięta przeżyły. Na świat przyszła zdrowa dwójka wadera i basior. Jeszcze nie mają imion. Mery!
-Tak?
-Przynieś tu dzieci Moro.
-Już idę.
-No. Dobrze. Kontynuując. Gdy Merlin przyjmował poród i opiekował się tobą i Moonem z Morganem ja przesłuchiwałem wilka.
Mówił nie wiele, ale trochę już wiem. Mam nadzieję, że reszty dowiem się od ciebie...- w tej chwili weszła Mery z moimi dziećmi. Były prześliczne. Podała mi je.
-Jakie śliczne... Ale one mają imiona.- powiedziałam.
-Jak to? Jakie?
-Vasco i Vasally. Ładnie?
-Ślicznie.- powiedział Kazan.- To jak? Coś pamiętasz?
-Tak... On chciał zaatakować...- przerwałam.- Gdzie Shira?!- nagle przypomniałam sobie wszystko, każdy szczegół.
-Jest bezpieczna. Nic jej nie jest. Odpoczywa w pokoju obok. To co pamiętasz?
-Leżałam z nią na skale. Poszła się pobawić na łące. Poszłam za nią, bo coś mnie tknęło, że coś się może stać. Skryłam się w trawie przy skraju lasu. Przyglądałam się dzieciakom jak bawiły się w berka. Wtedy usłyszałam szelest. W lesie stał wilk. Zauważyłam, że szykuje się do skoku. Patrzył na małą. Rzuciłam się na niego. Ugryzł mnie w szyję i zaczął dusić. W końcu puścił. Zamieniliśmy kilka ciętych zdań. Potem zebrałam całą swoją siłę i skoczyłam na niego. Ugryzłam go w kark tak mocno, że zaczął skamleć. Wtedy zjawił się Moon. Pomyślał, że atakuję go bez powodu i zepchnął mnie z niego. Uderzyłam się w głowę i poczułam tępy  silny ból. Ostatnie co widziałam to wilk we drgawkach i przewracający się Moon. Trzęsły mu się łapy, był przerażony. Potem widziałam tylko ciemność...- powiedziałam. Gdy opowiadałam wszystkie te zdarzenia przeleciały mi przed oczyma....
*Kazan?*

Od Moro - Czas leci CD

Wilk był zaskoczony moją zaciętością. Gdy rzuciłam się na niego był lekko zdziwiony. Wskoczyłam na jego plecy i zebrałam całą siłę i wgryzłam mu się w kark. Zaskamlał. Trzymałam mocno. Wilk zaczął się szarpać z bólu. Z mojej rany spływała na niego krew. Byłam nią cała umazana. On miał w niej grzbiet i pysk. Wtedy koło nas przechodził Moon.
Najwidoczniej pomyślał, że to ja go atakuję bez powodu. Wskoczył na wilka i zepchnął mnie z niego obcy leżał na ziemi we drgawkach. Widziałam to. Pokonałam go. Lecz Moon popchnął mnie tak mocno, że uderzyłam głową o drzewo. Widziałam jeszcze tylko jego drzące łapy i przerażony wyraz pyska. Potem Moon zachwiał się i upadł. Zemdlałam...
*Kazan?*

Od Moro - Czas Leci

Leżałam sobie z Shirą na skale, z której wypatrzyłam łoszę.
-Shiro?
-Tak mamo?
-Kiedy chciałabyś zostać zaręczona z Białym Kłem?
-Nie wiem... Może jutro? Albo pojutrze?... Najlepiej będzie spytać Kicze kiedy jej pasuje i razem się umówić. Co ty na to?
-Dobry pomysł. Leć pobawić się na łące z Kłem, Karią i innymi.
-Ok.- powiedziała i potruchtała w dół zbocza. Tuż nad wodą zatrzymała się i ruszyła dalej wzdłuż niej. Wtedy uświadomiłam sobie, że ona za 12 dni będzie już dorosła, a ja i Moon już nie będziemy jej potrzebni....
-"Jak ten czas leci...."-pomyślałam.- "Jeszcze wczoraj mała była dzieckiem, a jutro będzie dorosłą waderą... Może nie powinnam tak jej puszczać samej puki jest jeszcze dzieckiem...? Coś może się jej stać...."- wstałam i cicho ruszyłam za nią.
Śledziłam ją aż do łąki. Tam zobaczyłam, że wśród innych dzieci i z Mery, Kicze oraz Neyą.
-"Teraz nic jej już nie grozi."- pomyślałam. Chwilę się im przypatrywałam z ukrycia. Dzieci bawiły się w berka i panował wesoły nastrój. Nagle w zaroślach po mojej prawej coś się poruszyło. Szybko odwróciłam się w tamtą stronę. Oniemiałam ze strachu....
W zaroślach stał ogromny rudo-ciemny wilk. Szykował się do skoku. Jego złote oczy były skierowane w stronę, która była mi bardzo bliska... Patrzył na Shirę! Nie miałam wyboru...

 Zakradłam się po cichu do niego i... Rzuciłam się na niego. Na początku był oszołomiony, że ktoś go atakuje. Potem otrząsnął się ze zdziwienia i zaczął się szarpać. Byłam od niego mniejsza. Wskoczyłam mu na plecy i chciałam wgryźć mu się w kark. On jednak okazał się być silniejszy niż myślałam i jednym ruchem zrzucił mnie z siebie. Teraz byłam z nim oko w oko. Stanęłam na tylnich łapach i podskoczyłam mu do gardła. On był szybszy. Błyskawicznie złapał mnie za szyję i zaczął dusić... Zawyłam z bólu.

Wreszcie puścił. Cała moja szyja była we krwi. Złapałam szybko oddech.
-Czego tu chcesz?- warknęłam.
-Na pewno nie mam zamiaru bić się z laleczkami!- odwarknął pogardliwie.
-Czyli tak. Zasadzasz się na moją córkę i gdy jej bronię twierdzisz, że nie masz tu żadnego interesu.- prychnęłam.- Jasne, bo ja ci uwierzę!
-Możesz nie wierzyć. Guzik mnie to obchodzi.- powiedział i uniósł dumnie głowę.-Zejdź mi lepiej z drogi to nic ci nie będzie...
-Chyba śnisz! Ani myślę zostawiać mojej córki na obiad dla jakiegoś zapchlonego kundla! A już na pewno nie dla ciebie!- krzyknęłam. Ogarnęła mnie taka furia, że bez zastanowienia rzuciłam się na osiłka.Gryzłam, drapałam na wszystkie strony...

Od Moro - Czasami

"Już jutro poród..."- pomyślałam.
Siedziałam sobie na skale nad dolinką w górach. Nagle zobaczyłam w dole młodą łoszę. Nie była doświadczona, było to widać po jej chodzie. "Hym... Spróbuję zapolować na tą łoszę w dolinie... To szalone, ale.... Warto spróbować..."
Po cichu zaczęłam schodzić w dół ze skał. Byłam bardzo ostrożna, bo łosie mają wspaniały słuch. Byłam coraz niżej i niżej. Łosza mnie nie słyszała ani nie widziała. Szłam cicho jak jeszcze nigdy. Byłam u podnóża skały gdy moja łapa znalazła się w wodzie. bardzo mnie to zdziwiło. Okazało się, że po deszczy wylała pobliska rzeka i cała dolinka zamieniła się w głębokie jezioro! "Nie mam doświadczenia w polowaniu w wodzie... Ale ona też."- pomyślałam. I cicho weszłam do wody. Najpierw zamoczyłam  łapy, potem brzuch i brodę, następnie ogon i grzbiet.  Płynęłam szybko, ale cicho. W końcu nie dosięgałam do dna. Byłam jakieś... 5 metrów od łoszy. Opłynęłam ją dookoła i pokazałam się od strony najbliższego brzegu. Łosza bardzo się przestraszyła i od razu cofnęła się. Wreszcie ona też straciła grunt. Miałam przewagę, bo byłam lżejsza, zwinniejsza i wcześniej dużo pływałam. Zagoniłam ją na środek jeziora i zaatakowałam. Miałam plan. Chciałam ją złapać za szyję i podtopić. Gdy straci powietrze będzie moja. Sprężyłam się i wyrzuciłam się całą siłą mięśni nad wodę. Wskoczyłam na jej grzbiet i złapałam za szyję. Podduszona i obarczona moim ciężarem plus mojej 4 dzieci łosza szybko poszła pod wodę. Minęło kilka minut gdy rozluźniła się i przestała opierać. To był znak, że wygrałam. "Polowanie w wodzie to będzie moja nowa specjalność."- pomyślałam.- "Pójdę do Kazana i poproszę o zmianę stanowiska. Zamiast szpiegiem zostanę łowcą wodnym. I tak w sumie tylko kilka razy spełniłam swoją rolę." Zadowolona wyszarpałam łoszę z wody. Schowałam w norze, którą wykopałam i zasypałam gołek. Po tych czynnościach poszłam żwawo do Kazana.
-Kazanie, mam prośbę.
-Tak Moro? Słucham?
-Ale najpierw muszę ci coś pokazać.- powiedziałam i poprowadziłam go do miejsca gdzie zakopałam łoszę. Odkopałam ją i pochwaliłam się nową techniką polowania.
-Co ty na to?
-Odwaliłaś kawał dobrej roboty.- powiedział  z podziwem.- Ale nadal nie rozumiem jaka może być twoja prośba.
-Chciałam poprosić o zmianę stanowiska.
-Jak to? Rezygnujesz z Samicy Betha?
-Nie! Chciałam zamienić szpiega na łowcę wodnego. Jak się zgodzisz to Shira i Kieł zostaną w przyszłości Parą Alpha, a reszta moich dzieci zostanie szpiegami i łowcami wodnymi jak ja. Mogę zostać łowcą wodnym?
*Kazan?*